Pożary w Grecji

24 lipca 2018
EPA/ALEXANDROS VLACHOSPożary w Grecji

Na skutek pożarów, które 23 lipca wybuchły w okolicy Aten, zginęły 93 osoby. W trakcie ewakuacji jednego z hoteli utonęło dwoje Polaków. Był to najtragiczniejszy w skutkach pożar w Europie od 1900 roku.

Ogień - szalejący od 23 lipca nie tylko w regionie Attyki, w pobliżu Aten, ale też w innych częściach kraju, zwłaszcza w Koryncie i na Krecie - zniszczył wiele budynków i wymusił ewakuację kilku miejscowości.

Dwa dni później - 25 lipca - grecki minister ds. porządku publicznego Nikos Toskas oświadczył, że pożary zostały opanowane.

Ponad 200 strażaków oraz 50 żołnierzy chorwackiej armii walczy z pożarami, jakie objęły tereny na południe od portowego miasta Szybenik - podała agencja prasowa Hina. Żołnierze zostali włączeni do akcji po tym, gdy z powodu zmroku wycofano helikopter.

20 osób usłyszało zarzuty w związku z pożarami, do których doszło w Grecji w lipcu ubiegłego roku - poinformowały we wtorek źródła sądowe, na które powołuje się agencja Reutera. W ogniu zginęło 100 osób, a miasto Mati w pobliżu Aten zostało zniszczone.

Pokryta popiołem ziemia, spalone drzewa i opustoszałe domy. To apokaliptyczny obraz greckiej Attyki po tragedii, która wydarzyła się w lipcu. W ogromnych pożarach zginęły wówczas dziesiątki ludzi, wielu straciło cale dobytki życia. Dla mieszkańców dramat nadal trwa, o czym w "Czarno na białym" o godzinie 20.30 w TVN24.

Do 94 wzrosła liczba ofiar pożarów, które wybuchły w Grecji pod koniec lipca - poinformowało greckie ministerstwo zdrowia. W sobotę z powodu odniesionych obrażeń zmarła w szpitalu 57-letnia kobieta. Hospitalizowanych jest wciąż 31 osób.

Grecki minister do spraw porządku publicznego Nikos Toskas podał się do dymisji w związku z pożarami, w wyniku których w ubiegłym tygodniu zginęło co najmniej 88 osób - poinformował w piątek rząd w Atenach.

Nowe zdjęcia ze zniszczonego przez ogień greckiego Mati. Na nagraniu widać ludzi chroniących się przed płomieniami w morzu. W wyniku pożarów pustoszących na początku tygodnia rejon Attyki zginęło co najmniej 87 osób. W rejonie Mati, gdzie ogień objął prawie 2,5 tysiąca domów, niemal połowa nie nadaje się do zamieszkania.

Zwierzęta, które przeżyły katastrofalne pożary w Grecji, często potrzebują pilnej pomocy weterynaryjnej. Niektóre znajdują ją w przychodni w mieście Pikermi, w okolicach Aten. - Panuje tu istne szaleństwo, bo wiele osób przychodzi po pomoc. Inne szukają swoich zwierząt i płaczą. Staramy się pomóc zwierzętom, opatrzyć ich oparzenia i rany. To bardzo trudne - mówi Irene Mavrakis, weterynarz.

Jak dotąd po pożarach, które na początku tego tygodnia szalały w Attyce w Grecji znaleziono 83 ciała, ale służby uważają, że może ich być więcej. - Brałam udział w wielu akcjach ratowniczych, ale czegoś takiego nigdy jeszcze nie widziałam - opowiadała Mania Bikof z organizacji Lifeguard Hellas. Jak mówiła, kiedy wybuchły pożary, jechała do płonącego lasu, gdzie miała ratować dzikie zwierzęta. Wtedy otrzymała telefon od kolegi, krzyczącego do słuchawki: "Zostawcie zwierzęta i przyjeżdżajcie tutaj ratować ludzi".

Są "poważne przesłanki", by sądzić, że pożary w Attyce, w których od poniedziałku zginęły co najmniej 83 osoby, były spowodowane podpaleniem - poinformował w czwartek grecki minister do spraw porządku publicznego Nikos Toskas. - Mamy ślady, które są przedmiotem dochodzenia - dodał minister, ale nie podał szczegółów.

W czwartek do zniszczonego przez pożar kurortu Mati położonego na wschód od Aten przyleciał śmigłowcem minister obrony Panos Kamenos. Czekali na niego wściekli mieszkańcy, którzy w katastrofalnym pożarze stracili bliskich, sąsiadów i dobytek. Mówili, że zostali opuszczeni, a władze nie potrafiły im pomóc. Sam minister powiedział potem w rozmowie z BBC, że ogień nie uczyniłby takich strat, gdyby nie sami obywatele budujący domy nielegalnie.