Pułapki potencjalnie śmiertelne

Źródło:
tvn24.pl
20-lecie TVN24
20-lecie TVN24
TVN24
20-lecie TVN24TVN24

Internet dla światowego dziennikarstwa okazał się po części dobrodziejstwem, ale i przekleństwem. Czasem jednocześnie. Czy tęsknię za czasami, gdy był niedostępny i musiałem z trudem logować się i słuchać dźwięku modemu? Nie. Cieszę się, że teraz mam dostęp do wszystkiego w telefonie, choć czyhają w nim pułapki dziennikarsko potencjalnie śmiertelne. Ale cały świat uczy się, jak im się nie dać. I jak długo te zagrożenia będą nas czynić lepszymi, tak długo będziemy się rozwijać. O tym, jak zmieniało się dziennikarstwo na świecie, pisze Michał Sznajder.

Prrrrrrrrrrrrr-piiiiiiiiiiiii-prrrrrrrrr-bzzzzzzzzzzzzzzyyy-prrrrrrrrrrrrr. Młodsi czytelnicy pomyślą, że przysnąłem na klawiaturze. Starsi – pomyślą i zgadną. Ten dźwięk na przełomie wieków poprzedzał połączenie się z internetem. I nie było to łatwe. Czasem zrywało. Czasem modem nie chciał się połączyć. Czasem udawało się połączyć, ale trzeba było się rozłączyć, dlatego że łącząc się z internetem, zajmowaliśmy linię telefoniczną i blokowaliśmy możliwość, by ktoś dodzwonił się do naszego domu. A nawet jak udawało się połączyć i wszystko śmigało, to obawa o rachunek sprawiała, że staraliśmy się za dużo w tym internecie nie siedzieć.

W takich okolicznościach ludzie ciekawi świata łączyli się z siecią. Mają więc Państwo obraz, jak wyglądało to z punktu widzenia odbiorców informacji. Idąc tym tropem, mogą się Państwo domyślać, jak wyglądał internet w sferze informacyjnej. W roku 2001 nagrodę za dziennikarstwo online w kategorii "breaking news" otrzymała BBC. Tematem była katastrofa samolotu Concorde. Oto ten artykuł na ich stronie:

Strona BBC News

Patrząc na to teraz, widzimy małą czcionkę, małą mapkę, wszystko złe. Ale za takie coś dawano kiedyś nagrody. Zresztą nie tylko BBC wyglądała na początku wieku… tak. 

Strona CNN News z 2001 roku

To zrzut ekranu ze strony głównej CNN z 10 sierpnia 2001. Dzień po tym, jak nadawać zaczęła TVN24. Gdy więc zostałem poproszony o napisanie, jak zmieniły się media światowe i dziennikarstwo, to była moja pierwsza myśl: gdzie był wtedy internet? I jaki był? Był taki jak wyżej. Albo jak niżej: 

Strona tvn24.pl z 2002 roku

Nie będziemy się przecież nabijać tylko z innych, prawda? Rzut oka na stronę TVN24.pl z 2002 roku oraz z dzisiaj to najlepsza odpowiedź, jeśli chodzi o to, ile się zmieniło. Dziś telewizja jest obok internetu, te dwa media się uzupełniają i przeplatają. A wtedy? Brytyjskie badania z roku 2000 wykazały, że tylko 11 procent dziennikarzy lokalnych miało dostęp do internetu, a spośród obywateli – ledwie 12 milionów osób. Tylko 1 procent ankietowanych mówił wówczas, że internet jest ich głównym źródłem wiedzy. Zaś wiodącą dyskusją etyczną na styku sieć-media była kwestia reklam. Dziekan wydziału dziennikarstwa Uniwersytetu Maryland Tom Kunkel mówił, że największym wyzwaniem etycznym dla ówczesnego dziennikarstwa jest wpływ reklamodawców na redakcje. "W środowisku internetowym jedyny sposób na zarobek to reklamy. Jest presja, by używać materiałów, które będą przyciągać reklamodawców. To jest istotne zagadnienie, które widzimy już teraz i które będzie stawać się w przyszłości coraz bardziej problematyczne dla branży".

Mądre, ważne słowa. I aktualne. Któż z nas nie zna określenia "clickbait", czyli takiego redagowania tytułów lub nagłówków, by zaciekawiony odbiorca koniecznie kliknął w link. Kunkel miał trochę racji – ten problem nie zniknął. Wtedy było to jedynie zaniepokojenie, dwadzieścia lat później – zjawisko, które potrafi zohydzić dzień zarówno twórcom, jak i odbiorcom. Dziennikarze muszą martwić się nie tylko o dostarczenie ciekawej treści, ale też o to, by zachęcić odbiorców do kliknięcia. Ci zaś przewracają oczami, gdy tytuł lub nagłówek obraża ich inteligencję. To, co w 2001 było obawą, jest codziennością.

Internet był rzadko używanym narzędziem jeszcze w 2001 roku. Ale 11 września to się zmieniło. Ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton uzmysłowiły redakcjom, jak wielkie jest pragnienie zdobycia informacji przy pomocy komputera. A uzmysłowiły to sobie, gdy ich serwery po prostu padały pod ciężarem zainteresowania. Wyobrażają sobie to Państwo dzisiaj? Że dzieje się coś tej rangi, a strony padają pod naporem klików? Dziś tych dyskusji już nie ma. Strona ma operować jako samodzielny byt, który nie tylko uzupełni, ale i czasem zastąpi telewizję lub druk. Oczywiste, prawda? Spójrzmy zatem na to ogłoszenie gazety "Guardian" z 2006 r.

"The Guardian" z 2006 roku

Gazeta ogłasza, że będzie pierwszym ogólnokrajowym dziennikiem na Wyspach, który będzie oferował podejście "najpierw sieć". W tym wypadku oznaczało to, że korespondenci zagraniczni oraz dziennikarze biznesowi będą najpierw publikować informacje na stronie internetowej, a nie czekać do następnego dnia, by ukazały się w druku. Informacja o tym, by nie czekać do następnego dnia, jeszcze 15 lat temu była czymś godnym takiego oświadczenia. 

Internet dla światowego dziennikarstwa okazał się po części dobrodziejstwem, ale i przekleństwem. Czasem jednocześnie. Jeszcze w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych dziennikarz miał w zasadzie monopol na rację. Ale w 2008 r. słynny amerykański prezenter Dan Rather stracił pracę po tym, jak okazało się, że dokumenty stanowiące pretekst do materiału telewizyjnego w jego programie na temat prezydenta Busha były sfałszowane. Odkryli to blogerzy, czyli dziennikarze internetowi, za którymi nie stała duża redakcja ani potężne narzędzia. Wcześniej tego nie było i już zostało – obywatel lub dziennikarz-pasjonat może wychwycić błąd wielkiego newsroomu i przy pomocy mediów społecznościowych wykazać wpadkę. W czasie tych dwudziestu lat przyjęło to jednak formę autoparodii, w dodatku paranoicznej i niebywale groźnej. 

Listopad 2020 roku, Donald Trump właśnie przegrał wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, a Joe Biden je wygrał. Ogłosiły to, na podstawie własnych obliczeń i symulacji, czołowe amerykańskie redakcje, w tym - jak nakazuje tradycja - telewizje. Nawet niebywale przychylna Trumpowi Fox News. Tym razem jednak dzieje się coś dziwnego – w internecie nasila się ruch zwolenników Trumpa, którzy są święcie przekonani, że prezydentowi zwycięstwo ukradziono. Śledziłem te dyskusje w sieci: pasjonaci, obywatele, osobowości, którym Trump był bliski, przerzucali się półprawdami, manipulacjami lub ordynarnymi fałszywkami, które miały być rzekomymi dowodami na to, że nastąpiło ogromne oszustwo, za którym stoją medialne elity.

W takim momencie dziennikarz czuje się bardzo bezsilny. O ile bowiem kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu czołowe media miały status potężnych instytucji, mających rację z automatu (co też może wcale nie było dobre), to teraz muszą patrzeć, jak ich skrupulatna, dokładna, koronkowa robota nie ma znaczenia w starciu ze zmanipulowaną grafiką lub przypadkowym nagraniem z Instagrama, na którym widać synową Donalda Trumpa zapewniającą o tym, że wybory sfingowano. Obu sytuacji doświadczyłem osobiście. Na moim profilu na Facebooku pojawiła się pewna polska zwolenniczka Donalda Trumpa, która przez kilka dni codziennie wrzucała mi zmanipulowane materiały mające świadczyć o tym, że doszło do zbrodni na amerykańskiej demokracji. Przez jakiś czas reagowałem – na jej wrzutkę z nieznanego szerzej bloga odpowiadałem odnośnikiem do artykułu agencji Reutera, który tę wrzutkę dementował. Ale i tak byłem na przegranej pozycji. Nawet jeśli ona to przeczytała, to nie uwierzyła. I nawet jeśli przeczytała, to są miliony innych, którzy nie zadadzą sobie trudu weryfikacji.

Fake news to największe przekleństwo, którego dwadzieścia lat temu nie było, a przynajmniej nie na tę skalę. Doszliśmy do etapu, w którym nie ma jednej wspólnej bezspornej prawdy, a dostępność mediów społecznościowych sprawia, że fake newsy roznoszą się bez problemu. Wystarczy spojrzeć na kulminację kampanii kłamstw w USA, która skończyła się inwazją na Kapitol. Albo na ruchy antyszczepionkowe. Dwadzieścia lat temu zwolennicy obu teorii byliby wyśmiewanymi odludkami, bez szans na to, by się skrzyknąć i stać wpływową masą. Dziś mają ogromną popularność i podziw oraz oddanie ludzi, którzy podejmują decyzję, że to im będą wierzyć. Co z tego, że bezpodstawnie. Furorę, negatywną, zrobiło określenie ówczesnej doradczyni Donalda Trumpa, która broniła kłamstw rzecznika na temat rzekomych tłumów na jego prezydenckiej inauguracji. Użyła bowiem określenia: "alternative facts", czyli fakty alternatywne. Na jej obronę: chodziło jej o fakty dodatkowe, dodatkowe informacje na rzecz poparcia tej tezy, ale określenie pozostało jednym z symboli kłamstw, którym media amerykańskie musiały sprostać i nauczyć się relacjonować.

Swoją drogą, Donald Trump doskonale wykazał słabości mediów drugiej dekady wieku. Co łatwo sprawdzić, niesamowicie kłamał/mijał się z prawdą. I to stanowiło ogromne wyzwanie dla mediów amerykańskich. Jak bowiem mówić o kłamcy? Czy jeśli streszcza się wystąpienia Trumpa i Clinton, to należy obu poświęcić tyle samo miejsca? Jeśli tak, to w jakim stopniu sprawozdanie z wiecu Trumpa powinno się składać z jego słów, a w jakim z weryfikacji? A jeśli weryfikacja odbywa się kosztem jego deklaracji wyborczych, to czy nie jest on poszkodowany? Więc może relacja z jego kampanii powinna być dłuższa? Jeśli tak, czy poszkodowana nie jest Clinton? Tych pytań jest więcej.

W ciągu tych 20 lat pojawiło się bardzo wiele mediów i konkurencja wzrosła. Dziennikarz musi rywalizować o uwagę nie tylko z konkurentami z innego kanału, ale też walczyć o czas odbiorcy z twórcami z YouTube czy Instagrama. Stąd pęd, by jednak zawłaszczać tematy i być może wpadać w niektóre zupełnie bezmyślnie. Tak właśnie było z Trumpem. Telewizja CNN oberwała niemiłosiernie za to, że puszczała wiece Trumpa bezkrytycznie, tylko po to, by zbulwersować się jego słowami mogli widzowie w domach i komentatorzy w studiu. Telewizja NBC do dziś słyszy krytykę za to, że na rok przed prezydenturą Trump był gościem słynnego programu satyrycznego "Saturday Night Live", a komik Jimmy Fallon czochrał włosy kandydata ledwie kilka tygodni przed wyborami (chciał sprawdzić, czy to peruka). Tym samym stacje dla klików i słupków uczyniły z kontrowersyjnego kandydata swój gadżet do zarabiania pieniędzy. CNN z czasem się opamiętała i zmieniła front: już prezydent Trump stał się obiektem nieustannej weryfikacji. Tak intensywnej, że odbywała się nawet na paskach informacyjnych (nazywanych fachowo belkami).

Zrzut ekranu z CNN

"TRUMP MÓWI, ŻE PROGRAM SATURDAY NIGHT LIVE JEST UPRZEDZONY WOBEC REPUBLIKANÓW I NALEŻY MU SIĘ PRZYJRZEĆ; NIE, TEN PODPIS NA EKRANIE NIE JEST ŻARTEM"

Zrzut ekranu z CNN

W innych przypadkach można było przeczytać na ekranie: "TRUMP: NIGDY NIE MÓWIŁEM, ŻE JAPONIA POWINNA MIEĆ BROŃ ATOMOWĄ (MÓWIŁ)". To wypomnienie wprost kłamstwa prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Czy to by przeszło 20 lat temu? A może pytanie jest inne: czy w ogóle amerykański prezydent by tak kłamał? Jeszcze nie tak dawno konferencja lub wystąpienie prezydenta USA było wydarzeniem. Kto by się spodziewał, że amerykańskie telewizje przestaną je transmitować, ponieważ ten kłamie?

Być może ten kryzys prawdy jest największą różnicą między tym, co w dziennikarstwie dzieje się teraz, a czasem, gdy startowała TVN24. Problemów jest wiele: nieufność odbiorców; ich nieumiejętność odróżnienia prawdy od fikcji; plemienność (70 procent republikanów w jakiejś formie nie wierzy w uczciwość zwycięstwa prezydenckiego Joe Bidena oraz ruchy populistów czy szarlatanów i kłamców, którzy stworzyli własny, niezależny obieg "informacji:. Na szczęście nie jesteśmy bezbronni. Powstają redakcje, które weryfikują prawdziwość informacji w sieci, jak choćby Konkret24. Kto by przewidział 20 lat temu, że będzie coś takiego w Polsce czy w AFP czy agencji Reutera? Jako dziennikarze mamy zwiększoną czujność i świadomość, że pułapki są wszędzie. Oczywiście, nie zawsze da się przed nimi uchronić. Ileż to osób "uśmiercono" w mediach, choć żyły. Kiedyś włączyłem Facebooka i zobaczyłem, że pokaźna grupa znajomych podała informację o śmierci Tiny Turner. Źródłem była strona, której chyba nikt z nich wcześniej ani później nie widział. Ale niestety, ludzie gonią za lajkami, a dziennikarze czasem gonią za klikami. Tego nie było w roku 2001. Dodam, że w momencie pisania tego felietonu, Tina Turner żyje, podobnie zresztą jak żyła, gdy w mediach społecznościowych pojawiła się nieprawdziwa informacja o jej rzekomej śmierci.

Ale prawdziwym, porządnym mediom też zdarza się "uśmiercić" kogoś znanego, kto żyje. Ostatnie miesiące przyniosły co najmniej dwie takie sytuacje. Jedna z nich była pochodną informacji o śmierci od kogoś, kto był bliski rodzinie domniemanej ofiary. Dziennikarze zobaczyli na Twitterze informację od wiarygodnej osoby i podali dalej. To nie była prawda. Oczywiście, błąd w sztuce. Ale kto by w roku 2001 pomyślał, że padnie zdanie "Przeczytałem to na Twitterze, więc podałem dalej"?

Konkurencja i rozwój nowych platform wymusiły też zmiany na tych, którzy ten zawód uprawiają. Musimy nie tylko dostarczać ciekawych i prawdziwych treści. Musimy znać trendy w mediach społecznościowych i być człowiekiem-orkiestrą: nie tylko napisz, ale i nagraj coś do mediów społecznościowych. Były redaktor naczelny "Washington Post" Martin Baron powiedział, że dziennikarze "muszą brać udział w tradycyjnym relacjonowaniu, muszą brać udział w mediach społecznościowych, muszą dostarczać depesz do serwisu całodobowego, muszą być odpowiedzialni za nagrania wideo… Czego się nie wymieni, są zaangażowani. To pokaźne zamówienie". Dziennikarz musi stać się człowiekiem renesansu, który zaspokoi (lub przynajmniej będzie umiał zaspokoić) potrzeby każdego frontu działalności redakcji. Trzeba też umieć analizować dane i wyciągać z nich wnioski. Kiedyś gazeta się sprzedawała lub nie. Program w telewizji się oglądał lub nie. Teraz widać bardzo dokładnie, czego widownia pragnie, a czego niekoniecznie. Jeśli temat nie chwycił w sieci, to istnieje ryzyko, że szybko zniknie z debaty publicznej. To brutalna weryfikacja przez rynek. 20 lat temu decydował nos redaktorów naczelnych i ich zespołów. Dziś oczywiście też, ale to kryterium zyskuje na znaczeniu.

Dobrze jest też mieć umiejętności dyplomatyczne, by na Twitterze lub Facebooku być w stanie odpowiadać ludziom, którzy pytają, dlaczego jeszcze nie podaliśmy jakiejś informacji (bo ją sprawdzamy), dlaczego nie puszczamy konferencji ich ulubionego polityka (bo właśnie trwa wystąpienie ministra o koronawirusie, które jest ważniejsze), dlaczego zapraszamy tego komentatora, a nie tamtego (tamten był wczoraj) albo dlaczego obrażam Donalda Trumpa (nazwanie kłamcy kłamcą to nie obelga). Ja akurat chcę być obecny w sieci, ale tak się składa, że to jest mój wybór. W 2014 roku amerykańska gazeta "The Oregonian" nakazała swoim dziennikarzom publikować co najmniej trzy wpisy dziennie na blogu, a przy ważnych wpisach ich obowiązkiem było opublikowanie pierwszego komentarza. I dodajmy, że wpis na Facebooku musi wyglądać inaczej niż na Twitterze, a nagranie na Instagram musi wyglądać inaczej niż do telewizji. A dziennikarz musi być obecny w tych miejscach, by promować swoje treści, ale też po to, by mieć dostęp do oświadczeń polityków lub celebrytów, którzy właśnie w mediach społecznościowych publikują różne informacje, zamiast jak kiedyś odpowiadać na pytania mediów. W sumie trudno się dziwić – po co organizować konferencję prasową, która będzie trudna, skoro można po prostu napisać trzy zdania, które nam pasują i nie poddawać się żadnej ocenie ani niełatwym pytaniom?

Czy tęsknię za czasami, gdy internet był tak niedostępny i musiałem się z takim trudem logować i słuchać dźwięku modemu? Nie. Cieszę się, że teraz mam dostęp do wszystkiego w telefonie, choć też czyhają w nim pułapki, dziennikarsko potencjalnie śmiertelne. Ale cały świat uczy się, jak im się nie dać. I jak długo te zagrożenia będą nas czynić lepszymi, tak długo będziemy się rozwijać. Tak jak niezmiennie to robimy to i my w TVN24. Od dwudziestu lat.  

Autorka/Autor:Michał Sznajder

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

- Rosja robiła, robi i będzie robiła to, co będzie chciała, jeżeli będzie mogła to robić - powiedział pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, komentując informacje o użyciu rakiety balistycznej średniego zasięgu przez Rosję przeciwko Ukrainie. Zaznaczył przy tym, że w tej chwili "Rosja de facto zaczyna przeć do jakichś negocjacji" i chce zdobyć przewagę przed rozmowami z Ukrainą i Zachodem. Anna Maria Dyner (Polityka Insight) oceniła, że czwartkowy atak z użyciem nowej potężnej broni "miał wywołać efekt psychologiczny".

"To nowa głowica, która dopiero jest testowana". Cel użycia? Psychologiczny

"To nowa głowica, która dopiero jest testowana". Cel użycia? Psychologiczny

Źródło:
TVN24

Marcelina Zawisza, posłanka koła Razem, podczas debaty w Sejmie nad nowelizacją ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, zarzuciła rządowi zbyt małe wydatki na ochronę zdrowia. Następnie podeszła do premiera Donalda Tuska i postawiła obok niego figurkę - jak to określiła - "złotego wandala niszczenia ochrony zdrowia".

"Złoty wandal" od posłanki dla premiera 

"Złoty wandal" od posłanki dla premiera 

Źródło:
TVN24

Donald Trump wskazał go na nowego prokuratora generalnego USA. Matt Gaetz w czwartek zdecydował się jednak wycofać swoją kandydaturę. W sprawie Gaetza toczyło się śledztwo FBI i komisji amerykańskiego Kongresu dotyczące zapłaty za seks z nieletnią.

Jeden z najbardziej kontrowersyjnych nominatów Trumpa rezygnuje

Jeden z najbardziej kontrowersyjnych nominatów Trumpa rezygnuje

Źródło:
PAP

Trzy osoby zostały ranne w wypadku na drodze krajowej nr 92 między miejscowościami Pniewy i Lwówek (Wielkopolskie). Dwa samochody osobowe zderzyły się tam z ciężarówką przewożącą litewski sprzęt wojskowy.

Dwa auta osobowe zderzyły się z ciężarówką przewożącą sprzęt wojskowy

Dwa auta osobowe zderzyły się z ciężarówką przewożącą sprzęt wojskowy

Źródło:
PAP/TVN24

KIA Polska przekazała Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów informację o akcji serwisowej modeli Optima HEV oraz Sportage - poinformował w czwartek UOKiK. Kampania objęła ponad 18 tysięcy pojazdów, w których może dojść do zwarcia elektrycznego i pożaru w komorze silnika.

Kolejne modele dużego producenta objęte akcją serwisową

Kolejne modele dużego producenta objęte akcją serwisową

Źródło:
PAP

O potencjalnego kandydata Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich był pytany przez reporterkę "Faktów" TVN Arletę Zalewską prezes partii Jarosław Kaczyński. Przekazał, że jeszcze nie zapadła decyzja. Powiedział też, że kandydatów do nominacji jest "czterech".

Jarosław Kaczyński o potencjalnych kandydatach PiS na prezydenta

Jarosław Kaczyński o potencjalnych kandydatach PiS na prezydenta

Źródło:
TVN24

- Zbigniew Ziobro nie da się złamać, nie przyjdzie przed tę komisję - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Michał Wójcik, odnosząc się do tego, że prokuratura przekazała wniosek o zgodę Sejmu na doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości przed komisję śledczą do spraw Pegasusa. - Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa - komentował senator KO Krzysztof Kwiatkowski. Miłosz Motyka z PSL, wiceminister klimatu i środowiska, dodał, że Ziobro został "dosięgnięty przez sprawiedliwość".

"Rozmawiałem z Ziobrą tuż przed połączeniem. Mogę powiedzieć jedno"

"Rozmawiałem z Ziobrą tuż przed połączeniem. Mogę powiedzieć jedno"

Źródło:
TVN24

"Pragnę poinformować, że w budżecie na przyszły rok proponujemy obcięcie wydatków na kancelarię Prezydenta, trybunał pani Przyłębskiej, IPN czy Krajową Radę Radiofonii i Telewizji - przekazał na portalu X premier Donald Tusk. "Mali pacjenci czekają na te pieniądze" - dodał szef rządu. W czwartek sejmowa komisja finansów publicznych przyjęła poprawkę do projektu przyszłorocznego budżetu, która ogranicza budżety 14 instytucji.

Premier: proponujemy obcięcie wydatków

Premier: proponujemy obcięcie wydatków

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Sejm zajął się w czwartek wieczorem rządowym projektem wydłużającym urlop macierzyński dla rodziców wcześniaków. - Nakłaniam wszystkie posłanki i wszystkich posłów na tej sali do poparcia dobrego prawa - mówiła ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

W Sejmie o "projekcie ustawy, której słuszność nie wzbudza żadnych wątpliwości"

W Sejmie o "projekcie ustawy, której słuszność nie wzbudza żadnych wątpliwości"

Źródło:
PAP

Sejm uchwalił w czwartek nowelizację ustawy przesuwającej start systemu kaucyjnego w Polsce o dziewięć miesięcy - na 1 października 2025 roku. Nowela - poza zmianą terminu startu systemu - wprowadza także szereg zmian usprawniających jego działanie.

Rewolucja w sklepach przesunięta. Sejm za nowym terminem

Rewolucja w sklepach przesunięta. Sejm za nowym terminem

Źródło:
PAP

Ursula von der Leyen udzieliła na pokładzie samolotu pierwszej pomocy jednemu z pasażerów. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, która z wykształcenia jest lekarką, zareagowała na komunikat załogi z pytaniem, czy ktoś na pokładzie posiada fachową wiedzę medyczną.

Pierwsza pomoc na pokładzie samolotu. Ratowała Ursula von der Leyen

Pierwsza pomoc na pokładzie samolotu. Ratowała Ursula von der Leyen

Źródło:
PAP, 20 Minuten

Kapelusz, kozak, sztyblet, a może trzewik? W nowym odcinku "Milionerów" TVN pan Jakub Hopaluk odpowiadał m.in. na pytanie dotyczące przedmiotu zakładanego na stopkę kolby broni palnej. Było warte 20 tysięcy złotych.

Co zakłada się na stopkę? Pytanie w "Milionerach" za 20 tysięcy

Co zakłada się na stopkę? Pytanie w "Milionerach" za 20 tysięcy

Źródło:
tvn24.pl

Na przeważającym obszarze Polski obowiązują ostrzeżenia Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. W niektórych regionach ma intensywnie padać śnieg, a w wielu miejscach do godzin porannych w piątek drogi będą śliskie. Innym pogodowym zagrożeniem jest silny wiatr, który w Tatrach może rozpędzać się do 150 kilometrów na godzinę.

Niebezpieczna pogoda. Trzy różne ostrzeżenia IMGW

Niebezpieczna pogoda. Trzy różne ostrzeżenia IMGW

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Chorzy z cukrzycą są nawet trzy razy bardziej podatni na depresję - wynika z badań lekarzy. Nie chodzi tylko o ogólne samopoczucie i świadomość nieuleczalności choroby. Także o tak zwaną burzę chemiczną - nieustające wahania i podwyższone poziomy cukru i insuliny.

Cukrzycy trzy razy częściej chorują na depresję. Lekarze tłumaczą dlaczego

Cukrzycy trzy razy częściej chorują na depresję. Lekarze tłumaczą dlaczego

Źródło:
Fakty TVN

Podniesienie kwoty świadczenia z funduszu alimentacyjnego z 500 do 1000 złotych miesięcznie zakłada nowelizacja ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, którą w czwartek uchwalił Sejm. Nowela trafi teraz pod obrady Senatu.

Kwota świadczenia ma wzrosnąć o 100 procent. Sejm daje zielone światło

Kwota świadczenia ma wzrosnąć o 100 procent. Sejm daje zielone światło

Źródło:
PAP

Sejm uchwalił w czwartek ustawę okołobudżetową na 2025 rok, która zakłada między innymi 5-procentowe podwyżki dla nauczycieli początkujących oraz mechanizm uelastyczniający budżet, co ma uprawnić przeciwdziałanie skutkom między innymi powodzi.

Sejm uchwalił ustawę okołobudżetową. Będą podwyżki dla nauczycieli

Sejm uchwalił ustawę okołobudżetową. Będą podwyżki dla nauczycieli

Źródło:
PAP

Sejm odrzucił wniosek PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny. Marcelina Zawisza - przewodnicząca koła Razem, którego posłowie jeszcze niedawno byli w klubie Lewicy - zapowiedziała jeszcze przed głosowaniem, że koło opowie się za odwołaniem szefowej resortu zdrowia. - Według projektu budżetu na rok 2025 jedyne, co nowa władza oferuje naszym obywatelom, to realizacja starych zobowiązań - oceniła w dyskusji.

Izabela Leszczyna obroniona w Sejmie

Izabela Leszczyna obroniona w Sejmie

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24

Rosja w czwartek miała po raz pierwszy użyć w Ukrainie broni, która mogłaby zagrozić celom w Europie Zachodniej. Czym jest pocisk RS-26 Rubież i dlaczego Moskwa chciałaby użyć go do zaatakowania obiektu oddalonego o zaledwie tysiąc kilometrów? - To ma pokazywać, że w Moskwie trochę się "zagotowało", że Zachód posuwa się za daleko - ocenia ekspert Mariusz Cielma.

Czym jest pocisk RS-26 Rubież? "Ma pokazywać, że w Moskwie trochę się zagotowało"

Czym jest pocisk RS-26 Rubież? "Ma pokazywać, że w Moskwie trochę się zagotowało"

Źródło:
tvn24.pl

Prokuratura Krajowa przekazała do Adama Bodnara wniosek o zgodę Sejmu na zatrzymanie i doprowadzenie byłego szefa Ministerstwa Sprawiedliwości, posła PiS Zbigniewa Ziobry przed komisję śledczą do spraw Pegasusa.

Jest wniosek o doprowadzenie Ziobry

Jest wniosek o doprowadzenie Ziobry

Źródło:
PAP

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił zażalenie prezydenta na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z lutego 2023 roku. Chodzi o wstrzymanie wyznaczenia sędziego Pawła Grzegorczyka do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, powołanej w czasach rządów PiS.

"Prawnie doniosłe okoliczności". Naczelny Sąd Administracyjny oddalił zażalenie prezydenta

"Prawnie doniosłe okoliczności". Naczelny Sąd Administracyjny oddalił zażalenie prezydenta

Źródło:
PAP

Pożar mieszkania w Ząbkach (Mazowieckie) pozbawił dachu nad głową rodzinę ratownika medycznego i pielęgniarki. Ogień pojawił się w garderobie, szybko objął także pozostałe pomieszczenia. - W 20 minut straciliśmy dorobek życia - opowiada pan Krzysztof. Spalone mieszkanie nie nadaje się do użytku. Przyjaciele zorganizowali zbiórkę dla znajdującej się w trudnej sytuacji rodziny medyków.

Rodzice wyszli po paczkę, dzieci zaskoczył dym z garderoby. Spłonęło mieszkanie ratownika i pielęgniarki

Rodzice wyszli po paczkę, dzieci zaskoczył dym z garderoby. Spłonęło mieszkanie ratownika i pielęgniarki

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na kilka dni przed premierą wspomnień Angeli Merkel media cytują fragmenty książki poświęcone Donaldowi Trumpowi. Była kanclerz Niemiec pisze między innymi o pierwszym spotkaniu z 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych, wspomina także rozmowę z papieżem Franciszkiem, podczas której poprosiła go o radę, jak porozumieć się z Trumpem.

Merkel wspomina współpracę z Trumpem. "Zginaj, zginaj, zginaj"

Merkel wspomina współpracę z Trumpem. "Zginaj, zginaj, zginaj"

Źródło:
Politico, Reuters, PAP, tvn24.pl

Wołodymyr Zełenski podpisuje flagę ukraińskiej jednostki wojskowej, która podczas drugiej wojny światowej mordowała Polaków - z takim przekazem krąży w mediach społecznościowym pewne nagranie. To antyukraińska dezinformacja. Tłumaczymy, jaki naprawdę moment ten film pokazuje.

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

Źródło:
Konkret24

Po dwa lata więzienia dostali oskarżeni w procesie w sprawie pożaru w koszalińskim escape roomie, gdzie zginęło pięć nastoletnich dziewczyn. W Sądzie Okręgowym w Koszalinie zapadł wyrok w sprawie tragedii, do której doszło w styczniu 2019 roku.

Zapadł wyrok w sprawie koszalińskiego escape roomu

Zapadł wyrok w sprawie koszalińskiego escape roomu

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Potwierdzono śmierć kolejnej turystki w Vang Vieng, popularnym, laoskim kurorcie. To już czwarty zgon, do jakiego doszło tam w ostatnim czasie. Zmarła to 19-letnia Australijka. Dziewczyna najpewniej zatruła się metanolem. Władze ostrzegają podróżujących przed spożywaniem lokalnego alkoholu.  

Seria zgonów turystów w popularnym kurorcie. Ostrzeżenie przed lokalnymi drinkami

Seria zgonów turystów w popularnym kurorcie. Ostrzeżenie przed lokalnymi drinkami

Źródło:
BBC, CNN
Ślady po męczeństwie więźniów znalezione w lesie. Trafią do Muzeum Stutthof w Sztutowie

Ślady po męczeństwie więźniów znalezione w lesie. Trafią do Muzeum Stutthof w Sztutowie

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przedstawiamy oświadczenie redakcji TVN24 w związku z decyzją przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o nałożeniu kary pieniężnej za reportaż "29 lat bezkarności. Fenomen ojca Tadeusza", pokazujący działalność Tadeusza Rydzyka. 

Kara przewodniczącego KRRiT za reportaż o ojcu Rydzyku. Oświadczenie redakcji

Kara przewodniczącego KRRiT za reportaż o ojcu Rydzyku. Oświadczenie redakcji

Źródło:
TVN24

Za rządów Zjednoczonej Prawicy pieniądze polskich podatników trafiły - za pośrednictwem Polskiej Izby Handlowej działającej w USA - do lobbysty szerzącego rosyjską propagandę - ustalił dziennikarz "Czarno na białym" Marek Osiecimski w reportażu "Attaboys, czyli zuchy premiera". Jak wynika z dokumentów i korespondencji mailowej, w powstanie tej Izby osobiście zaangażowani byli ówczesny premier Mateusz Morawiecki i ówczesny wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Obaj mieli wpływ nie tylko na skład Izby, ale też na jej decyzje, w czasie gdy ta instytucja podpisała umowę z firmą, która skompromitowała się pracą dla ludzi Kremla.

"Zuchy premiera". Jak pieniądze polskich podatników trafiły do propagandysty Kremla

"Zuchy premiera". Jak pieniądze polskich podatników trafiły do propagandysty Kremla

Źródło:
TVN24

Łącząc ich najlepsze cechy, byliby pewnie idealnym kandydatem prezesa PiS w najbliższych wyborach prezydenckich. Zaufanie i lojalność, prezencja, młodość i świeżość, doświadczenie w politycznej walce, siła... - To są cztery dobre kandydatury - oceniał w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Jacek Sasin. Ale... - Musimy wybrać jedną - dodał.

Cztery asy prezesa PiS. Kogo wystawi w wyborach

Cztery asy prezesa PiS. Kogo wystawi w wyborach

Źródło:
tvn24.pl

Najdroższa ulica handlowa świata znajduje się teraz w Mediolanie. To Via Monte Napoleone - donosi CNN. Możemy tu zrobić zakupy w sklepach takich marek jak Gucci, Chanel, Hermes, Versace, Cartier, Bottega Veneta, czy Celine. Do tej pory królowała nowojorska Piąta Aleja, czyli Upper Fifth Avenue.

Nowa najdroższa ulica świata

Nowa najdroższa ulica świata

Źródło:
CNN

Zaledwie kilka tygodni po kinowej premierze "Joker: Folie à deux" zadebiutował w Wypożyczalni Playera. Widzowie znaleźć mogą tam już też kontynuację "Soku z żuka" w reżyserii Tima Burtona i najnowszy film Justina Baldoniego z Blake Lively w roli głównej. Oto przegląd nowości serwisu.  

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Powrót Tima Burtona, romans z Blake Lively w roli głównej i kontynuacja "Jokera". Nowości w Playerze 

Źródło:
tvn24.pl