Zakażeni pracownicy, jedna osoba zmarła. Eksperci: wiatrak w nadmuchiwanym stroju mógł roznieść wirusa

Źródło:
PAP

Kilkadziesiąt osób zostało zakażonych koronawirusem, a jedna z nich zmarła, po tym jak na izbę przyjęć szpitala Kaiser w kalifornijskim San Jose wszedł jeden z pracowników w nadmuchiwanym świątecznym stroju. Zdaniem ekspertów, to mały wiatrak umieszczony w przebraniu mógł doprowadzić do rozprzestrzenienia się kropelek wirusa, zawieszonych w powietrzu w budynku szpitala. 

Do zakażenia doszło w Boże Narodzenie. Jeden z pracowników przywdział nadmuchiwany strój choinki. Przebywał krótko w izbie przyjęć kalifornijskiego centrum medycznego Kaiser Permanente. Kilka dni później centrum medyczne potwierdziło 44 przypadki COVID-19 z wynikiem pozytywnym wśród pracowników izby przyjęć. W niedzielę wieczorem szpital poinformował o śmierci kobiety zatrudnionej w rejestracji.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Zdaniem ekspertów mały wiatrak wewnątrz świątecznego kostiumu, zważywszy na dużą liczbę przyjmowanych do szpitala osób zakażonych COVID-19, mógł rozprzestrzenić po całym oddziale intensywnej terapii kropelki koronawirusa unoszącego się w powietrzu.  - To przypadkowe zdarzenie doprowadziło do nieprzewidzianego przepływu powietrza. Dmuchanie na kropelki koronawirusa zawieszone w powietrzu dodaje im mocy. Są wtedy rozdrobnione, mniejsze. Dłużej unoszą się w powietrzu – ocenił w rozmowie z CNN doktor Peter Chin-Hong z Uniwersytetu Kalifornii w San Francisco.

"Złe rzeczy dzieją się nawet przy najlepszych ludzkich zamiarach"

"Szanując prywatność pacjentów i ich rodziny nie mamy żadnych dodatkowych informacji do przekazania. Nasze myśli i modlitwy kierujemy w stronę osób dotkniętych tą straszną stratą. Zapewniamy wsparcie naszym pracownikom w tym trudnym okresie" – głosi oświadczenie szpitala wysłane do lokalnej telewizji KTVU.

- Oczywiście jest to bardzo nietypowa sytuacja, w której pracownik działał w dobrych intencjach, ale bez wcześniejszego ustalenia lub zgody - tłumaczyła wiceszefowa szpitala Irene Chavez. Jej zdaniem zdarzenie powinno służyć jako przestroga.

Thomas Plante z Uniwersytetu w Santa Clara stanął w obronie pracownika. - W obecnych czasach szybcy jesteśmy we wskazywaniu palcem i obwinianiu ludzi, gdy dzieją się złe rzeczy. Rzeczywistość jest jednak taka, że złe rzeczy dzieją się nawet w najlepszych okolicznościach i wobec najlepszych ludzkich zamiarów – powiedział w rozmowie z CNN.

Trudna sytuacja pandemiczna w środkowej Kalifornii

Hrabstwo Santa Clara, w którym znajduje się szpital w San Jose, odnotowało ponad 73 600 przypadków i 747 zgonów z powodu wirusa. Prawie 700 osób jest hospitalizowanych, a około 160 przebywa na oddziałach intensywnej terapii, gdzie łóżka są wypełnione w 91 procentach. Na innych oddziałach w ogóle nie ma wolnych łóżek.

Kalifornia jest obecnie epicentrum pandemii w Stanach Zjednoczonych. Od początku pandemii tylko w tym stanie potwierdzono blisko dwa i pół miliona zakażeń. Zmarło co najmniej 26 997 osób chorych na COVID-19. W ciągu ostatnich tygodni w stanie przybywa około 40 tysięcy przypadków dziennie. 

Autorka/Autor:ft/adso

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: