Kiedy odbędą się wybory prezydenckie? Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta: marszałek Sejmu Elżbieta Witek ma 14 dni od niedzielnej uchwały Państwowej Komisji Wyborczej na zarządzenie terminu wyborów, które muszą się odbyć w ciągu 60 dni. Problem w tym, że trzeba jeszcze wziąć pod uwagę terminy określone w Kodeksie wyborczym, a to komplikuje sprawę.
Państwowa Komisja Wyborcza uznała w niedzielnej uchwale, że w wyborach zarządzonych na 10 maja 2020 brak było możliwości głosowania na kandydatów. Jak powiedział przewodniczący PKW Sylwester Marciniak, Komisja zakończyła proces wyborczy, ale nie przekaże sprawozdania do Sądu Najwyższego. - Trzeba rozpisać nowe wybory - stwierdził.
Według niego wystąpiła podobna sytuacja, co przy braku kandydatów lub przy jednym kandydacie, kiedy się nie przeprowadza wyborów. Co w takiej sytuacji? - Ma tu zastosowanie artykuł 289, paragraf 2 Kodeksu wyborczego. Marszałek Sejmu w terminie 14 dni od opublikowania uchwały PKW wyznaczy termin nowych wyborów, który powinien przypaść w terminie 60 dni od dnia zarządzenia marszałka Sejmu - wyjaśnił Marciniak.
I dodał: - Koncepcja kwestii sprawozdania i ustalenia zerowego wyniku protokołu nie spotkała się z aprobatą ze strony członków Państwowej Komisji, ponieważ nie nastąpił akt głosowania. Tym samym Obwodowe Komisje Wyborcze nie mogły przekazać protokołów z głosowania Okręgowym Komisjom Wyborczym, a te następnie nie mogły przekazać protokołów Państwowej Komisji Wyborczej.
Uchwała PKW pozwoli "wybrnąć z bałaganu"
Były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński ocenia w rozmowie z tvn24.pl, że trzeba było wybrnąć z bałaganu przygotowanego przez władze. - Dobrze, że Państwowa Komisja Wyborcza tę uchwałę przyjęła. Pojawiało się 150 koncepcji dziennie, ale trzeba było zakończyć te korowody, żeby wreszcie zacząć przygotowywać te wybory, by się odbyły przed 6 sierpnia (mija wówczas kadencja prezydenta Andrzeja Dudy – red.) – tłumaczy.
Według ustaleń zawartych w zeszłym tygodniu między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim a liderem koalicyjnego Porozumienia Jarosławem Gowinem, "po przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
- Dzięki uchwale Komisji – jak zauważa Wojciech Hermeliński – angażowanie SN w sprawę nie będzie konieczne.
- Sąd Najwyższy nie ma już żadnego pola do działania, bo zgodnie z Kodeksem wyborczym ta uchwała jest przekazywana pani marszałek, jest opublikowana, a pani marszałek ma 14 dni na wyznaczenie wyborów, które powinny się odbyć nie później niż 60 dni od ich wyznaczenia – wyjaśnia.
Marszałek musi przygotować kalendarz wyborczy
Dodaje, że marszałek Sejmu przed wydaniem postanowienia wyznaczającego datę wyborów musi najpierw przygotować kalendarz wyborczy, który Państwowa Komisja Wyborcza powinna zaopiniować.
W kalendarzu – jak wyjaśnia - powinny być wyznaczone najpóźniejsze terminy, do których można zgłosić komitety wyborcze, kandydatów na prezydenta, a także termin, do którego muszą się zgłosić członkowie komisji wyborczych i termin, kiedy komisarze powołają komisje wyborcze.
Część z nich, zakładających, że wybory prezydenckie odbywają się w normalnym trybie, byłaby trudna teraz do dotrzymania. Zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego – zgodne z kodeksem - może być dokonane najpóźniej w 55 dni przed dniem wyborów. Do zawiadomienia, które składa pełnomocnik wyborczy kandydata na prezydenta, musi był dołączone 1000 podpisów obywateli posiadających czynne prawa wyborcze.
Najpóźniej 45 dni przed wyborami pełnomocnik musi dokonać zgłoszenia kandydata na prezydenta, które powinno zawierać informacje na jego temat.
30 dni przed wyborami PKW wydaje obwieszczenie z informacjami o numerach i granicach obwodów głosowania oraz siedzibach obwodowych komisji wyborczych, możliwości głosowania korespondencyjnego przez wyborców niepełnosprawnych i możliwości głosowania przez pełnomocnika.
30 dni przed wyborami mija też termin na zgłaszanie kandydatów do składów obwodowych komisji wyborczych.
21 dni przed terminem wyborów komisarze wyborczy powołują obwodowe komisje wyborcze, PKW podaje informacje o numerach i granicach obwodów głosowania utworzonych za granicą oraz siedzibach obwodowych komisji wyborczych.
Do tego czasu gminy są zobowiązane sporządzić spis wyborców, a PKW podaje do publicznej wiadomości dane zarejestrowanych kandydatów.
Zgodnie z art. 290 Kodeksu wyborczego marszałek Sejmu po zasięgnięciu opinii Państwowej Komisji Wyborczej, określa dni, w których upływają terminy wykonania czynności wyborczych przewidzianych w kodeksie.
Były szef PKW podkreśla, że terminy określone w Kodeksie wyborczym w obecnej sytuacji trzeba będzie "odpowiednio skracać, bo nie da się ich przeprowadzić w ciągu 60 dni". - Cały ten kalendarz musi być jednak przeprowadzony od początku do końca, bo to są nowe wybory – zaznacza Hermeliński.
Potrzebne nowa przepisy, a nie nowela
Według naszego rozmówcy, marszałek Sejmu, wyznaczając termin wyborów, powinna też wziąć pod uwagę, że do ich przeprowadzenia konieczna jest zmiana prawa.
- Powinien to być jak najpóźniejszy termin, by można było przygotować zupełnie nowe przepisy, a nie rozgrzebywać fatalną ustawę dotyczącą głosowania kopertowego. Zawsze jak się zaczyna poprawiać to, co jest złe, to wychodzi jeszcze gorsze – ocenia Hermeliński.
Jego zdaniem "Sejm musi mieć też czas (na pracę - red.), chyba że zamierza – jak poprzednio – przegalopować przez kilka godzin bez komisji, bez opinii ekspertów", a Senat "będzie musiał to poprawiać, co będzie znowu trwało może nie 30 dni, ale ze dwa tygodnie".
- Te przepisy trzeba dobrze dopracować, podobnie jak te zawarte w Kodeksie wyborczym. Nie może być tam żadnych dróg na skróty, nie może być ministra Sasina lub innego, tylko Państwowa Komisja Wyborcza. Tak jak zawsze wybory były przygotowywane – przekonuje były szef PKW.
Pytany o oceny polityków, którzy zakładają, że wybory powinny się odbyć jak najszybciej, Hermeliński odpowiada: - Z punktu widzenia szans prezydenta, to oczywiście im szybciej, tym lepiej. Tylko że może zostać uchwalony taki sam bubel, jak ustawa (wprowadzająca wybory korespondencyjne – red.), którą prezydent podpisał.
Źródło: tvn24.pl