Dokumenty przekazane przez Edwarda Snowdena wskazują na to, że niedaleko niemieckiego Bundestagu i kancelarii Angeli Merkel działa brytyjski "elektroniczny posterunek szpiegowski" - napisał dziennik "The Independent". W reakcji na doniesienia ambasador Wielkiej Brytanii został wezwany "na dywanik" do niemieckiego MSZ.
Jak pisze "The Independent", połączenie przecieków Snowdena z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) ze zdjęciami lotniczymi oraz wiadomościami dostępnymi do tej pory sugeruje, że taki wypełniony elektronicznym sprzętem "posterunek" znajduje się na dachu brytyjskiej ambasady przy Wilhelmstrasse.
Według dziennika brytyjska stacja nasłuchowa w Berlinie mogłaby przechwytywać łączność telefoniczną i internetową w niemieckiej stolicy, w tym w sąsiadujących z ambasadą budynkach, takich jak siedziba parlamentu Niemiec i urząd kanclerski.
Wymuszona reakcja
Brytyjska agencja wywiadu elektronicznego Government Communications Headquarters (GCHQ) nie komentuje tych doniesień.
Zareagowali jednak Niemcy. Brytyjski ambasador w Berlinie został wezwany do niemieckiego MSZ w celu złożenia wyjaśnień. - Dyrektor departamentu ds. europejskich zaznaczył, że tego rodzaju działalność szpiegowska z terenu placówki dyplomatycznej jest pogwałceniem prawa międzynarodowego - napisano w oświadczeniu.
Reakcja jest czysto formalna prawdopodobnie dla tego, iż tego rodzaju działalność szpiegowska prowadzona z terenu ambasad jest niemal rutyną i prowadzi ją wiele państw. Zakazy w tym zakresie są w znacznej mierze teoretyczne.
Rewelacje Snowdena
Od początku czerwca Snowden ujawnił szereg materiałów świadczących o tym, że podległa rządowi USA NSA dokonuje szerokiej penetracji globalnej komunikacji internetowej, a pomaga jej w tym brytyjska rządowa agencja wywiadu elektronicznego GCHQ.
Snowden, były pracownik kontraktowy firmy informatycznej będącej partnerem zewnętrznym NSA, uzyskał 1 sierpnia tymczasowy azyl w Rosji po tym, gdy przez ponad miesiąc przebywał w strefie tranzytowej moskiewskiego portu lotniczego Szeremietiewo.
Brytyjski rząd Davida Camerona konsekwentnie odmawia komentowania doniesień o rzekomych podsłuchach zasłaniając się bezpieczeństwem narodowym.
Jak Amerykanie?
Pod koniec października niemiecki "Der Spiegel" napisał o "dziwnych" konstrukcjach na dachach amerykańskich ambasad - m.in. w Berlinie i Genewie, które, według gazety, kryją sprzęt służący do szpiegowania - kable i anteny, obudowane materiałami innymi od tych, których użyto do konstrukcji samych budynków.
Oficjalnie nikt celu istnienia takich konstrukcji nie wyjaśnił, ale "Independent" donosi, że analiza zdjęć termowizyjnych amerykańskiej ambasady wykonanych w ciągu ostatnich dni sugeruje, że urządzenia, które miały znajdować się nadbudówkach, przestały pracować.
"Independent" pisze też, powołując się na jeden z dokumentów NSA, że Waszyngton zamknął ostatnio niektóre ze 100 stacji nasłuchowych zwanych SCS (Special Collection Service) w ambasadach USA na całym świecie i przekazał część zadań brytyjskiej GCHQ.
Autor: mtom / Źródło: Independent, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | Jean-Pierre Dalbéra