Jeżeli nie ma się nic do ukrycia, to pozwala się na dostęp inspektorom - powiedział w Filadelfii osobisty prawnik Donalda Trumpa Rudy Giuliani. Podał w wątpliwość proces zliczania głosów w największym mieście Pensylwanii. Wyniki z tego stanu, wskazujące na zwycięstwo Joe Bidena, dały demokracie 273 głosy elektorskie, o trzy więcej niż minimum wymagane do objęcia urzędu prezydenta USA.
Trwa liczenie głosów po wyborach prezydenckich w USA. Mimo że pięć stanów (Alaska, Nevada, Arizona, Karolina Północna i Georgia) nadal nie ogłosiło wstępnych wyników, po przewidywanym zwycięstwie Joe Bidena w Pensylwanii, które dało mu 20 głosów elektorskich, kandydat demokratów przekroczył próg wymaganych 270 głosów potrzebnych do objęcia funkcji prezydenta.
Po ogłoszeniu przez największe amerykańskie media przewidywanych wyników z 45 stanów, Joe Biden zdobył 273 głosy elektorskie. Urzędujący prezydent Donald Trump ma ich 213.
>> Zobacz przemówienie Joe Bidena oraz Kamali Harris z Wilmington
"Nie wierzę w spiski, ale nie wierzę w przypadki"
Na konferencji prasowej w Filadelfii osobisty prawnik Donalda Trumpa, były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani wyraził wątpliwości co do procesu zliczania głosów w największym mieście Pensylwanii. - Ani jeden z głosów nie został sprawdzony, tak jak wymagało tego prawo. Nawet kiedy pozyskano na to nakaz sądowy, by republikańscy obserwatorzy mogli podejść bliżej, to przesunięto ludzi liczących glosy jeszcze dalej – mówił.
- Jeżeli nie ma się nic do ukrycia, to pozwala się na dostęp inspektorom. To jest popularna praktyka przy badaniu głosów oddawanych in absentia [korespondencyjnie – red.]. Bierzecie taki głos, otwieracie, demokraci na to patrzą, republikanie na to patrzą i jeżeli nikt nie ma nic przeciwko, to głos wkładany jest do urny. Jeżeli ktoś ma coś przeciw, to głos odkłada się na bok – tłumaczył były burmistrz Nowego Jorku.
Jego zdaniem "niektóre z tych głosów wyglądały podejrzanie". - Z daleka wyglądały jakby to był ten sam długopis, być może to samo pismo. Ale nie byliśmy w stanie tego zobaczyć z bliska – dodał prawnik.
- W Pittsburghu [stan Pensylwania – red.] jest podobna sytuacja. Są setki tysięcy głosów, które nie zostały przejrzane przez żadnego republikanina. Nie wierzę w spiski, ale nie wierzę też w przypadki – mówił współpracownik Donalda Trumpa.
Źródło: TVN24, CNN