Kamil N. i Zuzanna M. – uczniowie liceów w Białej Podlaskiej - przyznali się do zabójstwa Jerzego i Agnieszki N. Ciała zamordowanego małżeństwa znaleziono w sobotę 13 grudnia. Nastolatkowie zadali im kilkanaście ciosów trzema nożami, powodując rany kłute i cięte na całym ciele. Grozi im dożywocie.
Do zbrodni doszło w nocy z piątku na sobotę (12 na 13 grudnia 2014), w domu małżonków N. w Rakowiskach pod Białą Podlaską.
Ciała zamordowanej pary znaleziono w sobotę 13 grudnia. Policję wezwali sąsiedzi, którzy zauważyli otwarte od dłuższego czasu drzwi do domu małżonków N. Oględziny miejsca zbrodni trwały kilkanaście godzin.
Zamordowany 48-letni Jerzy N. był funkcjonariuszem straży granicznej w stopniu pułkownika, 42-letnia Agnieszka N. - nauczycielką. Śledztwo w sprawie zabójstwa małżeństwa N . prowadzi oddział zamiejscowy w Białej Podlaskiej lubelskiej Prokuratury Okręgowej.
Nastolatkowie przyznali się do zabójstwa
W ramach śledztwa zatrzymano w Krakowie 18-letniego syna małżonków, oraz jego 18-letnia dziewczynę.
Kamilowi N. i Zuzannie M. przedstawiono zarzuty zabójstwa. - Podejrzani działali wspólnie i porozumieniu z zamiarem zabicia małżonków Jerzego N. i Agnieszki N. - powiedziała w poniedziałek 15 grudnia rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Oboje przyznali się do dokonania zarzucanych im czynów, wyjaśnili przebieg zdarzeń i opisali, jak wyglądała ta zbrodnia.
- Do popełnienia zbrodni wykorzystali trzy noże, którymi zadali kilkanaście ciosów - poinformowała Beata Syk-Jankowska. Dodaje, że rodzice zostali zaatakowani, gdy spali. - W przypadku kobiety raną śmiertelną było przecięcie tętnicy ramiennej, w przypadku mężczyzny - liczne obrażenia brzucha i krwotok wewnętrzny - powiedziała rzeczniczka.
Rodzice "nie akceptowali ich związku"
Kamil N. i Zuzanna M. – uczniowie liceów w Białej Podlaskiej - byli parą. Według składanych przez nich wyjaśnień rodzice Kamila nie akceptowali związku. - W pewnym momencie, w trakcie oglądania filmów, przepełnionych - jak sami mówili - przemocą i agresją, stwierdzili, że może by tak zabić rodziców Kamila - powiedziała Syk-Jankowska.
Jak podała "Gazeta Wyborcza" nastolatkowie lubili amerykańskie kino: filmy Quentina Tarantino, Davida Lyncha, ale szczególnie spodobało się im "American Psycho" z Christianem Bale'em. Główny bohater - biznesmen - dla zabicia nudy i wyjścia poza rutynę codzienności brutalnie morduje prostytutki i włóczęgów. Zuzanna z Kamilem podczas wspólnego oglądania żartowali sobie, że równie dobrze mogliby zabić rodziców Kamila.
- Początkowo był to żart, ale z czasem uznali, że ten żart może przyjąć formę faktów i zaczęli planować to zabójstwo. Jak wyjaśniła Zuzanna M. zaplanowali je krok po kroku, kupili np. lateksowe rękawiczki, które znaleziono na miejscu zbrodni - relacjonowała rzeczniczka.
"Żadnej skazy"
Sąsiedzi wspominają, że rodzice Kamila N. byli "porządnymi ludźmi". - Żadnej skazy, same superlatywy i nic więcej - mówi jeden z sąsiadów.
- Rodzice porządni, syna czasami widywałem, mijaliśmy się. Nic nie wskazywało, żeby jakaś tragedia miała się wydarzyć w tej rodzinie - ocenił drugi.
Niektórzy podkreślają, że Zuzanna miała silny wpływ na swojego chłopaka. - To był jej wpływ na tę całą sytuację. Ona tym wszystkim kręciła. Kilka rodzin było przez nią opętanych. To były rodziny majętne - ocenił jeden z sąsiadów.
Dyrektorzy szkół, do których chodzili nastolatkowie, powiedzieli w rozmowie z reporterem TVN24, że para nie sprawiała problemów. Przyznali jednak, że młodzi ludzie często wagarowali.
Miała wstręt "do hołoty umysłowej"
Zuzanna i Kamil poznali się w katolickim gimnazjum w Białej Podlaskiej. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" ona grała w piłkę nożną (stała na bramce), a on był koszykarzem. Później wybrali dwa różne licea, ale w trzeciej klasie odkurzyli znajomość i zakochali się w sobie.
Zuzanna była znaną już w Białej Podlaskiej poetką. Zaczęła pisać kilka lat temu, po "ogromnej tragedii", jaką była śmierć ojca. Przyjęła pseudonim Maria Goniewicz.
- Moja przygoda z poezją rozpoczęła się, niestety, od ogromnej tragedii w życiu prywatnym. Mój własny koniec świata był powodem, dla którego zaczęłam szukać jakiejś formy wyrażania siebie. Nie pamiętam dokładnie okoliczności, ale wiem, że bardzo tęskniłam, stąd "Tęsknoty" - tłumaczyła tytuł pierwszego wiersza portalowi Podlasiesiedzieje.pl.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza" w maju gotowy był już zbiór poezji Marii Goniewicz zatytułowany "33". Nastolatka, na swoim profilu na Facebooku, określiła siebie jako "bezczelnie młodą i bezczelnie zdolną".
- Znam wartość swojej twórczości, więc nie przejmuję się opinią kilku jednostek, które nie rozumieją, "co autor miał na myśli". Podzielam tu zdanie Witkiewicza. Ja również "mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam". (...) Wszystko [co napisałam-red.] powstało pod wpływem impulsu, a nie przymusu czy też, co gorsza, po prostu chęci zostania poetą, bo to teraz modne. Nie. Uważam wrażliwość za swoją największą wadę czy może nawet zgubę, dlatego staram się jej pozbyć, pisząc wiersze - mówiła w jednym z wywiadów.
Po zbrodni pojechała do Krakowa
Dzień po tym, jak razem z Kamilem N. zabili jego rodziców, napisała na Facebooku, że można się z nią umówić w Krakowie "w sprawie odbioru 33" (tak się nazywa tomik jej poezji - red.). Zarówno ten profil społecznościowy, jak i drugi, założony na Instagramie, służyły dziewczynie głównie do promocji jej twórczości.
Można tam znaleźć kilka jej zdjęć (głównie czarno-białych) oraz fragmenty wierszy. Są także kadry z ulubionych filmów. Młoda poetka w swoich wierszach pisała, że "wszystko ma swój koniec tylko ludzie są nieskończenie głupi" oraz że "może już wyjść do ludzi, bo na ludzi nigdy nie wyjdzie".
Tymczasowy areszt
Rodziców chłopaka nastolatkowie postanowili zamordować w nocy, gdy małżeństwo spało. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", Zuzanna M. przesłuchiwana przez policjantów okazywała satysfakcję, chwaliła się, jak im dobrze poszło.
- Dom spłynął we krwi. Czegoś takiego nie widziałem, odkąd pracuję, prawie 30 lat. Sceneria gorsza niż w horrorach gore - powiedział "Gazecie" zszokowany jeden ze śledczych.
Dodał, że dziewczyna wykazała zero skruchy. - Opowiedziała, co się stało i, krok po kroku, jak do tego doszło. Policjanci słuchali jej przerażeni. Nie mogli uwierzyć, że młoda, inteligentna dziewczyna tak beznamiętnie mówi o potwornej zbrodni, której się dopuściła. Widać, że kierowała zabójstwem, chłopak też się przyznał, też niczego nie żałuje, ale był raczej wykonawcą planu - ocenił informator "Gazety"
We wtorek Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej przychylił się do wniosków prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Kamila N. i Zuzanny M. Za zabójstwo kwalifikowane (więcej niż jednej osoby) – jakie zrzucono nastolatkom - grozi im kara co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat więzienia lub dożywocia.
Kolejni zatrzymani
To 19-letni Marcin S. oraz 19-letnia Linda M. - Podejrzani działając wspólnie i porozumieniu utrudniali postępowanie karne pomagając Kamilowi N. i Zuzannie M., sprawcom zabójstwa, uniknąć odpowiedzialności karnej i zacierali ślady przestępstwa – powiedziała Beata Syk-Jankowska.
Według śledczych para 19-latków bezpośrednio po zabójstwie przewiozła samochodem z Rakowisk do Krakowa Kamila N. oraz Zuzannę M. Zabrali ze sobą plecak, w którym były narzędzia zbrodni, rękawiczki oraz elementy ubioru sprawców. Obie pary były wcześniej umówione na ten wyjazd.
Marcin S. nie przyznał się przed prokuratorem do zarzucanych mu czynów, choć potwierdził, że podróżował do Krakowa z podejrzanymi o zbrodnię Kamilem N. i Zuzanną M. Z kolei Linda M. przed policją również nie przyznała się do stawianych jej zarzutów, ale potwierdziła fakt podróżowania do Krakowa z parą 18-latków.
Marcin S. jest studentem inżynierii i zarządzania, a Linda M. - studentką malarstwa. Oboje studiują w Poznaniu, są mieszkańcami Wielkopolski. Z Kamilem N. i Zuzanną M. poznali się przypadkiem w czasie wakacji, na jednym z festiwali.
Syk-Jankowska powiedziała, że zgromadzony materiał dowodowy nie dał podstaw do przestawienia 19-latkom zarzutów pomocnictwa w zbrodni czy współsprawstwa. Nastolatkom postawiono zarzut poplecznictwa, za który może im grozić do 5 lat więzienia.