Rosjanie będą kontynuować natarcie w kierunku obwodu dniepropietrowskiego - prognozuje w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Stwierdza przy tym, że działania te nie wydają się mieć znaczenia operacyjnego, a raczej dać Kremlowi przewagę negocjacyjną w przypadku rozmów z Ukrainą o zakończeniu wojny. Ukraińscy eksperci do spraw wojskowości prognozują, że "szybki postęp rosyjskich wojsk w kierunku obwodu dniepropietrowskiego stworzy poważne problemy z ich zaopatrzeniem".
W najnowszej analizie Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenił, że "Kreml prawdopodobnie spróbuje wykorzystać potencjalne przyszłe postępy w obwodzie dniepropietrowskim w celach informacyjnych, ale te postępy, jeśli wystąpią, prawdopodobnie nie będą miały większego znaczenia operacyjnego". ISW przekazał, że rosyjskie wojska znajdują się zaledwie siedem kilometrów od granicy obwodu donieckiego z dniepropietrowskim, w okolicy wsi Nowowasyliwka.
Celem stojącym przed rosyjskimi wojskami nacierającymi na zachód w kierunku obwodu dniepropietrowskiego z okolic położonego w obwodzie donieckim Pokrowska - strategicznego węzła logistycznego armii ukraińskiej - może być wzięcie ukraińskich sił w kleszcze oraz zajęcie reszty obwodu donieckiego - prognozuje ISW. Znacząca część tego obwodu jest już pod kontrolą Rosjan.
Jednocześnie Kreml poprzez podbicie południowo-wschodniej części obwodu dniepropietrowskiego może chcieć pokazać, że Rosja ma prawo do aneksji reszty tego obwodu w przyszłości.
Cele Kremla
Prezydent Rosji Władimir Putin już wcześniej doprowadził do formalnego wchłonięcia w granice swojego państwa obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego, chociaż żaden z tych regionów nie jest pełni opanowany przez rosyjskie wojska. Niemal w 100 procentach jest zajęty tylko obwód ługański - podał ISW.
Think tank przypomniał, że siły rosyjskie kontrolują też obecnie ograniczone obszary na północy i północnym wschodzie obwodu charkowskiego oraz Mierzeję Kinburnską w obwodzie mikołajowskim. Wojska ukraińskie kontrolują z kolei część obwodu kurskiego na zachodzie Rosji.
Wiceprzewodniczący rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew w marcu 2024 roku mówił, że "Rosja ma na celu zajęcie jeszcze większego obszaru Ukrainy". Doradca Putina Nikołaj Patruszew powiedział we wtorek, że w 2025 roku "Ukraina może przestać istnieć", ponieważ Kreml chce zająć o wiele większe połacie ukraińskiego terytorium niż te będące obecnie pod kontrolą wojsk rosyjskich - przypomina w analizie ISW.
Problem z zaopatrzeniem
Ukraińscy eksperci do spraw wojskowości prognozują, że "szybki postęp rosyjskich wojsk w kierunku obwodu dniepropietrowskiego stworzy poważne problemy z ich zaopatrzeniem".
- Donbas (gdzie Rosjanie odnotowują szybkie postępy - red.) jest bardzo zurbanizowany, a jedna osada tam przechodzi w drugą. Tam, gdzie jest więcej pól, jak w obwodzie dniepropietrowskim, trzeba zbudować więcej umocnień i linii obronnych, aby uniemożliwić wrogowi natarcie i zajęcie dominujących wzniesie - mówił ukraińskiemu portalowi Glavred major rezerwy Ołeksij Hetman.
Ekspert do spraw wojskowości nie wyklucza teoretycznej możliwości, że wojska rosyjskie mogłyby nacierać w obwodzie dniepropietrowskim. - Tempo tego natarcia byłoby jednak nieznaczne. Zbyt szybkie natarcie wroga mogłoby spowodować jego oderwanie od tyłu, co utrudniłoby udzielenie wsparcia grupie rosyjskiej, która będzie się posuwać naprzód - dodał Hetman.
Mykoła Łukaszuk, przewodniczący władz obwodu dniepropietrowskiego przekazał 12 stycznia, że wróg jest na tyle blisko granic jego regionu, że "może już teraz przeprowadzać ataki za pomocą kierowanych bomb lotniczych i artylerii na miejscowości przygraniczne z terenu obwodu donieckiego".
Źródło: PAP, Glavred, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru