Nowa formuła spędzała wielu sen z powiek. Nad informatorami do niej zdarzało się płakać nie tylko uczniom, ale nawet ich nauczycielom. A jednak z przeprowadzonej przez CKE diagnozy wynika, że dla większości licealistów egzamin dojrzałości nie będzie tak trudny, jak się jeszcze niedawno zapowiadało. Ale to nie do matematyki, bardziej niż dotychczas, powinni przyłożyć się przyszli maturzyści.
Próby były dwie. Pierwsza w marcu 2022 roku, druga - z tą samą grupą uczniów - w grudniu 2022 roku. Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE) chciała sprawdzić, jak tegoroczni maturzyści radzą sobie z nową formułą matury, i w tym celu wytypowała około 2,8 tysiąca uczniów z całej Polski, których prace sprawdzili egzaminatorzy okręgowych komisji i których wyniki szczegółowo przeanalizowała. Dziś CKE publikuje oficjalne wyniki diagnozy.
Zanim się im przyjrzymy, odpowiedzmy jednak na pytanie: dlaczego tegoroczna matura budzi wyjątkowe emocje?
Fakty są takie: nowy egzamin dojrzałości od momentu reformy edukacji budził wiele obaw. Politycy PiS już wtedy, gdy likwidowano gimnazja, zapowiadali, że poprzeczkę maturalną należy podnieść. W 2016 roku ówczesna minister edukacji Anna Zalewska mówiła wprost w programie "Jeden na Jeden" w TVN24: - W nowym liceum matura musi być trudniejsza, musi być inny poziom.
W ten sposób Zjednoczona Prawica chciała przywrócić liceom "elitarny charakter".
Uczniowie i nauczyciele pisali do resortu edukacji kolejne petycje w sprawie tzw. nowej matury - chcieli zmiany zasad, ograniczenia materiału wymaganego na egzaminie. Tym bardziej że w licealistów uderzyła pandemia i związane z nią zdalne nauczanie. Niektórzy uczyli się w takim trybie - z przerwami na krótkie powroty do szkół - kilkanaście miesięcy.
Posłowie składali liczne interpelacje w sprawie poziomu matury. Jeszcze w styczniu tego roku posłanki Koalicji Obywatelskiej Marta Wcisło i Krystyna Szumilas pytały, kiedy wreszcie minister edukacji zamierza okroić przeładowaną podstawę programową.
Niepokoili się też rodzice, którzy uważali, że ich dzieci są nieustannie traktowane w szkołach jak "króliki doświadczalne".
To ostatnie poniekąd jest zresztą prawdą. W maju 2023 roku do egzaminu dojrzałości podejdą bowiem uczniowie, od których w 2017 roku zaczęła się reforma edukacji. Zamiast do gimnazjów pomaszerowali wtedy do klas siódmych przywracanych w szkołach podstawowych. W środku nauki zmieniła się dla nich podstawa programowa (w niektórych przedmiotach powodując potężne luki w zdobywanej wiedzy), a następnie jako pierwsi zdawali egzamin ósmoklasisty.
Teraz ci, którzy są w liceach, jako pierwsi przetestują nową formułę matury (EM23). Za rok to samo czeka uczniów wydłużonych do pięciu lat techników.
A ta matura to: więcej lektur, więcej zadań otwartych, więcej wymagań, dłuższy egzamin. Na przykład z języka polskiego potrwa aż cztery godziny!
Gdy w marcu 2021 roku CKE opublikowała informatory maturalne, nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele komentowali: "Dramatycznie trudna", "Koszmar", "Po raz pierwszy zapłakałam nad informatorem".
Ostatecznie z powodu pandemii wymagania egzaminacyjne ograniczono o około 20-25 procent w stosunku tego, co było w pierwszych planach, i zrezygnowano z wprowadzenia progu zdawalności na egzaminie z przedmiotu dodatkowego. Ale nie wszystkich to uspokoiło.
Tym, jak poradzą sobie z nią maturzyści, martwiła się również CKE, która przygotowuje zadania maturalne.
- Mieliśmy oczywiście założenia, jak ten egzamin powinien wyglądać, ale póki nie skonfrontuje się go z żywymi ludźmi, nie da się jednoznacznie ustalić, czy te założenia są najlepsze - przyznaje dr Marcin Smolik, dyrektor CKE. I dodaje: - Nas wyniki diagnozy uspokoiły, bo jeśli chodzi o poziom zdawalności, są lepsze, niż się spodziewaliśmy. A przecież ostatnią próbę przeprowadzaliśmy w grudniu i uczniowie mieli wtedy jeszcze pięć miesięcy na naukę. Dla wielu z nich matura jeszcze nie była wtedy czymś spędzającym sen z powiek, jeszcze nie zaczęli tych typowych powtórek, na które przychodzi zwykle czas po studniówce.
W 2023 roku, by uzyskać świadectwo dojrzałości, trzeba zdobyć po 30 procent punktów z trzech pisemnych egzaminów na poziomie podstawowym (język polski, matematyka i wybrany język obcy) oraz dwóch egzaminów ustnych (z języka polskiego i obcego). Trzeba też podejść do jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym, ale on nie ma progu zdawalności. Można z niego zdobyć zero punktów, a i tak zdać maturę, jeśli zaliczy się pozostałe przedmioty.
Z badania przeprowadzonego przez CKE wynika, że gdyby maturę przeprowadzono w grudniu 2022 r. egzamin zdałoby: z języka polskiego 85 proc. licealistów, z matematyki 88 proc., a z języka angielskiego 98 proc.
Jak te wyniki mają się do pierwszej próby z marca, a jak do matur z minionych lat? Czy na wyniki uczniów wpływ może mieć trwający rok wyborczy? I wreszcie: co maturzyści powinni jeszcze w najbliższych tygodniach pilnie trenować?
Zaglądamy w wyniki maturalnej diagnozy i o to wszystko pytamy dyrektora CKE.
Nieważne, czy błędów będzie 18, czy 318
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam