Trump: sytuacja na Białorusi jest straszna, Stany Zjednoczone obserwują ją uważnie

Źródło:
PAP, Reuters

Prezydent USA odniósł się do trwających od ponad tygodnia protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi. Donald Trump stwierdził, że "sytuacja na Białorusi jest straszna, a Stany Zjednoczone obserwują ją uważnie".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

W poniedziałek prezydent USA poinformował, że Stany Zjednoczone "uważnie obserwują sytuację na Białorusi", którą postrzegają jako "straszną'.

Wysoki urzędnik w administracji prezydenta, cytowany przez Agencję Reutera, dodał, że "ogromna liczba Białorusinów, którzy pokojowo protestowali, wyraźnie pokazuje, że rząd nie może dłużej ignorować ich wezwań do demokracji".

CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenka mówi o nowych wyborach. "Po przyjęciu nowej konstytucji" >>>

"Unia Europejska i USA dzielą te same niepokoje"

Podczas czwartkowej wizyty w Słowenii szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo powiedział na wspólnej konferencji prasowej z premierem Janezem Janszą, że liczy na to, iż USA wspólnie z Unią Europejską wypracują "lepsze rozwiązanie dla narodu Białorusi".

- Unia Europejska i USA dzielą te same niepokoje dotyczące tego, co zdarzyło się i dzieje się na Białorusi. Mam wielką nadzieję, że możemy wspólnie pracować w taki sposób, by wynikło z tego, jak sądzę, lepsze rozwiązanie dla narodu Białorusi - oznajmił sekretarz stanu, cytowany przez słoweńską agencję STA.

Jansza powiedział, że jedynym rozwiązaniem obecnego kryzysu na Białorusi jest "powtórzenie wyborów przy silnej reprezentacji zagranicznych misji obserwacyjnych".

Pompeo: wybory nie były wolne ani uczciwe

W środę w Pradze Pompeo potępił niewspółmierne użycie siły wobec pokojowo nastawionych demonstrantów na Białorusi. Zapowiedział, że USA będą pracować nad reakcją na represje w porozumieniu z partnerami w Europie. Zastrzegł, że Biały Dom jeszcze nie określił ostatecznie, jaka będzie jego reakcja na wydarzenia na Białorusi.

W niedzielę, gdy na Białorusi rozpoczęły się protesty, Pompeo wydał komunikat, w którym ogłosił, że wybory w tym kraju "nie były wolne ani uczciwe".

Zatrzymano blisko 7 tysięcy osób

Podczas protestów trwających od 9 sierpnia, kiedy na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, w kraju zatrzymano blisko 7 tysięcy osób. Wielu zatrzymanych brutalnie pobito.

CZYTAJ WIĘCEJ O SYTUACJI NA BIAŁORUSI >>>

Według oficjalnych danych w wyborach prezydenckich ubiegający się o reelekcję Alaksandr Łukaszenka zdobył 80,1 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc.

W poniedziałek Łukaszenka powiedział, że białoruscy funkcjonariusze służb porządkowych byli celowo prowokowani do siłowych działań, i zagroził, że będą oni nadal odpowiadać na "prowokacje w odpowiedni sposób".

Autorka/Autor:pp/kab

Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: