Agnieszka Jankowiak-Maik, nauczycielka historii i WOS-u, autorka bloga "Babka od histy", była w środę gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Mówiła o tym, co kocha w swoim zawodzie i co zmieniłaby w polskiej szkole. Komentując reformy ministra Czarnka, stwierdziła: - W momencie, w którym nie ma ani prestiżu, ani pieniędzy, a teraz nawet zabiera się nam wolność i autonomię, którą do tej pory mieliśmy, to może się trochę odechcieć pracować.
Podczas uroczystej gali w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku poznaliśmy laureatów Medalu Wolności Słowa. W kategorii Obywatel laureatką została Agnieszka Jankowiak-Maik, nauczycielka historii znana jako "Babka od histy".
CZYTAJ WIĘCEJ: #BEZPRZERWY. ROK SZKOLNY Z TVN24
Jankowiak-Maik była w środę gościem "Faktów po Faktach". - Ludzie, którzy idą do szkoły, powinni kochać młodzież - mówiła.
- Uwielbiam pracę z młodzieżą, ona zawsze daje mi ogromnego kopa. Na stół chyba jeszcze nigdy nie wchodziłam, choć zdarzyło mi się robić różne dziwne rzeczy - wyznała "Babka od histy". Nauczycielka podzieliła się swoją receptą na dobre relacje z uczniami: - Trochę wyluzować, zejść z piedestału.
- Szkoła się zmieniła i już nie chodzi o to, żebyśmy siebie uważali za jedyny autorytet i wlewali uczniom wiedzę do głów, tylko powinniśmy traktować ich partnersko, podmiotowo, słuchać ich, czerpać od nich energię. Oni mają świetne pomysły, są bardzo mądrzy, często chcą się uczyć, tylko szkoła potrafi to zabić. Trzeba działać tak, by tej miłości do nauki, poznawania świata, samorozwoju po prostu nie zabić - stwierdziła.
Szkoła oczami nauczycieli
Jankowiak-Maik powiedziała, że patrzy na szkołę dwupoziomowo. - Z jednej strony mamy system, z drugiej strony ludzi - wyjaśniła, dodając, że z tym pierwszym jest dużo gorzej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co się zmieni od 1 września? Odpowiadamy >>>
- Takie zmiany, jakie nam funduje ostatnio pan minister (Przemysław) Czarnek, potrafią zniechęcić do pracy. Zniechęca to, że zawód od lat jest pozbawiony prestiżu, nie jest atrakcyjny, nie przychodzą w związku z tym do tego zawodu młodzi ludzie. W momencie, w którym nie ma ani prestiżu, ani pieniędzy, a teraz nawet zabiera się nam tę wolność i autonomię, którą do tej pory mieliśmy jako nauczycielki i nauczyciele, to może się trochę odechcieć pracować - mówiła Jankowiak-Maik.
Zapytana, co jej zdaniem powinno zmienić się w polskiej szkole i systemie edukacji, by były bardziej przyjazne, odparła, że największym problemem jest brak zaufania. - Mamy w Polsce wielki problem z zaufaniem. Te zmiany, w kierunku których zmierzamy, też to pokazują, że nie ufa się nauczycielom, dyrektorom. Po prostu trzeba uwierzyć w drugiego człowieka, że wiemy, co robimy, i że zależy nam na dobru dziecka - przekonywała nauczycielka.
Zwróciła uwagę, że według licznych badań i analiz "szkoła nie może mieć tylko funkcji podawczej, gdzie się przesyła informacje". Jej zdaniem szkoła powinna przede wszystkim kształcić kompetencje, uczyć uniwersalnych umiejętności i krytycznego myślenia, a także "uczyć, jak się uczyć".
- Musielibyśmy zmienić sposób myślenia o edukacji, zaufać sobie i posłuchać mądrzejszych od siebie - stwierdziła, mówiąc o zmianach, jakie jej zdaniem powinny zajść w polskim szkolnictwie.
Co "Babka od histy" powiedziałaby ministrowi Czarnkowi?
Agnieszka Jankowiak-Maik bardzo krytycznie wypowiadała się o reformach wprowadzanych przez ministra edukacji.
- Nie sądzę, by chciał mnie słuchać. Pan minister, kiedy spotyka się z jakąkolwiek krytyką, wcale nie agresywną, to potrafi powiedzieć jedynie, że atakują go jakieś lewackie niedouczone aktywistki albo bolszewicy. To nie jest język, który sugeruje, że ktoś jest otwarty na dialog. Ja jestem otwarta, nikgo nie skreślam - podkreśliła.
Zapytana, co powiedziałaby ministrowi Czankowi, odparła: - Chciałabym mu powiedzieć, że postępuje wbrew wszelkim naszym badaniom i raportom, które mówią o tym, jak szkoła powinna wyglądać.
- My mówimy: większa autonomia, minister mówi: jaka autonomia, w szkole nie ma autonomii. My mówimy: kompetencje, on mówi: egzaminy, oceny, testy. My mówimy: zrezygnujmy z zadań domowych, bo dzieci nie mają czasu na odpoczynek. No a tutaj się okazuje, że będą zadania domowe - wyliczała nauczycielka.
- Chciałabym powiedzieć, że trzeba podejść z szacunkiem do drugiego człowieka, uznać jego podmiotowość i mu zaufać. Ale myślę, że mówiłabym do ściany - stwierdziła.
Źródło: TVN24