Te wybory zdecydują o tym, czy powrócimy na ścieżkę demokratyczną, ścieżkę przestrzegania zasady praworządności, rzeczywistej, pełnej integracji z Unią Europejską - mówił w TVN24 kandydat KO na senatora, były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Jak dodał, w wyborach zdecydujemy też o tym, "czy wreszcie dostaniemy środki z Krajowego Planu Odbudowy".
Bodnar w "Jeden na jeden" w TVN24 przyrównał niedzielne wybory do tych z 1989 roku. Jego zdaniem "te wybory na wiele lat zdecydują o ustroju politycznym Rzeczpospolitej".
- One zdecydują o tym, czy my powrócimy na ścieżkę demokratyczną, ścieżkę przestrzegania zasady praworządności, rzeczywistej, pełnej integracji z Unią Europejską, lojalnych relacji z Unią i z innymi państwami. Czy też będziemy się dalej pogrążali w takiej drodze w kierunku autorytaryzmu, w kierunku dominacji woli politycznej nad prawem, nad konstytucją, czy pójdziemy w drogę w kierunku podważania naszej integracji europejskiej - powiedział.
Zaznaczył, że "to nie jest tak, że my pierwsi przechodzimy taką drogę". - Musimy to porównywać do tego, co się stało na Węgrzech, gdzie już praktycznie rzecz biorąc nie ma normalnej demokracji - mówił były RPO.
Bodnar: od wyniku wyborów zależy, czy dostaniemy środki z KPO
Bodnar podkreślał, że od wyniku wyborów "zależy także, czy wreszcie dostaniemy środki z Krajowego Planu Odbudowy, czy będziemy normalnie uczestniczyli w tym podziale środków z budżetu unijnego".
- Natomiast Unia Europejska musi mieć zaufanie do partnerów. To nie będzie tak, że w Polsce podważane są wszystkie podstawowe wartości europejskie: nie tylko kwestia praworządności, ale także kwestie dyskryminacyjne, czy w ogóle kwestie normalnego, zwyczajnego funkcjonowania państwa, a Unia Europejska powie: "nie przejmujemy się, i tak pieniądze dostaniecie". Zbudowanie tej relacji jest bardzo ważne - wskazywał.
Bodnar: Naprawianie Polski nie będzie łatwe. PiS zastawiło sporo pułapek ustrojowych
Według najnowszego sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24 zjednoczona opozycja może liczyć na 250 mandatów w Sejmie, a PiS z Konfederacją na łącznie 209. To dawałoby opozycji bezwzględną większość.
- Mnie to bardzo cieszy. Jeżeli taki będzie wynik, to wydaje mi się, że opozycja demokratyczna przejmie rządy i najzwyczajniej w świecie zacznie naprawiać Polskę - skomentował Bodnar.
Zaznaczył jednak, że "to nie będzie łatwy i oczywisty proces naprawiania, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość zastawiło sporo pułapek ustrojowych i instytucjonalnych, które będą utrudniały dokonywanie zmian w Polsce".
Bodnar o kampanii: mnóstwo uśmiechów, mnóstwo wyrazów poparcia
Bodnar mówił też o kończącej się kampanii wyborczej. - To było mnóstwo sytuacji, mnóstwo uśmiechów, mnóstwo takich wyrazów poparcia. Bardzo dobrze pamiętam marsz 1 października, ale także ten marsz 4 czerwca, taką niezwykłą energię, która się unosiła wśród uczestników - wymieniał.
Dodał, że "bardzo wzruszyła go scena", kiedy odwiedził Szkocję i spotykał się z tamtejszą Polonią. - Pan Maciej Dokurno mnie oprowadzał po Edynburgu i w którymś momencie mówi: "zobacz, tutaj jest dudziarz, może zrób sobie fotkę? Ja mówię: "okej, dobrze" i zacząłem dudziarzowi tłumaczyć, skąd ja jestem, po co tutaj przyjechałem. On mówi: "słuchaj, zagram coś dla ciebie" i zaczął na dudach grać hymn Rzeczpospolitej. To są takie momenty, kiedy człowiek czuje się absolutnie poruszony i wzruszony. Skąd on znał, skąd on wpadł na taki pomysł? - wspominał Bodnar.
- Robimy to dla Rzeczpospolitej, dla obywateli, a zwłaszcza - w tym przypadku - dla tych obywateli mieszkających w Wielkiej Brytanii. Mnie bardzo cieszy, że tak wielu się zarejestrowało na wybory, że mamy absolutnie rekordową frekwencję, 608 tysięcy obywateli głosujących poza granicami kraju. Oby te głosy zostały policzone - dodał gość TVN24.
Bodnar: na końcówce kampanii armia jest bezwzględnie wykorzystywana politycznie
Bodnar mówił też o rezygnacji dwóch najważniejszych polskich generałów i reakcji władzy na tę decyzję. - Prezydent i minister obrony nieraz wykazywali szacunek i w pewnym sensie korzystali z wiedzy eksperckiej (generałów -red.). Nagle się okazuje, że na końcówce kampanii armia jest po prostu bezwzględnie wykorzystywana politycznie, że łamane są normy konstytucji - ocenił.
Jak dodał, "żołnierze to są ludzie honoru i w pewnych sytuacjach nie są w stanie znieść poleceń". - Myślę, że tym była motywowana ta decyzja. Też to, co mnie bardzo zaskoczyło, to to, że minister Błaszczak teraz w tych ostatnich dniach zaczął atakować tych generałów, którzy kandydują w wyborach parlamentarnych - dodał.
- Mamy generała Rajchela i generała Różańskiego, którzy kandydują do Senatu. To jest smutne, że mamy świetnych żołnierzy, w tym przypadku żołnierzy w rezerwie, którzy chcą iść do polityki, chcą służyć Rzeczpospolitej dalej. I co się dzieje? Są atakowani i to w sposób dość niewybredny - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24