Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek powiedział, że czwarta fala pandemii COVID-19 nie dotarła jeszcze do szkół. Przekazał, że 99,9 procent uczniów uczy się w trybie stacjonarnym. Zaznaczył, że "to nie liczba zakażeń dziennych, ale hospitalizacji i wydolność służby zdrowia" będą decydowały o przechodzeniu w tryb zdalny.
Minister edukacji i nauki pytany na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia o sytuację w szkołach w kontekście coraz większej liczby dziennych przypadków zakażeń koronawirusem zapewnił, że jest w codziennym kontakcie z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim, z jego służbami, z kierującym Głównym Inspektoratem Sanitarnym Krzysztofem Saczką, a także z kuratorami, którzy są z kolei w kontakcie z dyrektorami szkół.
- Zbieramy codziennie informacje na temat tego, co się dzieje w szkołach. Chcę zapewnić, że do szkół ta czwarta fala pandemii jeszcze nie trafiła. 99,9 procent uczniów uczy się w trybie stacjonarnym - powiedział Czarnek. Dodał, że "zaledwie siedem placówek na ponad 20 tysięcy działa w trybie zdalnym". - W kilkudziesięciu przypadkach mamy do czynienia z hybrydą, czyli sytuacją, w której poszczególne klasy zostały wysłane na kwarantannę i na naukę zdalną z uwagi na ognisko zakaźne, ale to dotyczy 0,1 procent uczniów - mówił. - A zatem sytuacja jest bardzo dobra - ocenił.
Co będzie decydowało o przechodzeniu szkół na tryb zdalny?
Szef MEiN dopytywany o to, jakie dane będą decydujące, jeżeli chodzi o ewentualne przenoszenie nauki w tryb zdalny, odpowiedział: - Jeśli chodzi o takie incydentalne sprawy czy przypadki pojedyncze, to oczywiście dyrektorzy szkół mają uprawnienie do tego, żeby w uzgodnieniu z służbami sanitarnymi decydować o przejściu na tryb zdalny poszczególnego oddziału, klasy bądź całej szkoły, jeśli pojawi się ognisko zakaźne w poszczególnych szkołach.
- Jeśli chodzi o systemowe rozwiązanie, to zagrożenie dla nauki stacjonarnej jest tylko wówczas, kiedy wydolność systemu ochrony zdrowia byłaby rzeczywiście postawiona w takiej sytuacji jak podczas trzeciej czy drugiej fali koronawirusa, kiedy widzieliśmy rzeczywiście bardzo duże kłopoty służby zdrowia - przepełnione szpitale, również te tymczasowe, które zostały przygotowane w celu zwalczania covid i wtedy rzeczywiście musielibyśmy podejmować decyzje o ograniczeniu kontaktów społecznych - mówił Czarnek.
Mówił, że "w szkołach uczy się cztery miliony 600 tysięcy dzieci, a zatem w ruchu okołooświatowym, patrząc na wszystkich, którzy w tym ruchu okołooświatowym się znajdują, to jest od kilku do kilkunastu milionów osób dziennie, wtedy rzeczywiście w celu przerwania kontaktów społecznych i powstrzymania transmisji koronawirusa trzeba by było podejmować taką decyzję".
Zaznaczył, że "to nie liczba zakażeń dziennych, ale liczba hospitalizacji i wydolność służby zdrowia jest tutaj rzeczywiście czynnikiem decydującym".
Zakażenia koronawirusem
W czwartek Ministerstwo Zdrowia informowało, że badania potwierdziły 722 nowe zakażenia koronawirusem, zmarło 10 osób z COVID-19. Tydzień temu, 9 września, resort informował o 510 zakażeniach, a dwa tygodnie temu, 2 września – o 390.
Źródło: PAP