Z placu w austriackim Tyrolu zniknął domek mobilny z tarasem. Miejscowa policja poinformowała, że budynek został znaleziony ponad 200 km dalej, a sprawą "kradzieży" zajmie się prokuratura. 45-latek, u którego znaleziono domek, twierdzi, że zapłacił za niego rok temu. Po tym, jak go nie otrzymał, "wziął sprawy w swoje ręce" - donoszą lokalne media.
Umieszczony na naczepie domek mobilny wraz z ważącym 10 ton tarasem został skradziony z placu w gminie Kirchbichl - poinformowała policja we wtorek wieczorem. - Na podstawie przeprowadzonych czynności i informacji otrzymanych od lokalnych mieszkańców ustalono, że naczepa i jej ładunek zostały przewiezione przez firmę transportową autostradą A12 do powiatu Günzburg w Niemczech - przekazali śledczy cytowani na portalu austriackiej gazety "Kronen Zeitung". Miasto Günzburg oddalone jest od Kirchbichl o prawie 230 km.
"Wziął sprawy w swoje ręce" i zabrał domek
Według policji 45-letni Niemiec w listopadzie 2023 roku prowadził rozmowy na temat zakupu budynku z przedstawicielem rzekomej firmy zajmującej się sprzedażą. Mężczyzna miał zapłacić ustaloną kwotę, jednak domku nie otrzymał.
Doris Ahornegger ze stacji ServusTV przekazała, iż Niemiec "ma ręcznie spisaną umowę kupna". - Ale sprzedawca nigdy nie dostarczył domu, więc kupujący wziął sprawy w swoje ręce i po prostu sam go zabrał - powiedziała reporterka.
Według "Kronen Zeitung" sytuacja prawna nie jest jednak jasna. Śledczy potwierdzili, że sprawa "zostanie zgłoszona do prokuratury w Innsbrucku". Agencja ENEX informuje, że 45-latek został oskarżony o kradzież.
Domki mobilne w Austrii i Niemczech
Portal niemieckiego dziennika "Frankfurter Rundschau" podał, że wartość domku i straty związane z jego transportem szacowane są na 250 tys. euro, czyli równowartość ponad 1 mln zł. Przypomniał także, że tego rodzaju domki mobilne, tzw. tiny houses, cieszą się dużą popularnością zarówno w Austrii, jak i w Niemczech.
Źródło: Kronen Zeitung, ENEX, Frankfurter Rundschau
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock