Premier Izraela Benjamin Netanjahu ostrzega, że złe porozumienie pomiędzy Iranem a światowymi potęgami może doprowadzić do wojny. Ponownie podkreślił też konieczność utrzymania sankcji wobec władz w Teheranie.
Netanjahu przemawiając do parlamentarzystów podkreślał, że utrzymanie ekonomicznej presji wobec Iranu jest najlepszą alternatywą dla niewłaściwego porozumienia z Teheranem, które może doprowadzić do konfliktu zbrojnego. - Posunę się do stwierdzenia, że zły kompromis może prowadzić do drugiej, niepożądanej opcji - mówił izraelski premier, mając na myśli wojnę. Netanjahu apelował do światowych potęg, aby nie zawierały porozumienia z Iranem w trakcie kontynuowanych 20 listopada negocjacji w Genewie. W jego ocenie potencjalny kompromis może być wykorzystany przez Teheran do kontynuowania swego programu wzbogacania uranu.
Planowana umowa umożliwi budowę bomby
Wcześniej na temat negocjacji z Iranem wypowiedział się izraelski minister ds. międzynarodowych Juwal Szteinic. Przekonywał on dziennikarzy w środę, że planowana umowa w sprawie programu nuklearnego Iranu zamiast zapobiec budowie bomby atomowej właśnie ją umożliwi
- Największym problemem jest to, że Iran po raz pierwszy dostanie międzynarodowe przyzwolenie do bycia krajem u progu atomu - powiedział Szteinic, który odpowiada również za sprawy strategiczne i służby specjalne. Według izraelskiego ministra Iran od ponad roku jest już takim krajem, co oznacza, że jeśli postanowi wyprodukować bombę atomową zabierze mu to niespełna rok. Ale dotychczas ten stan rzeczy "był wbrew prawu międzynarodowemu i wbrew społeczności międzynarodowej". Zawarcie tymczasowej umowy z Iranem uprawomocni tę sytuację - przekonywał Szteinic.
"Im większa presja, tym większe szanse na porozumienie"
Jego zdaniem należy utrzymywać presję na Iran w postaci sankcji, bo 'im większa presja, tym większe szanse" na zawarcie trwałego porozumienia. Izrael odrzuca wszelkie tymczasowe lub częściowe rozwiązania i uważa, że 'nie można zmniejszyć presji wywieranej na Iran, dopóki nie zostanie osiągnięte trwałe i całościowe porozumienie". Tymczasem amerykański sekretarz stanu John Kerry w poniedziałek w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich próbował przekonać przeciwników umowy z Iranem, że bez działań dyplomatycznych szanse na to, że Iran zdecyduje się zbudować broń nuklearną, są dużo większe.
Groźba wyścigu zbrojeń
Kerry i Szteinic zgadzają się w jednej kwestii: jeśli Iran zbuduje bombę atomową, przyczyni się to do wyścigu zbrojeń na Bliskim Wschodzie. Kerry uważa jednak, że negocjacje to jedyna możliwość zapobieżenia takiemu rozwojowi wypadków. Szteinic jest przekonany, że negocjowane podczas rozmów w Genewie warunki tylko utrwalą sytuację, w której Iran będzie zawsze bliski wyprodukowania bomby atomowej, co sprowokuje inne kraje regionu do podążania tą samą ścieżką.
Izrael znalazł w tej sprawie sojuszników w postaci państw Zatoki Perskiej i Arabii Saudyjskiej, która jest zainteresowana osłabieniem Iranu - głównego konkurenta do wpływów w regionie. Do tej pory Izrael najgłośniej protestował przeciwko potencjalnemu porozumieniu Zachodu z Iranem. W odpowiedzi na taką postawę "New York Times" oskarżył izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu o wywoływanie "histerycznej opozycji". Dlatego Kerry w Abu Zabi apelując, by nie odrzucać umowy, póki jeszcze nie wiadomo, co zawiera, zwracał się w dużym stopniu do Netanjahu.
Izraelski wywiad lepiej poinformowany niż grupa 5+1
Szteinic twierdzi jednak, że izraelski wywiad być może wie nawet więcej o tej umowie niż ci, którzy ją próbują wynegocjować. Według niego grupa 5+1 (USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy) jest gotowa na "znaczne" ustępstwa – zniesienie od 20 do 40 procent sankcji nałożonych na Iran, które według izraelskich wyliczeń ogłoszonych we wtorek kosztowałyby Iran w 2014 roku 100 miliardów dolarów.
- W zamian, co jest smutną wiadomością, Iran oferuje prawie nic - mówił Szteinic. Dwa główne ustępstwa Iranu, jak poinformował izraelski minister, dotyczą wstrzymania na 6 miesięcy produkcji ciężkiej wody w Araku i zawieszenie procesu wzbogacania uranu do 20 procent. Szteinic uważa, że postulaty te są zbyt łagodne. - To pozwoli Iranowi zachować zdolność do wzbogacania uranu (…) z międzynarodowym uznaniem i uprawomocnieniem - powiedział. Dodał, że tak "wygodna" umowa może spowodować, że Iran nie będzie chciał negocjować trwałego porozumienia. - Jeśli Iran pozostanie krajem na progu nuklearnym, (...) prędzej czy później wyprodukuje bombę - mówił Szteinic.
"Izrael nie wesprze porozumienia w obecnym kształcie"
Zapytany przez dziennikarzy, co Izrael zamierza zrobić w związku z tym, że najprawdopodobniej umowa zostanie zawarta w najbliższych tygodniach, Szteinic powiedział, że Izrael "nie jest w stanie wesprzeć porozumienia w takim kształcie, w jakim jest dzisiaj" i że jego państwo "zawsze zachowuje prawo do obrony przed potencjalną groźbą", choć zastrzegł się, że nie będzie komentował możliwości izraelskiego ataku na Iran.
Sam Izrael ani się nie przyznaje, ani nie zaprzecza posiadaniu arsenału nuklearnego i nie wpuszcza międzynarodowych inspektorów na teren ośrodka w Dimonie, gdzie jak podejrzewa świat realizuje tajny program zbrojeń nuklearnych. Międzynarodowi eksperci sądzą, że Izrael ma już od 100 do 200 głowic nuklearnych.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP