Kliczko dostał cios poniżej pasa. A i tak rzucił wyzwanie prezydentowi


W cieniu walki o uwolnienie Julii Tymoszenko prezydent Wiktor Janukowycz uderza w innego rywala. I to dużo groźniejszego. Bowiem w 2015 r. Witalij Kliczko ma szansę pokonać w wyborach obecnego przywódcę Ukrainy. Przegłosowane chyłkiem poprawki do ordynacji podatkowej mogą wyeliminować słynnego boksera z rywalizacji, a w ostateczności poważnie ograniczyć jego szanse.

Prezydent Wiktor Janukowycz podpisał 8 listopada zmiany w prawie podatkowym, które mogą wyeliminować Witalija Kliczkę z wyborów prezydenckich w 2015 r. Parlament, zdominowany przez związaną z prezydentem Partię Regionów Ukrainy (PRU), 24 października przegłosował poprawkę, zgodnie z którą osoby, które płacą podatki w innym kraju, nie mogą się ubiegać o prawo stałego pobytu na Ukrainie. Tymczasem, zgodnie z innymi przepisami, o urząd prezydenta ubiegać się może tylko osoba na stałe zameldowana na Ukrainie. Tymczasem Kliczko od lat na stałe mieszka w Niemczech.

Kliczko nie składa broni

Bokser od razu dostrzegł polityczne zagrożenie i tego samego dnia, w którym przeszła poprawka, wystąpił w parlamencie, deklarując, że nie zrezygnuje ze startu w wyborach. Jak ostatecznie będzie, zdecyduje zapewne sąd.

To była też jego pierwsza oficjalna deklaracja startu w wyborach i w ogóle pierwszy przypadek, gdy ukraiński polityk deklaruje zamiar ubiegania się o prezydenturę w 2015 r. Kliczko oskarżył PRU, że próbuje pozbawić go obywatelstwa ukraińskiego za pomocą poprawki do prawa podatkowego.

Ostatnie sondaże pokazują, że Kliczko jest na drugim miejscu w rankingu kandydatów na prezydenta, za Janukowyczem. Zarazem jest kandydatem nr 1 opozycji po tym, jak wyrok więzienia wyeliminował Julię Tymoszenko. Co jednak najważniejsze, w II turze Kliczko pokonałby Janukowycza - wynika z badań opinii publicznej.

Dziwny wniosek

Co ciekawe, kontrowersyjna poprawka do ordynacji podatkowej, która uderza w Kliczkę, jest podobno autorstwa Ihora Bryczenki, deputowanego partii Tymoszenko Batkiwszczyna, sojusznika UDAR, ugrupowania Kliczki. Choć Bryczenko zapewnia teraz, że nie był autorem poprawki i jego podpis jest sfałszowany. Kijowska prokuratura wszczęła nawet w tej sprawie śledztwo, z podejrzeniem fałszerstwa i wprowadzenia w błąd deputowanego, ale lokalna milicja szybciutko zamknęła sprawę.

Tymczasem dwaj anonimowi deputowani z PRU, cytowani przez ukraińskiego „Forbesa”, twierdzą, że Bryczenko dostał polecenie z własnej partii, żeby zgłosić poprawkę. Według tych anonimowych deputowanych, Bryczenko początkowo nie zrozumiał o co chodzi w poprawce, a kiedy zrozumiał, próbował wycofać ją, ale było za późno.

Jedno jest pewne - na tym wszystkim korzysta Janukowycz i jego partia.

Uderzyć Kliczkę

Nawet jeśli Kliczko nie zostanie zdyskwalifikowany, PRU wyraźnie zamierza wykorzystać fakt, że płaci podatki za granicą, przeciwko niemu. Zaraz po przyjęciu poprawki lider frakcji PRU Ołeksandr Jefremow powiedział dziennikarzom, że wątpi w moralne prawo Kliczki do ubiegania się o prezydenturę. Stwierdził, że nie przystoi deputowanemu nie płacić podatków w swojej ojczyźnie. Inna wysoka rangą deputowana PRU Hanna Herman z trybuny parlamentu stwierdziła wręcz, że Kliczko płaci podatki w Niemczech, kraju, który spustoszył Ukrainę podczas II wojny światowej.

Walka o fotel prezydenta byłaby ukoronowaniem imponującej kariery politycznej mistrza boksu, który w 2010 r. założył Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform (UDAR), a w grudniu 2012 zdobył mandat deputowanego.

Kliczko pochodzi z Doniecka, bastionu rządzącej dziś ekipy. W 2004 r. stanął jednak po stronie "pomarańczowej rewolucji". W 2006 r. trafił na "jedynkę" listy wyborczej sojuszu młodzieżowego ruchu "Pora!" i partii Reformy i Porządek. Ugrupowanie nie przekroczyło jednak progu wyborczego.

UDAR przedstawia się jako nowa siła w ukraińskiej polityce. Ale w wyborach do parlamentu na jej listach było pełno ludzi oligarchów: Dmytro Firtasza, lidera klanu gazowego i współwłaściciela RosUkrEnergo, Ihora Kołomojskiego i Wiktora Pinczuka (zięcia Leonida Kuczmy). Oligarchowie, zwłaszcza ci obawiający się utraty wpływów po wyborach na rzecz innych klanów, chcą mieć swoich ludzi w parlamencie także poza Partią Regionów.

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl