Lekarze rodzinni z "Porozumienia Zielonogórskiego" nie chcą podpisać kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia na 2008 rok. Jeśli do końca roku umów nie uda się podpisać, od stycznia w wielu przychodniach może zabraknąć lekarzy.
Tym razem powodem sporu jest to, że lekarze mają problemy ze sprostaniem sprawozdawczości, jakiej wymaga NFZ. Jak wyjaśna Bożena Janicka z Porozumienia, nowy prezes NFZ Jacek Paszkiewicz zmienił zarządzenie dotyczące obowiązków świadczeniodawców. - Zgodnie z tym zarządzeniem, każde zlecenie, każdy zabieg musi być opisany. Czyli pielęgniarka robi zastrzyk, a potem musi wpisać to w sprawozdawczość wraz z peselem pacjenta. Zmienia opatrunek: to samo. Nie jesteśmy w stanie mieć takiej kadry medycznej, które będzie to robić - ocenia.
Janicka przyznaje, że lekarze zrzeszeni w PZ do tej pory zajmowali się sprawozdawczością, ale była ona ilościowa: podawano rodzaj świadczeń i sumę, na jaką je wykonano. Teraz NFZ żąda też od lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej dokładnych danych odnośnie diagnostyki w rozbiciu na grupy wiekowe.
Informatyka to też ból
Kolejny problem dla lekarzy stanowi "przymuszanie" do zakupu komercyjnych systemów informatycznych. Według Janickiej, do wykonywania świadczeń - za co płaci Fundusz - nie jest to potrzebne. Do tej pory świadczeniodawcy mogli korzystać z bezpłatnego oprogramowania zamieszczonego na stronach NFZ. Teraz tej możliwości nie będzie.
- Jeśli nawet świadczeniodawcy zakupią takie oprogramowanie, to nie jest pewne, czy dane przesłane za jego pomocą, dadzą się odczytać w systemie informatycznym NFZ - niepokoi się.
NFZ już gotowy
Stanowiska Porozumienia Zielonogórskiego nie rozumie wiceprezes NFZ Jacek Grabowski. - Fundusz jest gotowy do podpisywania umów, warunki już zostały dawno uzgodnione - zapewnia. Dodaje, że wie, iż niektórzy świadczeniodawcy mają problem z wypełnianiem aplikacji elektronicznych. - Ten problem musi być rozwiązany na poziomie oddziałów. Prezes NFZ nie będzie ingerował w proces zawierania umów - zaznacza Grabowski.
Minister od protestujących
Jak zauważa "Gazeta Wyborcza", smaczku sprawie dodaje fakt, że jednym z liderów Porozumienia był Marek Twardowski - dziś wiceminister zdrowia. To właśnie on, zdaniem Gazety, jako wiceminister miał zapewnić ekipie PO spokój ze strony lekarzy rodzinnych. W dniu odbioru swojej ministerialnej nominacji mówił: Wspólnego strajku lekarzy rodzinnych i szpitali żaden rząd nie wytrzyma dłużej niż trzy dni.
Zamknięte drzwi w przychodniach już były
"Porozumienie Zielonogórskie" to federacja związków pracodawców ochrony zdrowia, głównie działających w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej. Zawiązało się, gdy jesienią 2003 roku prowadzący prywatne przychodnie lekarze sprzeciwili się warunkom kontraktów zaproponowanym przez NFZ. Obecnie do porozumienia należą świadczeniodawcy z prawie wszystkich województw. Wyjątkiem są łódzkie i zachodniopomorskie.
O Porozumieniu zrobiło się bardzo głośno, gdy na przełomie 2005 i 2006 r. ok. 14 tysięcy zrzeszonych w nim lekarzy nie chciało podpisać umowy z NFZ i groziło, że od nowego roku nie otworzy swoich gabinetów. To właśnie wtedy ówczesny szef MSWiA Ludwik Dorn zagroził, że "weźmie lekarzy w kamasze". Wywołało to ostre sprzeciwy środowiska lekarskiego.
Problem czasu pracy (chwilowo) zażegnany
To kolejny w ostatnim czasie problem dotyczący służby zdrowia. Od 1 stycznia wchodzą w życie przepisy dotyczące czasu pracy lekarzy. Ograniczają ich wymiar do 48 godzin tygodniowo. Zgodnie z prawem (tzw. klauzula opt-out), lekarz będzie mógł pracować dłużej, nawet 72 godziny tygodniowo, ale musi się na to zgodzić. Przepisy mówią też o nieprzerywanym 11-godzinnym odpoczynku lekarzy.
Gdyby lekarze zaczęli rygorystycznie przestrzegać tych przepisów, w wielu szpitalach zabrakłoby rąk do pracy. Ostatecznie ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy podjął decyzję, że lekarze będą podpisywać zgodę na ponadwymiarowy czas pracy, ale w zamian za odpowiednie płace zasadnicze. Lekarze mają negocjować bezpośrednio z dyrektorami szpitali, choć ci jednak nie mają na to dodatkowych środków.
Źródło: PAP, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24