W tej formie fałszowanie wyborów nie jest żadnym problemem - ocenił w TVN24 opozycjonista z czasów PRL Zbigniew Janas. Odniósł się do planów zorganizowania wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej.
Wybory prezydenckie planowo mają się odbyć 10 maja, a ich ewentualna druga tura - 24 maja. Sejm 6 kwietnia uchwalił głosami Prawa i Sprawiedliwości ustawę, zgodnie z którą głosowanie miałoby zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Przeciwko tym rozwiązaniom protestuje opozycja i wielu ekspertów. Nad ustawą pracuje Senat. Do Sejmu ma ona wrócić w terminie do 6 maja.
- To po prostu jest jedno wielkie oszustwo i taka hucpa typowa dla obecnej władzy. Po prostu w tym nie można brać udziału - ocenił Zbigniew Janas.
Przyznał, że dla niego "to jest też osobista tragedia". - To nie jest łatwa i przyjemna decyzja, bo można powiedzieć, że wracamy do czasów komunistycznych, kiedy ja odmawiałem brania udziału w tamtych wyborach - powiedział. - Przecież tam też były wybory, były komisje, były listy, jakaś kampania wyborcza. Natomiast wiadomo było, że to jest jedna wielka hucpa komunistyczna - podkreślił.
- Zawsze mówiłem przez te lata naszej wolności, że nic, chyba że będę leżał nieprzytomny, mnie nie odwiedzie od tego, żeby pójść na wybory, ale nie w takiej formie i nie w takim terminie - dodał były opozycjonista.
"W tej formie fałszowanie wyborów nie jest żadnym problemem"
- Już przecież mamy te listy. Każdy może już, zdaje się, dostać sobie i coś z nimi zrobić. Oczywiście doprowadzić do sfałszowania tych wyborów. Jeżeli te listy latają po kraju, a jeszcze nie ma nawet wyborów, to jakie to będą wybory? - zastanawiał się.
Nawiązał do informacji o wycieku tzw. kart do głosowania. W czwartek portal RMF24.pl poinformował, że wyciekł pakiet wyborczy, który listonosze mają dostarczać przed prezydenckimi wyborami korespondencyjnymi. Jak ustalili dziennikarze, Poczta Polska zawiadomiła o tym Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
"Kartę do głosowania" w środę na konferencji prasowej zaprezentował Stanisław Żółtek, jeden z kandydatów na prezydenta. Jak powiedział, otrzymał ją od pracownika jednej z podkrakowskich firm, która zajmuje się kompletowaniem pakietu wyborczego, składającego się m.in. z "karty do głosowania", regulaminu i koperty.
Nieoficjalne źródła tvn24.pl potwierdzają, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zajmuje się sprawą od momentu konferencji prasowej Żółtka.
- W tej formie fałszowanie wyborów nie jest żadnym problemem - ocenił Janas. Dodał, że "nie potrzeba sfałszować na wielką skalę, trochę, i już się wygrywa". - Mogę powiedzieć tak: mojego przyzwolenia na to nie ma - podkreślił.
Czytaj więcej na Konkret 24: Wybory prezydenckie 2020. Najważniejsze pytania i odpowiedzi
"Jak ludzie wstali i krzyczeli: 'Jarosław, Jarosław', to z jednej strony mi się chciało śmiać"
- Dzisiaj jest pierwszy maja. Święto Pracy. Pamiętam jak w technikum kolejowym na Szczęśliwickiej zebrano nas w takiej wielkiej auli i kierownik Rączka, kierownik wydziału elektrycznego, gdzie ja się uczyłem, uczył nas jak, będziemy w czasie marszu pierwszego maja krzyczeć: "Wiesław, Wiesław". Był 69. rok - wspominał Janas. - Jak ostatnio zobaczyłem, jak ludzie wstali i krzyczeli: "Jarosław, Jarosław" (Kaczyński-red.) to z jednej strony mi się chciało śmiać, z drugiej strony sobie przypomniałem: to co, wracają jakieś czasy, które ja już znam z dawnego okresu. Czy to naprawdę nam grozi? - pytał.
- Jak teraz się patrzy na te wybory, no to już mi się przestaje chcieć śmiać - przyznał.
Pytany, czy w Polsce dopina się nieformalna, całkowita zmiana systemu i ustroju państwa, ocenił, że "to już jest początek autorytarnej władzy".
- Widać, że ludzie, którzy dzisiaj rządzą Polską, nie mają żadnych zahamowań, nie znają żadnych granic (...) Już nie chodzi o same zapisy, czy to w konstytucji, czy w ustawach, ale też taką ludzką przyzwoitość. Wszystko się już zatraciło i oczywiście zmierzamy w kierunku bardzo niebezpiecznym - ocenił Janas.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24