W pierwszym telewizyjnym wywiadzie po wyborach Donald Trump powtórzył, że wybory prezydenckie w USA "były oszustwem". Zarzucił też bierność w tej sprawie FBI oraz departamentowi sprawiedliwości. W trwającym blisko godzinę wywiadzie prezydent krytykował też republikanów, którzy nie stanęli po jego stronie w oskarżeniach dotyczących uczciwości procesu wyborczego.
W pierwszym telewizyjnym wywiadzie po wyborach przywódca USA ocenił, że departament sprawiedliwości "zaginął w akcji" podczas sprawdzania uczciwości procesu wyborczego. W Fox News Trump stwierdził, że zarówno resort, jak i FBI powinny "przyglądać się" doniesieniom jego obozu o domniemanych wyborczych oszustwach, ale "nie widział, by to robiły".
Trump, który nie uznał swojej wyborczej porażki, powtórzył, że uważa, iż "wybory były oszustwem". Nie wykluczył także, że jego wyborcze skargi będą składane także po 14 grudnia, czyli po głosowaniu Kolegium Elektorów.
W trwającym blisko godzinę wywiadzie prezydent krytykował też republikanów, którzy nie stanęli po jego stronie w oskarżeniach dotyczących uczciwości procesu wyborczego. Uznał, że "wstyd mu", że popierał republikańskiego gubernatora Georgii Briana Kempa.
"Mam zamiar poświecić na to 120 procent swojej energii"
Donald Trump mówił również o tym, że w kwestii procesów wyborczych "bardzo trudno dostać się do Sądu Najwyższego". – Mam najlepszych adwokatów od kierowania tam spraw, prawników, którzy chcą się tym zająć, ale jak sami przyznają – to bardzo trudne. Możecie to sobie wyobrazić? Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych składa pozew, który najprawomocniej nie zostanie rozpatrzony, mimo że mamy przytłaczjące dowody – mówił Trump.
- Mam zamiar poświecić na to 120 procent swojej energii. Potrzebujesz sędziego, który będzie chciał zająć się tą sprawą. Potrzebujesz Sądu Najwyższego, który jest gotów podjąć dużą decyzję na podstawie wszystkich okoliczności – dodał.
Zaprzysiężenie w styczniu
W piątek sąd w Pensylwanii odrzucił jeden z pozwów Trumpa, uznając, że nie przedstawiono w nim dowodów na oszustwa wyborcze. Z podobnym skutkiem kończyły się do tej pory prawne próby prezydenta m.in. w Michigan, Arizonie, Wisconsin, Nevadzie oraz Georgii. Po zwycięstwach we wszystkich z tych wymienionych stanów w Kolegium Elektorów Biden może liczyć na 306 głosów, a Trump na 232. Do zaprzysiężenia 46. prezydenta USA dojdzie 20 stycznia.
Amerykańska agencja GSA (General Services Administration) przyznała 23 listopada, że Biden wygrał wybory prezydenckie. Pod względem proceduralnym toruje to jego ekipie drogę do formalnego rozpoczęcia procesu przejęcia władzy od obecnej administracji. Demokrata ma m.in. dostęp do codziennych prezydenckich briefiengów dotyczących informacji wywiadowczych.
Źródło: tvn24.pl, PAP