Flis: gdyby przyjąć proponowane przepisy, liczenie głosów w Krakowie zajmie 52 dni

Źródło:
TVN24
Flis: wiele wskazuje na to, że te wybory są po prostu niewykonalne
Flis: wiele wskazuje na to, że te wybory są po prostu niewykonalneTVN24
wideo 2/22
Flis: wiele wskazuje na to, że te wybory są po prostu niewykonalneTVN24

Wybory korespondencyjne są przygotowywane ze szczerą wolą, z przekonaniem, że się uda, ale logistyka się nie ugnie. Wiele wskazuje na to, że są niewykonalne - powiedział w TVN24 socjolog Jarosław Flis.

Wybory prezydenckie są zaplanowane na 10 maja, a ewentualna druga tura na 24 maja. 6 kwietnia Sejm uchwalił głosami Prawa i Sprawiedliwości ustawę, zgodnie z którą głosowanie w wyborach prezydenckich miałoby zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. Przeciwko tym rozwiązaniom protestuje opozycja i wielu ekspertów. Ustawą zajmuje się obecnie Senat, który ma czas do 6 maja, by zająć stanowisko wobec tych przepisów.

Czytaj więcej na Konkret 24: Wybory prezydenckie. Najważniejsze pytania i odpowiedzi

Czy Poczta Polska jest przygotowana do wyborów? Materiał Rafała Stangreciaka
Czy Poczta Polska jest przygotowana do wyborów? Materiał Rafała StangreciakaTVN24

"Wiele wskazuje na to, że te wybory są po prostu niewykonalne"

- Wiele wskazuje na to, że te wybory są po prostu niewykonalne w takim rozumieniu, że doprowadzą do logistycznej katastrofy - ocenił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 doktor habilitowany Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wskazywał, że "druga tura nie będzie mogła się odbyć, ponieważ liczenie głosów będzie trwało kilka tygodni". - Nie uda się ustalić w terminie, czy druga tura będzie potrzebna, czy nie - wyjaśniał.

Flis stwierdził, że "rozwiązania wprowadzane na kolanie, po nocy, po gorączkowych naradach, są pełne luk i ze strony formalno-prawnej niewykonalne".

Flis: gdyby przyjąć proponowane przepisy, liczenie głosów w Krakowie zajmie 52 dni

Socjolog wskazywał też, że procedowana w Senacie ustawa zmienia sposób liczenia głosów. - Nie będą one liczone w obwodowych komisjach, tylko na poziomie gminy. Do liczenia jest przewidziana jakaś liczba osób - mówił.

Odwoływał się do statystyk z wyborów w Bawarii, które też odbyły się w sposób korespondencyjny. - Mamy już dokładne dane, ile zajęło to Bawarczykom, na których powołuje się polski ustawodawca. W Monachium zajmowało się tym 1500 osób podzielonych na sześcioosobowe zespoły. Sprawdzenie jednego pakietu głosowania korespondencyjnego zajmowało średnio 30 sekund. Łącznie zajęło im to 18 godzin - przekazał Flis.

Dodał, że "gdyby przyjąć te rozwiązania z procedowanej ustawy, to na przykład w Krakowie, który jest największą gminą w Polsce, w 45-osobowym składzie przewidzianym przez ustawę, liczenie głosów zajmie 52 dni robocze".

Flis: gdyby przyjąć proponowane przepisy, liczenie głosów w Krakowie zajmie 52 dni
Flis: gdyby przyjąć proponowane przepisy, liczenie głosów w Krakowie zajmie 52 dniTVN24

- Pomijając, że to jest jakaś katastrofa, to przewidziano za to 350 złotych. Ja nie wiem, czy ktoś się podejmie takiej pracy - dodał gość TVN24.

"Prawo może się ugiąć, człowiek może się złamać i przekonać, ale logistyka się nie ugnie"

W jego ocenie jest to "ewidentna niedoróbka". - Jest niby przepis, że komisja wyborcza może dołożyć więcej osób, ale żeby to się udało w dwa dni, to trzeba dołączyć ponad 900 osób i jakoś zorganizować pracę - zaznaczył.

- Jest wiele pułapek, których nikt nie wziął pod uwagę, bo to wszystko jest robione na chybcika. Ze szczerą wolą, z przekonaniem, że się uda, ale logistyka się nie ugnie. Prawo może się ugiąć, człowiek może się złamać i przekonać, ale czasu i przestrzeni nie nagina się siłą woli - mówił Flis.

Przyznał, że problemów z liczeniem głosów nie będzie raczej w mniejszych gminach.

Jeszcze więcej wątpliwości

Flis wskazywał też na inne wątpliwości dotyczące głosowania korespondencyjnego. - To, że ktoś nie głosuje, to oczywiście jego prawo. Ale jest pytanie, co się stanie z milionami pakietów tych osób, które nie zagłosują - mówił.

Wskazywał też, że "dwa miliony Polaków przebywają za granicą". - To znaczy, że ich rodziny dostaną ich pakiety. A rodziny znają ich PESELE- i są z nimi w kontakcie. Pojawia się pytanie, czy zagłosowanie za córkę w Anglii, czy męża w Niemczech jest przestępstwem - dodał socjolog.

Zaznaczył, że "z punktu widzenia formalnego to przestępstwo, ale pytanie czy to w ogóle jest wykrywalne w jakiekolwiek sposób".

Autorka/Autor:ads/pm

Źródło: TVN24

Pozostałe wiadomości

Prezydent USA Donald Trump w pierwszą podróż zagraniczną uda się do Arabii Saudyjskiej, a także do Kataru i być może innych państw regionu. Jak stwierdził, wyboru dokonał ze względu na obietnicę saudyjskich inwestycji w Stanach Zjednoczonych.

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

Źródło:
PAP

Rok po likwidacji obowiązkowych zadań domowych sprawdzamy, jak ich brak odmienił szkolną rzeczywistość. Kto się cieszy, a kto buntuje? Pytamy też ministrę edukacji Barbarę Nowacką, czy było warto. Bo twardych danych na ten temat nie ma.

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Źródło:
tvn24.pl