Dyrektor, inżynier i jego zastępca zatrzymani po "największej katastrofie ekologicznej" rosyjskiej Arktyki

Źródło:
sledcom.ru, RBK, Nowaja Gazieta
Walka ze skutkami katastrofy ekologicznej na Syberii
Walka ze skutkami katastrofy ekologicznej na Syberii mchs.gov.ru
wideo 2/2
Walka ze skutkami katastrofy ekologicznej na Syberii mchs.gov.ru

Trzy osoby zostały zatrzymane w związku z wyciekiem oleju napędowego w pobliżu Norylska na Syberii - przekazał rosyjski Komitet Śledczy. W Kraju Krasnojarskim trwa walka ze skutkami katastrofy ekologicznej. Do wody dostało się 21 tysięcy ton paliwa.

Komitet Śledczy poinformował w środowym komunikacie o zatrzymaniu dyrektora elektrociepłowni należącej do koncernu Norylski Nikiel, głównego inżyniera, a także jego zastępcy.

Śledczy zamierzają zwrócić się do sądu z wnioskiem o ich aresztowanie.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

W uzasadnieniu Komitet Śledczy podał, że konstrukcja zbiornika, z którego pod koniec maja wyciekło 21 tysięcy ton oleju napędowego, wymagała "gruntownego remontu". "W czasie dochodzenia ustalono, że w listopadzie 2018 roku rezerwuar został oddany do eksploatacji z naruszeniem procedur i mimo braku wymaganej ekspertyzy dotyczącej bezpieczeństwa przemysłowego" - poinformował komitet. Decyzję w sprawie uruchomienia zbiornika podjęli dyrektor elektrociepłowni Paweł Smirnow i główny inżynier Aleksiej Stiepanow.

CZYTAJ: "Gleba wchłonęła wszystko jak gąbka". Trudna walka z gigantycznym wyciekiem

Zbiornik, z którego wyciekł olej napędowy mchs.gov.ru

Wcześniej portal RBK przypomniał, że Federalna Służba Nadzoru Ekologicznego, Technologicznego i Atomowego w latach 2017-2018 zwracała koncernowi Norylski Nikiel uwagę na naruszenia w czasie eksploatacji zbiorników z paliwem zasilającym elektrociepłownię. Zastrzeżenia budziły zardzewiałe fragmenty górnych części i ścian rezerwuarów, służba zalecała ich pokrycie powłoką antykorozyjną i częstsze kontrole den.

Nieskuteczne zapory

Do katastrofy ekologicznej w Kraju Krasnojarskim, uznanej za "największą dotąd w rosyjskiej Arktyce", doszło 29 maja, kiedy 21 tysięcy ton oleju napędowego wyciekło w wyniku rozszczelnienia się dna zbiornika, w którym przechowywano paliwo rezerwowe wykorzystywane w pracy elektrociepłowni. Przedstawiciele Norylskiego Niklu tłumaczyli, że "topnienie wiecznej zmarzliny, spowodowane zmianami klimatu, mogło naruszyć fundamenty zbiornika".

W środę przedstawiciel firmy w Kraju Krasnojarskim Siergiej Diaczenko oznajmił, że do sierpnia koncern planuje zebrać "całą zanieczyszczoną glebę". Mówił ponadto, że firma planuje zainstalować system monitorowania "deformacji wiecznej zmarzliny w zakładach w Norylsku".

Zapora na zanieczyszczonej rzece morspas.com

Większość paliwa - ponad 15 tysięcy ton - przedostała się do dwóch okolicznych rzek, Ambarnaja i Dałdykan, a także do ich dopływów.

Julia Gumeniuk, wiceminister ekologii w regionalnym rządzie Kraju Krasnojarskiego, oceniła, że zapory ustawione na zanieczyszczonych rzekach, okazały się nieskuteczne. - Za zaporami jest duże stężenie rozpuszczonych produktów naftowych - alarmowała.

We wtorek rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych poinformowało, że 23 tysiące metrów sześciennych zebranej zanieczyszczonej gleby trafiło na składowisko przemysłowe na terenie elektrociepłowni. Ze skutkami katastrofy walczy ponad 600 osób. Prace ekip komplikuje trudno dostępny teren.

Obawy ekologów

Rosyjscy ekolodzy twierdzą, że odpady produkcyjne z elektrociepłowni należącej do koncernu Norylski Nikiel trafiały do rzek, zanim doszło do wycieku oleju. - Już poprzednie wycieki spowodowały ogromne szkody w żywych organizmach w okolicznych rzekach i jeziorze. Ryby są tam tak zatrute, że istnieje rygorystyczne zalecenie dla rybaków, by w żadnym wypadku ich nie jedli - mówił ekolog Aleksiej Kniżnikow na łamach niezależnej "Nowoj Gaziety".

Ekolodzy obawiają się, że zanieczyszczenia trafią do rzeki Piasina, a stamtąd - do Morza Karskiego. Ich obawy podziela gubernator Kraju Krasnojarskiego Aleksander Uss, który mówił wcześniej, że "nie można do tego dopuścić".

Według organizacji Greenpeace skutki katastrofy będą odczuwalne przez wiele lat i mogą mieć wpływ na zdrowie mieszkańców blisko 3-milionowego Kraju Krasnojarskiego. Greenpeace porównała wyciek do katastrofy tankowca amerykańskiego koncernu Exxon Valdez w 1989 roku na Alasce.

Autorka/Autor:tas/kab

Źródło: sledcom.ru, RBK, Nowaja Gazieta