Dwa dni przed wyborami Rousseff bryluje


Dwa dni przed niedzielnym głosowaniem w drugiej turze wyborów prezydenckich w Brazylii Dilma Rousseff, kandydatka wylansowana przez charyzmatycznego prezydenta Luiza Inacio Lulę da Silvę, ma 10 punktów procentowych przewagi nad rywalem Jose Serrą.

Według biura badania opinii Datafolha, 62-letnia kandydatka rządzącej Partii Pracy (PT), była szefowa gabinetu prezydenta Luli da Silvy, zostanie wybrana w niedzielę 56 procentami głosów.

Kontrkandydat startujący z ramienia Socjaldemokratycznej Partii Brazylii (PSDB) Jose Serra może liczyć na 44-procentowe poparcie.

W pierwszej turze wyborów, 3 października, kandydatka popierana przez Lulę dostała 46,9 proc. głosów, podczas gdy jej główny konkurent Serra, były gubernator najbogatszego stanu Brazylii Sao Paulo - 32,6 proc.

Kościół krytykuje

Dilma Rousseff była w toku kampanii ostro krytykowana zarówno przez Kościół katolicki, jak Kościoły ewangelickie jako zwolenniczka depenalizacji aborcji. Krytyka ze strony Kościoła katolickiego była tak silna, że Dilma Rousseff oficjalnie złożyła w toku kampanii zapewnienie, iż za swej prezydentury nie zmieni ustawy aborcyjnej.

Jose Serra również jest zwolennikiem legalizacji aborcji, dozwolonej w Brazylii jedynie w przypadku gwałtu i zagrożenia życia kobiety.

Papież apeluje

Niedzielne głosowanie wykaże, czy w ostatniej chwili wpłynie na jego przebieg apel papieża. Benedykt XVI wystąpił w środę z wezwaniem do brazylijskich biskupów, aby ukierunkowali wyborców.

- W sprawach politycznych wyborcy powinni kierować się oceną moralną - powiedział Benedykt XVI w czasie środowej audiencji generalnej.

W sprawach politycznych wyborcy powinni kierować się oceną moralną Papież Benedykt XVI

- Bóg musi mieć miejsce w życiu politycznym, a religia katolicka jest integralną częścią historii Brazylii - dodał papież.

Dobry "lulizm"

Jak pisze w przeddzień wyborów ekspert w sprawach brazylijskich, długoletni korespondent madryckiego dziennika "El Pais" w tym kraju, Juan Arias, wyborcy "mają trudności w odróżnieniu niezwykle podobnych do siebie programów" obu kandydatów.

Różnica polega na tym, że jeśli wygra Rousseff, będzie to oznaczać kontynuację "lulizmu", to jest osobistego stylu uprawiania polityki przez obecnego prezydenta. Lula rządził przez 8 lat, a zwycięstwo jego kandydatki może oznaczać 16 do 20 lat nieprzerwanych rządów Partii Pracy.

Gdyby zwyciężył Serra, pozbawiony charyzmy i obecny w polityce od 40 lat, też nie byłoby większych zmian w polityce Brazylii, choć zapewne mniej populizmu - dodaje Arias.

"Lulizm" w ciągu ośmiu lat uczynił z Brazylii jedną z potęg świata i w niedługim czasie 190-milionowy kraj zajmie prawdopodobnie piąte miejsce na świecie - pisze "El Pais". Swą polityką były tokarz i przywódca związkowy, "który nie lubi, aby nazywano go lewicowcem", wyprowadził 20 milionów ludzi ze strefy skrajnego ubóstwa.

Jednak nadal 50 proc. spośród 190 milionów Brazylijczyków żyje bez wody bieżącej i kanalizacji, stłoczonych w fawelach, czyli brazylijskich slumsach

Źródło: PAP