W ramach Rady Ministrów już wcześniej mówiliśmy o tym, że jest konieczność ściągania węgla. Tylko, rzecz jasna, ten proces musi trwać - powiedział w poniedziałek w Żywcu premier Mateusz Morawiecki, pytany czy nie za późno nakazał spółkom Skarbu Państwa pilne sprowadzenie do Polski dodatkowego surowca. Taka decyzja została wydana w połowie lipca. Tymczasem według "Dziennika Gazety Prawnej" minister klimatu i środowiska Anna Moskwa już na początku marca ostrzegała szefa rządu, że węgla może zabraknąć.
Premier Mateusz Morawiecki wydał decyzje zobowiązującą PGE Paliwa oraz Węglokoks do kupienia i sprowadzenia do 31 października łącznie 4,5 miliona ton węgla odpowiedniego dla gospodarstw indywidualnych. Biuro prasowe PGE poinformowało nas, że taka decyzja szefa rządu wpłynęła do spółki 14 lipca.
Premier Morawiecki podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Żywcu w województwie śląskim był pytany, czy nie żałuje, że ta decyzja została podjęta tak późno, co podnosi opozycja.
- Nie do końca tak było, ponieważ my, w ramach Rady Ministrów, już wcześniej mówiliśmy bardzo wyraźnie o tym, że jest konieczność ściągania węgla. Tylko, rzecz jasna, ten proces musi trwać. Od momentu, kiedy embargo zostało nałożone (w kwietniu - red.) na rosyjski węgiel, potem maj, czerwiec, na początku maja skierowałem odpowiednie pismo w tej sprawie również, aby ten proces przyspieszyć - powiedział szef rządu.
- Myślę, że spółki już od dłuższego czasu robią wszystko, żeby zabezpieczyć ten węgiel. Sytuacja jest bardzo trudna w całej Europie. Nas oczywiście najbardziej interesuje Polska i robimy wszystko, żeby w Polsce węgla nie zabrakło - zapewnił premier.
Węglowa wojna w rządzie
"Dziennik Gazeta Prawna" w piątek poinformował na swoim portalu, że pierwsze pisemne ostrzeżenie o potencjalnym braku dostaw węgla kamiennego z Rosji minister klimatu i środowiska Anna Moskwa wystosowała do wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina w dniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, czyli 24 lutego br.
"Jacek Sasin odpowiedzi udzielił na początku marca. Uznał, że postulat Anny Moskwy jest uzasadniony i sugerował nawet dalsze kroki, np. by Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) rozważyła zakup węgla z importu" - mogliśmy przeczytać w gazecie. Jak dodano, ministerstwo aktywów już wtedy szacowało, że niedobór węgla energetycznego wyniesie około 3 mln ton.
Dziennik przekazał, że parę dni później Anna Moskwa składa na ręce Mateusza Morawieckiego pismo, w którym zwraca się o pilne podjęcie decyzji o utworzeniu rezerwy strategicznej węgla kamiennego, poza programem rezerw strategicznych.
Rozmówcy "DGP" powiedzieli, że premier zareagował w pierwszej dekadzie maja, gdy podjął decyzję o "utrzymaniu rezerwy" węgla, choć o wolumenie istotnie mniejszym od postulowanego. Gazeta zwróciła uwagę, że to najwyraźniej nie satysfakcjonowało Jacka Sasina, bo 24 czerwca - jak wynika z ustaleń "DGP" - z jego resortu do KPRM w trybie niejawnym wyszło pismo przypominające o problemie braku dostępności węgla. - Odpowiedzią na to jest polecenie premiera z 13 lipca, wydane dla dwóch spółek - powiedział rozmówca gazety z MAP.
W czwartek "Dziennik Gazeta Prawna" poinformował, że w rządzie trwa spór o to, kto doprowadził do podbramkowej sytuacji z dostępnością węgla i co zrobić, by temu zaradzić. Zdaniem rozmówcy gazety z kancelarii premiera spółki energetyczne są "kompletnie nieprzygotowane" i w tym roku może zabraknąć 3-4 milionów ton surowca.
Źródło: TVN24 Biznes, Dziennik Gazeta Prawna