Premium

Jutro pójdziemy do szkoły

Zdjęcie: tvn24.pl

Andrij miał plastykę, kiedy wokół jego domu eksplodowały rosyjskie czołgi, trafione przez ukraińską artylerię. Trzynastoletni Ołeksandr jechał szkolnym autobusem, kiedy najeźdźcy zabijali jego rodaków w okrążonym Mariupolu. Oksana nie rozmawiała od dwóch tygodni z ojcem; ostatnio często myślała o tym, czy w nowej szkole znajdzie koleżanki i czy uda się z nimi jakoś dogadać. Mali Ukraińcy trafili do wiejskiej szkoły. Czy odnajdą się wśród łąk i lasów?

Wokół budynków harcerskiego ośrodka dzieci bawią się w berka. Kilka metrów dalej, na boisku otoczonym drzewami, w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki Warty ktoś gra w piłkę. Przy drewnianych stołach zebrała się garstka nieco starszej młodzieży, śmieją się, oglądając coś na telefonie komórkowym. Grupa ma czas na zabawę do kolacji. - Nastrój trochę jak na koloniach - zagaduję Wojciecha Panka ze sztabu kryzysowego pracującego w szkoleniowo-wypoczynkowym ośrodku ZHP. Zazwyczaj organizowane były tu wakacyjne kolonie, w weekendy odbywały się imprezy okolicznościowe. Teraz to dom dla około 250 uchodźców z Ukrainy - mam i ich dzieci. Mój rozmówca kręci głową. Daje do zrozumienia, że pozory bardzo mylą. - Niedaleko stąd jest baza wojskowa w Łasku. Kilka dni temu nad lasem przeleciał polski myśliwiec F-16. Dzieciaczki, niezależnie od wieku, wbiegły do budynku i jak wystraszone kurczaki tuliły się do dorosłych. Wojna jest w nich bardzo głęboko. Całe szczęście, że mimo wszystko pozwalają sobie na momenty zwykłego dzieciństwa - odpowiada.

Ośrodek nad Wartą, który stał się domem dla około 250 uchodźcówtvn24.pl

Grupa 53 dzieci, która mieszka w harcerskim ośrodku, rozpoczęła naukę w niewielkiej wiejskiej podstawówce w Załęczu Małym. Dzień był wyzwaniem nie tylko dla nich. Do ostatniej chwili samorządowcy organizowali naprawę drogi, żeby autobus szkolny nie miał problemów z dowiezieniem ich do placówki. Dyrektorka szkoły od nowa wymyślała plan lekcji, a nauczyciele starali się przygotować do tego, że będą musieli prowadzić lekcje inaczej niż dotąd. Bez żadnych wytycznych, bez wsparcia fachowców, za to z otwartym sercem. Z sercem, które pęka, kiedy rodziny - mimo ciepłego przyjęcia w ośrodku i w szkole - decydują się wyjechać. Bo mówią, że nie chcą być "darmozjadami", bo myślą o przyszłości swoich dzieci i dlatego wybierają koczowanie w hali warszawskiego dworca.

Dzień dobry, Здравствуйте!

W klasie jest dziewięcioro uczniów, wszyscy mają 13 lat. Akurat trwają zajęcia z plastyki. Nauczycielka poprosiła - mieszając język polski z przygotowanymi wcześniej zwrotami po ukraińsku - żeby każdy uczeń narysował to, o czym myśli i co leży mu sercu.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam