- Musimy być bardzo stanowczy w uświadamianiu Moskwie, co się stanie, jeśli dokona kolejnego zagarnięcia ziemi - mówiła w TVN24 BiŚ Victoria Nuland, amerykańska dyplomatka, która odgrywa kluczową rolę w formułowaniu polityki zagranicznej USA wobec Rosji. Jej zdaniem sytuacja w Donbasie napawa umiarkowanym optymizmem, ale potrzeba jeszcze „wiele ciężkiej pracy”.
Zdaniem Nuland jest „ewidentne”, że całkowite wdrożenie w życie zapisów drugiego porozumienia w Mińsku, będzie wielkim sukcesem tak dla Ukrainy, jak i Polski czy USA. - Więc wszyscy musimy w ten rozejm inwestować - podkreśliła w programie „Świat” podsekretarz stanu USA.
"Będziemy stawiać opór rosyjskiej agresji"
Victoria Nuland zastrzegła, że nie ma złudzeń, iż sytuacja jest idealna. Jak dodała, na linii rozejmu ciągle słychać strzały a Rosja nie przestała szkolić i zaopatrywać separatystów. Jest jednak znacznie lepiej, niż na początku roku, kiedy w Donbasie trwały intensywne walki. - Teraz ludzie ciągle giną, ale poziom przemocy spadł - oceniła Nuland. Jej zdaniem celem wysiłków Zachodu powinno być teraz „naleganie” na Rosjan i separatystów, aby dali swobodę działania inspektorom OBWE. - Właśnie dlatego tak ważne jest odstraszanie. Musimy być bardzo stanowczy w uświadamianiu Moskwie, co się stanie, jeśli dokona kolejnego zagarnięcia ziemi lub przesunie się za linię uzgodnioną w Mińsku - zaznaczyła Nuland. Za główny środek nacisku na Moskwę uważa sankcje, których jej zdaniem nie powinno się znosić, dopóki porozumienie o rozejmie nie zostanie „w pełni zrealizowane”. Może to nastąpić najwcześniej w grudniu, bo taki termin wstępnie proponowali Rosjanie. Nuland podkreśliła, że konieczne jest utrzymanie jedności w UE oraz NATO i nierezygnowanie z trwania przy sankcjach. - Wszyscy, włącznie z Polską, włącznie ze Stanami Zjednoczonymi, zapłacili pewną cenę gospodarczą. Jednak ta cena będzie o wiele wyższa, jeśli pozwolimy na to, aby przemoc trwała i zbliżyła się do naszych granic - oceniła przedstawicielka Departamentu Stanu. - Wyraźnie daliśmy do zrozumienia, że będziemy stawiać opór rosyjskiej agresji, że będziemy wspierać i pomagać naszym sojusznikom oraz przyjaciołom, którzy są poddawani presji - mówiła Nuland. Zastrzegła jednak, że „tam, gdzie się da”, Amerykanie będą też współpracować z Rosjanami. – Z tymi, którzy chcą współpracować z nami. A tych trochę jest - przekonywała.
Polska "starszym bratem" Ukrainy?
Dyplomatka zaznaczyła przy tym, że o ile wydarzenia w Donbasie są bardzo ważne, to niemniej liczy się to, co się dzieje na całej Ukrainie. - Rozpoczęli bardzo ciężką pracę, którą Polska wykonała 25 lat temu, żeby zlikwidować strukturę oligarchiczną. Potrzebują naszego wsparcia - mówiła Nuland. Jej zdaniem Ukraińcy aktywnie się reformują i w Kijowie miała często słyszeć, że „chcą być jak Polacy”. - Macie więc tę niezwykłą rolę do odegrania. Rolę mentora, starszego brata. I odgrywacie bardzo ważną rolę, zarówno na Ukrainie, jak i w Unii Europejskiej - zapewniła przedstawicielka USA. Zaznaczyła przy tym, że nawet w roku wyborów prezydenckich w USA, w Waszyngtonie kwestia Ukrainy i bezpieczeństwa na wschodzie Europy nie zostanie zapomniana. Jej zdaniem Barack Obama będzie tego „pilnował”, bo nie musi się ubiegać o reelekcję. Nuland dodała, że kwestie polityki zagranicznej są obecnie bardzo żywe w USA i na pewno temat bezpieczeństwa w Europie będzie często poruszany.
Autor: mk//gak/kwoj / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat