Kim pomocy nie przyjmie. Ruszy reformę rolnictwa?


Phenian zaprzeczył informacjom swojego południowego sąsiada, jakoby przyjął pomoc żywnościową od Południa dla powodzian. Jednocześnie z Korei Północnej nadchodzą kolejne informacje o przygotowywanych przez Kim Dzong Una reformach.

Jeszcze dwa dni temu Seul informował, że Korea Północna przyjęła ofertę pomocy po serii gwałtownych i niszczycielskich powodzi pod koniec lata. Seul chciał przekazać Phenianowi mąkę, zupki błyskawiczne i leki o łącznej wartości 8,9 mln dolarów.

Jednak władze północnokoreańskie oświadczyły, że "nie potrzebują takiej pomocy", gdyż spodziewały się raczej ryżu, cementu i ciężkiego sprzętu - pisze japońska agencja Kyodo.

W powodziach po przejściu monsunu zginęło tego lata 170 mieszkańców Korei Płn. Tajfun Bolaven, który uderzył na Półwysep Koreański 28 sierpnia, zabił kolejne 48 osób, a tysiące zostało pozbawionych dachu nad głową. Rok temu, kiedy Korea Północna również ucierpiała przez powódź, także wtedy bez powodzenia zakończyły się rozmowy o udzieleniu przez Koreę Płd. pomocy humanitarnej.

Co zrobić, żeby było lepiej?

Jak wynika z informacji nadchodzących z Korei Północnej, reżim stara się jednak zrobić krok, by przy okazji następnej powodzi poradzić sobie bez pomocy. W Korei Północnej nadchodzą zmiany gospodarcze - pisze w środę agencja Associated Press, powołując się na ekspertów od tego kraju. Pierwszym przebłyskiem może być pozwolenie rolnikom na sprzedaż po cenach wolnorynkowych 30 proc. plonów z własnych działek. Skolektywizowane rolnictwo jest wątłym kręgosłupem północnokoreańskiej gospodarki. Zatrudnieni na co dzień w typowych kolektywnych gospodarstwach rolnych Północni Koreańczycy uprawiają też przydomowe ogródki i w całej Korei Północnej widać, jak ludzie wożą na targ plony - na wozach zaprzężonych w woły, na bagażnikach i przyczepach rowerów. Należąca do państwa ziemia uprawna stanowi ledwie 20 proc. górzystego kraju. Dlatego niemal każdy skrawek ziemi nadający się do uprawy, nawet w samym Phenianie, obsadzony jest ryżem, zbożem, a także ziemniakami, kapustą i innymi warzywami. Poletka uprawiane są prostymi narzędziami, gdyż sprzęt mechaniczny, taki jak traktory, to luksus.

Na własne potrzeby W wybranych wsiach rolnikom wolno obecnie przeznaczyć niemal trzecią część własnych zbiorów na sprzedaż po cenach wolnorynkowych; jest to trzykrotnie więcej niż kiedyś. Innym przejawem zmian jest zmniejszenie liczebności brygad pracujących w kolektywnych gospodarstwach rolnych z 10-25 robotników do zaledwie czterech, co ma im nadać - jak pisze AP - kształt bliższy gospodarstwom rodzinnym.

Chiński kierunek? Obserwatorzy, od dawna zachowujący nieufność wobec propagandowych haseł i posunięć Korei Płn., coraz bardziej przekonani są o kiełkujących tam zmianach gospodarczych, podobnych do początkowych reform rynkowych w Chinach 30 lat temu. Jednocześnie ostrzegają, że to, co naprawdę dzieje się w Korei Płn., spowija tajemnica. Nie słychać bowiem nic o obcokrajowcach, którzy dotarliby do zapadłych wsi w prowincji Ryanggang. Nikt też spoza Korei Płn. nie widział szczegółów rządowego rozporządzenia z 28 czerwca "O Ustanowieniu Nowego Systemu Zarządzania Gospodarczego w Naszym Własnym Stylu", które miało zapoczątkować reformę rolnictwa.

Głos ekspertów Państwowi propagandziści kurs na zmiany przypisują nowemu przywódcy Korei Płn., Kimowi Dzong Unowi. Dostrzegają to też zachodni specjaliści. - Czuję, że coś się zmienia - mówi główny ekspert ds. północnokoreańskiej gospodarki Marcus Noland z waszyngtońskiego Peterson Institute for International Economics. - Kim Dzong Un "usiłuje zrobić coś nowego". A czy mu się to powiedzie, "to już zupełnie inna rzecz" - dodaje. Podobnie jak inni analitycy Noland zachowuje pesymizm: wskazuje, że reformy gospodarcze są ograniczone i szybko mogą zostać porzucone, jeśli Kim Dzong Un zmieni zdanie lub napotka na opór ze strony swego obozu.

A jednak do jakichś zmian rzeczywiście niepostrzeżenie doszło. Już poprzedni reżim Kim Dzong Ila pozwolił na zakładanie małych targów i zapowiedział w 2009 roku skoncentrowanie uwagi na sprawach gospodarczych, dążąc do przyciągnięcia inwestycji zagranicznych, głównie z Chin, które są najbliższym sprzymierzeńcem Korei Płn.

Pekin od dawna naciskał, by Phenian wdrożył reformy zmierzające w stronę wolnego rynku. Od lat - Chińczycy zachwalali swój system i osiągnięcia, a Koreańczycy grzecznie potakiwali i nie robili nic w tym zakresie - powiedział były amerykański dyplomata Evans Revere. Ale obecnie chińskie władze są jego zdaniem przekonane, że Korea Płn. na serio bierze się za reformy. Nie jest tylko jasne, czy Kim Dzong Un tylko mówi Chińczykom to, co chcieliby usłyszeć, czy też naprawdę zamierza coś zrobić - zastrzegł.

Samodzielna droga Od dojścia młodego Kima do władzy on sam i jego otoczenie kreują wizerunek przywódcy różniącego się poprzedniego prezydenta. Fryzurą i ubiorem Kim Dzong Un nawiązuje do wciąż otoczonego kultem w Korei Płn. swego dziada, Kim Ir Sena. Odwiedza w domach zwykłych obywateli i poklepuje po plecach młodych żołnierzy. W kwietniu, w swoim pierwszym przemówieniu, aluzyjnie wspomniał o problemach gospodarczych kraju, mówiąc, że Koreańczycy nigdy już nie będą "musieli zaciskać pasa". Kiedy w ostatnich tygodniach zaczęły pojawiać się przecieki na temat reformy rolnictwa, przedstawiciele północnokoreańskiego rządu nie stawiali sprawy jasno. Mówili, że oczekiwanie zmian to "tylko niemądre marzenia i sny", choć z drugiej strony stwierdzali, że Korea Płn. "wdraża innowacje, by jej naród cieszył się nowoczesnym i wysoce cywilizowanym życiem w luksusie i komforcie".

Część tych sprzeczności może być tylko kwestią semantyki. Jak zaznacza AP, o reformowaniu rolnictwa u północnego sąsiada donoszą głównie południowokoreańskie media, które mają tam swoje źródła informacji. Reformy te najwyraźniej sygnalizują, że zmiany mogą nadejść. Przy czym Korea Płn. nadal jest państwem policyjnym, w którym na kontakt z cudzoziemcem trzeba mieć oficjalną zgodę, a w obozach przebywa według obrońców praw człowieka ponad 100 tys. więźniów politycznych. Eksperci zauważyli tylko jedną zmianę od objęcia w zeszłym roku władzy przez młodego Kima: granica z Chinami jest strzeżona tak pilnie, że liczba Koreańczyków z północy, którym udaje się zbiec do Chin, zmalała niemal o połowę w porównaniu z poprzednim rokiem.

Autor: mtom/k / Źródło: PAP

Raporty: