Andrzej Duda w Końskich powiedział, że szczepienia na koronawirusa nie powinny być obowiązkowe. Dodał też, że nie jest w tym przypadku zwolennikiem szczepień obowiązkowych. Niefortunne wypowiedzi prezydenta negatywnie oceniają lekarze. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Nie wiadomo jeszcze kiedy i czy w ogóle powstanie, nie wiadomo czy będzie bezpieczna i skuteczna, ani który ze 130 zespołów badawczych pierwszy opracuje szczepionkę przeciwko SARS-CoV-2. Z tego powodu nie zapadła też decyzja, jak mógłby wyglądać schemat szczepień w Polsce.
- Czy to będzie szczepienie obowiązkowe, dziś za wcześnie mówić - podkreśla rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Dlatego resort na razie mówi o grupach ryzyka, czyli osobach starszych czy cierpiących na przewlekłe choroby, którym szczepienie w przyszłości powinno być rekomendowane. - Chociażby służby medyczne. Tam, gdzie jest większe ryzyko zakażenia, na pewno te grupy ryzyka będą wskazane jako te, które powinny się zaszczepić – dodaje Wojciech Andrusiewicz.
"Cofnęliśmy się w medycynie o kilka lat przez tę wypowiedź"
Środowisko lekarskie otwartą przez prezydenta Andrzeja Dudę dyskusję uważa za szczególnie niebezpieczną. Tym bardziej, że w ciągu ostatnich pięciu lat liczba uchyleń od szczepień obowiązkowych zwiększyła się trzykrotnie. W 2015 roku wynosiła ponad 16 tysięcy, a w 2019 roku ponad 48 tysięcy.
- My w tej chwili w gabinetach będziemy musieli odpowiedzieć na pytanie: a co pan na to, że najważniejsza osoba w państwie się nie szczepi? Ja mam z tym problem, bo nie wiem, jak to skomentować – zwraca uwagę immunolog dr Paweł Grzesiowski z Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji.
Warszawska Okręgowa Izba Lekarska wydała w tej sprawie oświadczenie, w którym wskazuje, że tocząca się kampania wyborcza nie może usprawiedliwiać promowania postaw szkodliwych dla zdrowia społeczeństwa. - Cofnęliśmy się w medycynie o kilka lat przez tę wypowiedź. My dziś bazujemy na dowodach naukowych, na wynikach badań. Nie na opiniach czy przeczuciach dotyczących danej terapii. Są silne dowody naukowe i bezpieczeństwo i skuteczność szczepień ochronnych. Natomiast w przestrzeni publicznej pojawia się opinia i przeczucie pana prezydenta – stwierdza Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.
"Gdy znika zagrożenie, to ludzie przestają się bać"
Lekarze podkreślają: szczepienia ochronne są jedną z najpotężniejszych broni, jakie mamy w walce z patogenami. Dzięki szczepieniom o wielu chorobach na lata mogliśmy zapomnieć. - Ostatni przypadek ospy prawdziwej to było jeszcze na długo przed moim urodzeniem i przed urodzeniem pana prezydenta, był w Polsce 1963 rok. Ostatnie nasze dzikie polio, to był rok 1984, błonica 1996 – wylicza wirusolog dr Tomasz Dzieciątkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Ale nie musimy sięgać tak bardzo w przeszłość. Australia dzięki masowym szczepieniom przeciwko wirusowi HPV ma obecnie jeden z najniższych wskaźników zapadalności na raka szyjki macicy, a w przyszłości zamierza w ogóle wyeliminować tę chorobę.
Jest tylko jeden problem: szczepionki często padają ofiarą swojego sukcesu. - Im bardziej skuteczna jest szczepionka, tym szybciej znika choroba zakaźna, a jeśli znika choroba zakaźna, to motywacja do szczepień spada. Gdy znika zagrożenie, to ludzie przestają się bać i pytają się: to po co my się szczepimy? – mówi dr Paweł Grzesiowski.
Na własne oczy mogliśmy się przekonać, czym kończy się unikanie szczepień. W zeszłym roku na odrę zachorowały 1492 osoby. To czterokrotnie więcej niż w poprzednim roku.
Źródło: TVN24