Pułapki potencjalnie śmiertelne

Źródło:
tvn24.pl
20-lecie TVN24
20-lecie TVN24
TVN24
20-lecie TVN24TVN24

Internet dla światowego dziennikarstwa okazał się po części dobrodziejstwem, ale i przekleństwem. Czasem jednocześnie. Czy tęsknię za czasami, gdy był niedostępny i musiałem z trudem logować się i słuchać dźwięku modemu? Nie. Cieszę się, że teraz mam dostęp do wszystkiego w telefonie, choć czyhają w nim pułapki dziennikarsko potencjalnie śmiertelne. Ale cały świat uczy się, jak im się nie dać. I jak długo te zagrożenia będą nas czynić lepszymi, tak długo będziemy się rozwijać. O tym, jak zmieniało się dziennikarstwo na świecie, pisze Michał Sznajder.

Prrrrrrrrrrrrr-piiiiiiiiiiiii-prrrrrrrrr-bzzzzzzzzzzzzzzyyy-prrrrrrrrrrrrr. Młodsi czytelnicy pomyślą, że przysnąłem na klawiaturze. Starsi – pomyślą i zgadną. Ten dźwięk na przełomie wieków poprzedzał połączenie się z internetem. I nie było to łatwe. Czasem zrywało. Czasem modem nie chciał się połączyć. Czasem udawało się połączyć, ale trzeba było się rozłączyć, dlatego że łącząc się z internetem, zajmowaliśmy linię telefoniczną i blokowaliśmy możliwość, by ktoś dodzwonił się do naszego domu. A nawet jak udawało się połączyć i wszystko śmigało, to obawa o rachunek sprawiała, że staraliśmy się za dużo w tym internecie nie siedzieć.

W takich okolicznościach ludzie ciekawi świata łączyli się z siecią. Mają więc Państwo obraz, jak wyglądało to z punktu widzenia odbiorców informacji. Idąc tym tropem, mogą się Państwo domyślać, jak wyglądał internet w sferze informacyjnej. W roku 2001 nagrodę za dziennikarstwo online w kategorii "breaking news" otrzymała BBC. Tematem była katastrofa samolotu Concorde. Oto ten artykuł na ich stronie:

Strona BBC News

Patrząc na to teraz, widzimy małą czcionkę, małą mapkę, wszystko złe. Ale za takie coś dawano kiedyś nagrody. Zresztą nie tylko BBC wyglądała na początku wieku… tak. 

Strona CNN News z 2001 roku

To zrzut ekranu ze strony głównej CNN z 10 sierpnia 2001. Dzień po tym, jak nadawać zaczęła TVN24. Gdy więc zostałem poproszony o napisanie, jak zmieniły się media światowe i dziennikarstwo, to była moja pierwsza myśl: gdzie był wtedy internet? I jaki był? Był taki jak wyżej. Albo jak niżej: 

Strona tvn24.pl z 2002 roku

Nie będziemy się przecież nabijać tylko z innych, prawda? Rzut oka na stronę TVN24.pl z 2002 roku oraz z dzisiaj to najlepsza odpowiedź, jeśli chodzi o to, ile się zmieniło. Dziś telewizja jest obok internetu, te dwa media się uzupełniają i przeplatają. A wtedy? Brytyjskie badania z roku 2000 wykazały, że tylko 11 procent dziennikarzy lokalnych miało dostęp do internetu, a spośród obywateli – ledwie 12 milionów osób. Tylko 1 procent ankietowanych mówił wówczas, że internet jest ich głównym źródłem wiedzy. Zaś wiodącą dyskusją etyczną na styku sieć-media była kwestia reklam. Dziekan wydziału dziennikarstwa Uniwersytetu Maryland Tom Kunkel mówił, że największym wyzwaniem etycznym dla ówczesnego dziennikarstwa jest wpływ reklamodawców na redakcje. "W środowisku internetowym jedyny sposób na zarobek to reklamy. Jest presja, by używać materiałów, które będą przyciągać reklamodawców. To jest istotne zagadnienie, które widzimy już teraz i które będzie stawać się w przyszłości coraz bardziej problematyczne dla branży".

Mądre, ważne słowa. I aktualne. Któż z nas nie zna określenia "clickbait", czyli takiego redagowania tytułów lub nagłówków, by zaciekawiony odbiorca koniecznie kliknął w link. Kunkel miał trochę racji – ten problem nie zniknął. Wtedy było to jedynie zaniepokojenie, dwadzieścia lat później – zjawisko, które potrafi zohydzić dzień zarówno twórcom, jak i odbiorcom. Dziennikarze muszą martwić się nie tylko o dostarczenie ciekawej treści, ale też o to, by zachęcić odbiorców do kliknięcia. Ci zaś przewracają oczami, gdy tytuł lub nagłówek obraża ich inteligencję. To, co w 2001 było obawą, jest codziennością.

Internet był rzadko używanym narzędziem jeszcze w 2001 roku. Ale 11 września to się zmieniło. Ataki terrorystyczne na Nowy Jork i Waszyngton uzmysłowiły redakcjom, jak wielkie jest pragnienie zdobycia informacji przy pomocy komputera. A uzmysłowiły to sobie, gdy ich serwery po prostu padały pod ciężarem zainteresowania. Wyobrażają sobie to Państwo dzisiaj? Że dzieje się coś tej rangi, a strony padają pod naporem klików? Dziś tych dyskusji już nie ma. Strona ma operować jako samodzielny byt, który nie tylko uzupełni, ale i czasem zastąpi telewizję lub druk. Oczywiste, prawda? Spójrzmy zatem na to ogłoszenie gazety "Guardian" z 2006 r.

"The Guardian" z 2006 roku

Gazeta ogłasza, że będzie pierwszym ogólnokrajowym dziennikiem na Wyspach, który będzie oferował podejście "najpierw sieć". W tym wypadku oznaczało to, że korespondenci zagraniczni oraz dziennikarze biznesowi będą najpierw publikować informacje na stronie internetowej, a nie czekać do następnego dnia, by ukazały się w druku. Informacja o tym, by nie czekać do następnego dnia, jeszcze 15 lat temu była czymś godnym takiego oświadczenia. 

Internet dla światowego dziennikarstwa okazał się po części dobrodziejstwem, ale i przekleństwem. Czasem jednocześnie. Jeszcze w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych dziennikarz miał w zasadzie monopol na rację. Ale w 2008 r. słynny amerykański prezenter Dan Rather stracił pracę po tym, jak okazało się, że dokumenty stanowiące pretekst do materiału telewizyjnego w jego programie na temat prezydenta Busha były sfałszowane. Odkryli to blogerzy, czyli dziennikarze internetowi, za którymi nie stała duża redakcja ani potężne narzędzia. Wcześniej tego nie było i już zostało – obywatel lub dziennikarz-pasjonat może wychwycić błąd wielkiego newsroomu i przy pomocy mediów społecznościowych wykazać wpadkę. W czasie tych dwudziestu lat przyjęło to jednak formę autoparodii, w dodatku paranoicznej i niebywale groźnej. 

Listopad 2020 roku, Donald Trump właśnie przegrał wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, a Joe Biden je wygrał. Ogłosiły to, na podstawie własnych obliczeń i symulacji, czołowe amerykańskie redakcje, w tym - jak nakazuje tradycja - telewizje. Nawet niebywale przychylna Trumpowi Fox News. Tym razem jednak dzieje się coś dziwnego – w internecie nasila się ruch zwolenników Trumpa, którzy są święcie przekonani, że prezydentowi zwycięstwo ukradziono. Śledziłem te dyskusje w sieci: pasjonaci, obywatele, osobowości, którym Trump był bliski, przerzucali się półprawdami, manipulacjami lub ordynarnymi fałszywkami, które miały być rzekomymi dowodami na to, że nastąpiło ogromne oszustwo, za którym stoją medialne elity.

W takim momencie dziennikarz czuje się bardzo bezsilny. O ile bowiem kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu czołowe media miały status potężnych instytucji, mających rację z automatu (co też może wcale nie było dobre), to teraz muszą patrzeć, jak ich skrupulatna, dokładna, koronkowa robota nie ma znaczenia w starciu ze zmanipulowaną grafiką lub przypadkowym nagraniem z Instagrama, na którym widać synową Donalda Trumpa zapewniającą o tym, że wybory sfingowano. Obu sytuacji doświadczyłem osobiście. Na moim profilu na Facebooku pojawiła się pewna polska zwolenniczka Donalda Trumpa, która przez kilka dni codziennie wrzucała mi zmanipulowane materiały mające świadczyć o tym, że doszło do zbrodni na amerykańskiej demokracji. Przez jakiś czas reagowałem – na jej wrzutkę z nieznanego szerzej bloga odpowiadałem odnośnikiem do artykułu agencji Reutera, który tę wrzutkę dementował. Ale i tak byłem na przegranej pozycji. Nawet jeśli ona to przeczytała, to nie uwierzyła. I nawet jeśli przeczytała, to są miliony innych, którzy nie zadadzą sobie trudu weryfikacji.

Fake news to największe przekleństwo, którego dwadzieścia lat temu nie było, a przynajmniej nie na tę skalę. Doszliśmy do etapu, w którym nie ma jednej wspólnej bezspornej prawdy, a dostępność mediów społecznościowych sprawia, że fake newsy roznoszą się bez problemu. Wystarczy spojrzeć na kulminację kampanii kłamstw w USA, która skończyła się inwazją na Kapitol. Albo na ruchy antyszczepionkowe. Dwadzieścia lat temu zwolennicy obu teorii byliby wyśmiewanymi odludkami, bez szans na to, by się skrzyknąć i stać wpływową masą. Dziś mają ogromną popularność i podziw oraz oddanie ludzi, którzy podejmują decyzję, że to im będą wierzyć. Co z tego, że bezpodstawnie. Furorę, negatywną, zrobiło określenie ówczesnej doradczyni Donalda Trumpa, która broniła kłamstw rzecznika na temat rzekomych tłumów na jego prezydenckiej inauguracji. Użyła bowiem określenia: "alternative facts", czyli fakty alternatywne. Na jej obronę: chodziło jej o fakty dodatkowe, dodatkowe informacje na rzecz poparcia tej tezy, ale określenie pozostało jednym z symboli kłamstw, którym media amerykańskie musiały sprostać i nauczyć się relacjonować.

Swoją drogą, Donald Trump doskonale wykazał słabości mediów drugiej dekady wieku. Co łatwo sprawdzić, niesamowicie kłamał/mijał się z prawdą. I to stanowiło ogromne wyzwanie dla mediów amerykańskich. Jak bowiem mówić o kłamcy? Czy jeśli streszcza się wystąpienia Trumpa i Clinton, to należy obu poświęcić tyle samo miejsca? Jeśli tak, to w jakim stopniu sprawozdanie z wiecu Trumpa powinno się składać z jego słów, a w jakim z weryfikacji? A jeśli weryfikacja odbywa się kosztem jego deklaracji wyborczych, to czy nie jest on poszkodowany? Więc może relacja z jego kampanii powinna być dłuższa? Jeśli tak, czy poszkodowana nie jest Clinton? Tych pytań jest więcej.

W ciągu tych 20 lat pojawiło się bardzo wiele mediów i konkurencja wzrosła. Dziennikarz musi rywalizować o uwagę nie tylko z konkurentami z innego kanału, ale też walczyć o czas odbiorcy z twórcami z YouTube czy Instagrama. Stąd pęd, by jednak zawłaszczać tematy i być może wpadać w niektóre zupełnie bezmyślnie. Tak właśnie było z Trumpem. Telewizja CNN oberwała niemiłosiernie za to, że puszczała wiece Trumpa bezkrytycznie, tylko po to, by zbulwersować się jego słowami mogli widzowie w domach i komentatorzy w studiu. Telewizja NBC do dziś słyszy krytykę za to, że na rok przed prezydenturą Trump był gościem słynnego programu satyrycznego "Saturday Night Live", a komik Jimmy Fallon czochrał włosy kandydata ledwie kilka tygodni przed wyborami (chciał sprawdzić, czy to peruka). Tym samym stacje dla klików i słupków uczyniły z kontrowersyjnego kandydata swój gadżet do zarabiania pieniędzy. CNN z czasem się opamiętała i zmieniła front: już prezydent Trump stał się obiektem nieustannej weryfikacji. Tak intensywnej, że odbywała się nawet na paskach informacyjnych (nazywanych fachowo belkami).

Zrzut ekranu z CNN

"TRUMP MÓWI, ŻE PROGRAM SATURDAY NIGHT LIVE JEST UPRZEDZONY WOBEC REPUBLIKANÓW I NALEŻY MU SIĘ PRZYJRZEĆ; NIE, TEN PODPIS NA EKRANIE NIE JEST ŻARTEM"

Zrzut ekranu z CNN

W innych przypadkach można było przeczytać na ekranie: "TRUMP: NIGDY NIE MÓWIŁEM, ŻE JAPONIA POWINNA MIEĆ BROŃ ATOMOWĄ (MÓWIŁ)". To wypomnienie wprost kłamstwa prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Czy to by przeszło 20 lat temu? A może pytanie jest inne: czy w ogóle amerykański prezydent by tak kłamał? Jeszcze nie tak dawno konferencja lub wystąpienie prezydenta USA było wydarzeniem. Kto by się spodziewał, że amerykańskie telewizje przestaną je transmitować, ponieważ ten kłamie?

Być może ten kryzys prawdy jest największą różnicą między tym, co w dziennikarstwie dzieje się teraz, a czasem, gdy startowała TVN24. Problemów jest wiele: nieufność odbiorców; ich nieumiejętność odróżnienia prawdy od fikcji; plemienność (70 procent republikanów w jakiejś formie nie wierzy w uczciwość zwycięstwa prezydenckiego Joe Bidena oraz ruchy populistów czy szarlatanów i kłamców, którzy stworzyli własny, niezależny obieg "informacji:. Na szczęście nie jesteśmy bezbronni. Powstają redakcje, które weryfikują prawdziwość informacji w sieci, jak choćby Konkret24. Kto by przewidział 20 lat temu, że będzie coś takiego w Polsce czy w AFP czy agencji Reutera? Jako dziennikarze mamy zwiększoną czujność i świadomość, że pułapki są wszędzie. Oczywiście, nie zawsze da się przed nimi uchronić. Ileż to osób "uśmiercono" w mediach, choć żyły. Kiedyś włączyłem Facebooka i zobaczyłem, że pokaźna grupa znajomych podała informację o śmierci Tiny Turner. Źródłem była strona, której chyba nikt z nich wcześniej ani później nie widział. Ale niestety, ludzie gonią za lajkami, a dziennikarze czasem gonią za klikami. Tego nie było w roku 2001. Dodam, że w momencie pisania tego felietonu, Tina Turner żyje, podobnie zresztą jak żyła, gdy w mediach społecznościowych pojawiła się nieprawdziwa informacja o jej rzekomej śmierci.

Ale prawdziwym, porządnym mediom też zdarza się "uśmiercić" kogoś znanego, kto żyje. Ostatnie miesiące przyniosły co najmniej dwie takie sytuacje. Jedna z nich była pochodną informacji o śmierci od kogoś, kto był bliski rodzinie domniemanej ofiary. Dziennikarze zobaczyli na Twitterze informację od wiarygodnej osoby i podali dalej. To nie była prawda. Oczywiście, błąd w sztuce. Ale kto by w roku 2001 pomyślał, że padnie zdanie "Przeczytałem to na Twitterze, więc podałem dalej"?

Konkurencja i rozwój nowych platform wymusiły też zmiany na tych, którzy ten zawód uprawiają. Musimy nie tylko dostarczać ciekawych i prawdziwych treści. Musimy znać trendy w mediach społecznościowych i być człowiekiem-orkiestrą: nie tylko napisz, ale i nagraj coś do mediów społecznościowych. Były redaktor naczelny "Washington Post" Martin Baron powiedział, że dziennikarze "muszą brać udział w tradycyjnym relacjonowaniu, muszą brać udział w mediach społecznościowych, muszą dostarczać depesz do serwisu całodobowego, muszą być odpowiedzialni za nagrania wideo… Czego się nie wymieni, są zaangażowani. To pokaźne zamówienie". Dziennikarz musi stać się człowiekiem renesansu, który zaspokoi (lub przynajmniej będzie umiał zaspokoić) potrzeby każdego frontu działalności redakcji. Trzeba też umieć analizować dane i wyciągać z nich wnioski. Kiedyś gazeta się sprzedawała lub nie. Program w telewizji się oglądał lub nie. Teraz widać bardzo dokładnie, czego widownia pragnie, a czego niekoniecznie. Jeśli temat nie chwycił w sieci, to istnieje ryzyko, że szybko zniknie z debaty publicznej. To brutalna weryfikacja przez rynek. 20 lat temu decydował nos redaktorów naczelnych i ich zespołów. Dziś oczywiście też, ale to kryterium zyskuje na znaczeniu.

Dobrze jest też mieć umiejętności dyplomatyczne, by na Twitterze lub Facebooku być w stanie odpowiadać ludziom, którzy pytają, dlaczego jeszcze nie podaliśmy jakiejś informacji (bo ją sprawdzamy), dlaczego nie puszczamy konferencji ich ulubionego polityka (bo właśnie trwa wystąpienie ministra o koronawirusie, które jest ważniejsze), dlaczego zapraszamy tego komentatora, a nie tamtego (tamten był wczoraj) albo dlaczego obrażam Donalda Trumpa (nazwanie kłamcy kłamcą to nie obelga). Ja akurat chcę być obecny w sieci, ale tak się składa, że to jest mój wybór. W 2014 roku amerykańska gazeta "The Oregonian" nakazała swoim dziennikarzom publikować co najmniej trzy wpisy dziennie na blogu, a przy ważnych wpisach ich obowiązkiem było opublikowanie pierwszego komentarza. I dodajmy, że wpis na Facebooku musi wyglądać inaczej niż na Twitterze, a nagranie na Instagram musi wyglądać inaczej niż do telewizji. A dziennikarz musi być obecny w tych miejscach, by promować swoje treści, ale też po to, by mieć dostęp do oświadczeń polityków lub celebrytów, którzy właśnie w mediach społecznościowych publikują różne informacje, zamiast jak kiedyś odpowiadać na pytania mediów. W sumie trudno się dziwić – po co organizować konferencję prasową, która będzie trudna, skoro można po prostu napisać trzy zdania, które nam pasują i nie poddawać się żadnej ocenie ani niełatwym pytaniom?

Czy tęsknię za czasami, gdy internet był tak niedostępny i musiałem się z takim trudem logować i słuchać dźwięku modemu? Nie. Cieszę się, że teraz mam dostęp do wszystkiego w telefonie, choć też czyhają w nim pułapki, dziennikarsko potencjalnie śmiertelne. Ale cały świat uczy się, jak im się nie dać. I jak długo te zagrożenia będą nas czynić lepszymi, tak długo będziemy się rozwijać. Tak jak niezmiennie to robimy to i my w TVN24. Od dwudziestu lat.  

Autorka/Autor:Michał Sznajder

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

W australijskim stanie Wiktoria trwa walka z pożarem, który niemal tydzień temu wybuchł na terenie parku narodowego. W niedzielę płomienie ogarniały obszar 34 tysięcy hektarów i wciąż rozszerzały swój zasięg. Mieszkańcy miejscowości sąsiadujących z parkiem musieli opuścić swoje domy i nie wrócą do nich przed świętami.

Musieli uciekać z domów przed świętami. "Ludzie nie są do końca pewni, co się wydarzy"

Musieli uciekać z domów przed świętami. "Ludzie nie są do końca pewni, co się wydarzy"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, The Guardian, ABC News, 9news.com.au

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz ujawnił w TVN24, że otrzymał e-mail z informacją, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak "zarządził tryb obiegowy podjęcia uchwał", wśród których ma się znajdować uchwała w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Kalisz zgodził się, że jest to próba podjęcia uchwały "tylnymi drzwiami" przez przewodniczącego PKW. Sprawę komentowali politycy PSL, KO, a także szefowa kancelarii prezydenta.

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

Źródło:
TVN24

Samolot z dziesięcioma osobami na pokładzie rozbił się i uderzył w sklep w centrum turystycznej miejscowości Gramado na południu Brazylii. Jak podały władze, nikt z pasażerów nie przeżył.

Samolot spadł na sklep

Samolot spadł na sklep

Źródło:
Reuters

Premier Albanii Edi Rama zapowiedział wprowadzenie blokady na popularną aplikację TikTok - poinformował Reuters. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 roku. TikTok domaga się wyjaśnień od albańskich władz.

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Źródło:
Reuters

Zaparkował na torach tramwajowych i - jak ustalili strażnicy miejscy - poszedł prawdopodobnie na pobliski bazar. Tramwaje nie mogły przejechać swoją trasą, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego. Kiedy po ponad pół godzinie kierowca wrócił do auta, czekały tam już służby. Mężczyzna dostał trzy tysiące złotych mandatu, którego nie przyjął.

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Źródło:
TVN24

W poniedziałek oddamy do użytku odcinek drogi ekspresowej S7, dzięki czemu Warszawa i Kraków uzyskają bezpośrednie połączenie - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Podróż między miastami ma trwać około 2,5 godziny, czyli prawie o połowę krócej niż gdy jeżdżono starą krajową "siódemką" przez Radom i Kielce.

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Źródło:
PAP, GDDKiA

IMGW ostrzega przed intensywnymi opadami śniegu i silnym wiatrem. Niebezpieczne warunki panują w południowych regionach Polski. Sprawdź, gdzie zachować szczególną ostrożność.

Miejscami spadnie nawet 20 centymetrów śniegu. IMGW ostrzega

Miejscami spadnie nawet 20 centymetrów śniegu. IMGW ostrzega

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Naukowcy z Katedry Warzywnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu opracowali innowacyjną szklarnię, a w zasadzie cieplarnię bąbelkową, która zapewni wzrost plonu i pomoże zmniejszyć ilość wykorzystanej energii. W hodowli owoców i warzyw pomóc ma piana z mydła.

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Źródło:
tvn24.pl

NASA opublikowała animację, na której największa góra lodowa świata wyrwała się z wodnego wiru i zaczęła dryfować po oceanie. A23a przez wiele miesięcy tkwiła w jednym miejscu, nie mogąc ruszyć się dalej. Naukowcy wciąż do końca nie wiedzą, co sprawiło, że ogromna bryła lodu wydostała się z pułapki.

Największa góra lodowa świata wyrywa się z pułapki. Nagranie

Największa góra lodowa świata wyrywa się z pułapki. Nagranie

Źródło:
NASA Earth Observatory, BAS, tvnmeteo.pl

Premier Węgier Viktor Orban nie po raz pierwszy realizuje skrupulatnie politykę Władimira Putina w Unii Europejskiej, ponieważ uderza w fundamenty wspólnoty - ocenił w "Kawie na ławę" w TVN24 europoseł PSL Krzysztof Hetman, komentując kwestię azylu politycznego dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Europoseł Konfederacji Stanisław Tyszka mówił, o "zdziecinnieniu polskiej polityki, która sprowadza się do relacji interpersonalnych w tym przypadku między Tuskiem a Orbanem, którzy byli kiedyś kumplami, pokłócili się w tym momencie i robią sobie na złość".

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

Źródło:
TVN24, PAP

Co najmniej 94 osoby zginęły w wyniku przejścia cyklonu Chido przez Mozambik. Do poważnych szkód doszło w targanej konfliktem wewnętrznym prowincji Cabo Delgado, gdzie żywioł dotknął ponad 90 tysięcy najmłodszych. W gruzy obróciły się tam całe miejscowości.

"Całe wsie obróciły się w gruzy". Zginęło prawie 100 osób

"Całe wsie obróciły się w gruzy". Zginęło prawie 100 osób

Źródło:
PAP, UNICEF

Sprawca piątkowego ataku w Magdeburgu, w wyniku którego zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych, został oskarżony o popełnienia morderstwa i usiłowania zabójstwa - poinformowała w niedzielę niemiecka policja. Niemiecki Federalny Urząd do spraw Migracji i Uchodźców przekazał, że otrzymał ostrzeżenie o pochodzącym z Arabii Saudyjskiej mężczyźnie już pod koniec lata 2023 roku za pośrednictwem mediów społecznościowych. W wyniku zamachu zginął 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat.

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Źródło:
PAP, Reuters

Posłanka Magdalena Filiks z KO napisała, że "w Szczecinie i w Gdańsku i wielu innych miejscach doszło w ostatnich latach do takich sytuacji" jak w piątek w Magdeburgu, gdzie w wyniku zamachu i wjechanie autem w tłum zginęło pięć osób, a rannych zostało ponad 200. Tyle że, wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku miały zupełnie inny charakter.

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Źródło:
Konkret24

Niezwykle ciepła grudniowa aura właśnie dobiegła końca. Czego możemy się spodziewać w święta Bożego Narodzenia i w sylwestra? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Źródło:
tvnmeteo.pl

Sieć Action poinformowała o wycofaniu ze sprzedaży pudru dla dzieci Nuagé oraz zestawu do karmienia lalek. Jak zaapelowano w komunikacie, "w przypadku zakupu wskazanych artykułów należy natychmiast zaprzestać ich używania i zwrócić do sklepu".

Duża sieć wycofuje dwa produkty

Duża sieć wycofuje dwa produkty

Źródło:
tvn24.pl

Śmigłowiec pogotowania ratunkowego uderzył w szpital i roztrzaskał się o ziemię. Zginęły cztery osoby. Do tragedii doszło w niedzielę w południowo-zachodniej Turcji.

Śmigłowiec uderzył w szpital. Są ofiary śmiertelne

Śmigłowiec uderzył w szpital. Są ofiary śmiertelne

Źródło:
Reuters

Agencja Reutera opublikowała nagranie, pokazujące moment uderzenia drona w 37-piętrowy wieżowiec w rosyjskim Kazaniu. Wideo pochodzi z portali społecznościowych. Według strony ukraińskiej, bezzałogowiec uderzył w budynek w wyniku działania rosyjskiego systemu walki radioelektronicznej i obrony powietrznej.

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Źródło:
NV, Tatar-Inform, Kommiersant, tvn24.pl

75-letni mężczyzna strzelił z broni do znajomej siedzącej w aucie na jednej z ulic Przemyśla (woj. podkarpackie). Kobieta z raną postrzałową głowy trafiła do szpitala. Mężczyzna prawdopodobnie usłyszy zarzut usiłowania zabójstwa.

75-latek strzelił do znajomej siedzącej w aucie, trafił ją w głowę

75-latek strzelił do znajomej siedzącej w aucie, trafił ją w głowę

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Przez pół wieku przepisy chroniły wilki na naszym kontynencie, teraz znów będzie można do nich strzelać. Ale póki co - nie w Polsce. Komisja Europejska uchyliła wprawdzie furtkę do polowań na wilki, ale polski rząd deklaruje, że nie zamierza na razie z niej korzystać. Na ten moment więc wilk pozostaje w naszym kraju zwierzęciem pod ścisłą ochroną.

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

Źródło:
tvn24.pl

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl

Turystyka kulinarna od lat jest ważnym trendem. Smakosze powinni mieć na oku Neapol, który znalazł się na szczycie listy Taste Atlas z najlepszymi kulinarnymi miastami na świecie.

Najlepsze kulinarne miasta świata

Najlepsze kulinarne miasta świata

Źródło:
PAP
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Problemy z kręgosłupem wśród dzieci podzieliłbym na dwie grupy. Z jednej strony mówimy o nieprawidłowej pozycji, przebywaniu przez długi czas przed komputerem, nabywaniu wad postawy. Z drugiej mamy niemałą grupę osób, które zgłaszają się z dolegliwościami bólowymi, co może wiązać się z nieprawidłowym ruchem, z jego nadmiarem - mówił w TVN24 lekarz Łukasz Antolak, specjalista ortopedii i traumatologii kręgosłupa. Wskazał, że "zdarza się, że dochodzi do złamania zmęczeniowego kręgu".

"Mamy epidemię problemów z kręgosłupem, również u dzieci"

"Mamy epidemię problemów z kręgosłupem, również u dzieci"

Źródło:
TVN24

23-centymetrowy żelazny grot z czasów wpływów rzymskich odkryli członkowie Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego "Galicja" w lasach pod Baligrodem w Bieszczadach. Niebawem będzie można go oglądać na wystawie w Muzeum Historycznym w Sanoku.

Sensacyjne odkrycie. Rzymski grot znaleziony w bieszczadzkich lasach

Sensacyjne odkrycie. Rzymski grot znaleziony w bieszczadzkich lasach

Źródło:
RDLP w Krośnie

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl

Rozpoczęła się kalendarzowa zima, a wraz z nią miejscami spadł słaby śnieg. Biało zrobiło się w niedzielę na wschodzie Mazowsza. Zdjęcia lekko zaśnieżonego krajobrazu otrzymaliśmy na Kontakt24.

"Trzeba przyznać, że dotrzymała terminu". Śnieg na Mazowszu

"Trzeba przyznać, że dotrzymała terminu". Śnieg na Mazowszu

Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt24
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium
"Najlepiej nie pamiętać". Ujawniamy taśmy Mraza i Romanowskiego z lutego i marca tego roku

"Najlepiej nie pamiętać". Ujawniamy taśmy Mraza i Romanowskiego z lutego i marca tego roku

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o najważniejszych wydarzeniach ze świata filmu i muzyki. W programie między innymi o filmie "Saint-Exupery. Zanim powstał Mały książę", który można już oglądać na dużym ekranie, a także o tytułach z szansą na nominacje do Oscara, które znalazły się na "krótkiej liście". Wspomniano też o specjalnym wyróżnieniu dla Toma Cruise'a.

Znamy "krótkie listy" pretendentów do Oscara, Tom Cruise ze specjalny wyróżnieniem

Znamy "krótkie listy" pretendentów do Oscara, Tom Cruise ze specjalny wyróżnieniem

Źródło:
tvn24.pl