Bardzo bym chciał, żeby te poprawki zostały wprowadzone w Sejmie. One naprawdę spowodują, że ten proces wyborczy będzie procesem, co do którego będzie jak najmniej zarzutów natury naruszenia prawa i być może też protestów wyborczych. Spowoduje to, że Sąd Najwyższy będzie mógł wybory uznać bez większych problemów za ważne - powiedział we wtorek w TVN24 były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński. Odniósł się do poprawek do ustawy wyborczej przyjętych przez Senat w poniedziałek wieczorem.
Senat przyjął w poniedziałek późnym wieczorem poprawki do ustawy o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 roku z możliwością głosowania korespondencyjnego. Senackimi poprawkami Sejm ma zająć się we wtorek.
Były szef PKW i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński ocenił, że ustawa została "znacząco poprawiona". Podkreślił, że kluczową rzeczą jest kwestia czynności wyborczych. - Wprowadzono poprawkę, z której wynika, że termin do zgłoszenia nowego kandydata lub kandydatów (...) nie może być krótszy niż 10 dni liczone od daty publikacji postanowienia marszałek Sejmu o zarządzeniu wyborów - zaznaczył. Dodał, że termin 10 dni wydaje się być wystarczający na zabranie podpisów poparcia pod kandydaturą.
Były szef PKW: bardzo bym chciał, żeby te poprawki zostały wprowadzone przez Sejm
Odniósł się do poprawki przesądzającej o tym, że to PKW będzie miała decydujący głos w podejmowaniu decyzji, na wniosek ministra zdrowia, o przeprowadzeniu wyłącznie głosowania korespondencyjnego na określonym terenie, w związku z sytuacją epidemiczną.
- Ja nie zakładam złej woli, ale nie może być tak, że minister decyduje o tym, że na przykład Warszawa, czy Kraków, czy Poznań głosują tylko korespondencyjnie - ocenił Hermeliński. Dodał, że to rola PKW, żeby tę kwestię regulować.
- Bardzo bym chciał, żeby te poprawki zostały wprowadzone (w Sejmie - red.). One naprawdę spowodują, że ten proces wyborczy będzie procesem, co do którego będzie jak najmniej zarzutów natury naruszenia prawa i być może też protestów wyborczych, co spowoduje, że Sąd Najwyższy będzie mógł wybory uznać bez większych problemów za ważne - powiedział były szef PKW.
"Od samego początku jest naruszenie równości pomiędzy poszczególnymi kandydatami"
Odniósł się też do sytuacji, w której Sejm nie uwzględni poprawek Senatu i marszałek Sejmu, wyznaczając datę wyborów, będzie mogła między innymi dowolnie wyznaczyć termin dla nowych kandydatów na zbieranie podpisów.
Na pytanie, czy to będzie w zgodzie z konstytucją, odpowiedziała, że "nie". - W ogóle tutaj od samego początku jest naruszenie równości pomiędzy poszczególnymi kandydatami - ocenił Hermeliński.
Dodał, że "starzy kandydaci mogli zbierać podpisy jeszcze w lutym czy na początku marca, kiedy nie było pandemii i mieli dużo większą swobodę, mogli kontaktować się w sposób nieograniczony z wyborcami". Natomiast, jak mówił, nowi kandydaci będą mieli dużo mniej czasu oraz ograniczenia w kontakcie w wyborcami.
- Ta nierówność od początku istnieje. Jeżeli jeszcze te poprawki miałyby być odrzucone, to w ogóle nie ma mowy o żadnej równości. Naruszony artykuł 32 konstytucji w sposób ewidentny. Więc to będzie dla Sądu Najwyższego podstawa do rozpatrywania protestów wyborczych, których prawdopodobnie byłoby bardzo dużo z tego tytułu - mówił Hermeliński.
Wskazał również na poprawkę zakładającą, że dopuszczone ma być udzielenie poparcia zgłoszonym nowym kandydatom na prezydenta za pomocą elektronicznej platformy usług administracji publicznej ePUAP, a także poprawkę, zgodnie z którą odbiór pakietu wyborczego musi być pokwitowany przez wyborcę.
- Jeżeli również i te poprawki odpadną, to wrócimy do sytuacji bardzo podobnej do tej, z jaką mieliśmy do czynienia przed 10 maja - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24