Marsz Miliona Serc pokazał nareszcie trochę dobrych emocji, to jest przypomnienie o tym, że Polska może być normalna - mówił w TVN24 Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej". Profesor Andrzej Rychard powiedział, że mimo "wysoko ustawionej poprzeczki" po marszu 4 czerwca, "jednak się udało". - Koalicja Obywatelska przestała być tą siłą, która ma jako oręż bycie tylko "anty-PiS-em", ma jakiś nowy przekaz dla swoich wyborców - stwierdziła Aleksandra Pawlicka z "Newsweeka".
Przebieg Marszu Miliona Serc i jego polityczną wagę w kontekście wyborów parlamentarnych komentowali w TVN24 Aleksandra Pawlicka z "Newsweeka", Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej" oraz socjolog, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN profesor Andrzej Rychard.
CZYTAJ WIĘCEJ: Marsz Miliona Serc na zdjęciach z drona
Kuisz: to jest jak oddech i przypomnienie o tym, że Polska może być normalna
Jarosław Kuisz mówił, że podczas marszu nareszcie było "trochę dobrych emocji". - Nareszcie człowiek wchodzi w tłum ludzi, którzy nie zioną nienawiścią, nie mówią o polaryzacji, nie sieją wstrętu do innych, obrzydzania przeciwników politycznych. To jest coś takiego, że od czasu do czasu potrzebujemy sobie przypomnieć o zupełnych podstawach - powiedział.
Jak mówił dalej, "to jest jak oddech i przypomnienie o tym, że Polska może być normalna".
Pawlicka: w niedzielę wydarzyły się dwie ważne rzeczy
Aleksandra Pawlicka, nawiązując do słów Kuisza, mówiła, że przy okazji marszu 4 czerwca "był pierwszy raz ten oddech i on dał ten wiatr w żagle".
Dodała, że w niedzielę wydarzyły się jeszcze "dwie ważne rzeczy". - Jedną z nich było to, że Donald Tusk jako gospodarz tego wydarzenia tak naprawdę dziś właśnie namaścił Rafała Trzaskowskiego na swojego następcę. (...) Oddał mu głos, i jednak to główne otwierające przemówienie należało do Trzaskowskiego, było naprawdę dobrym przemówieniem, mobilizującym, mówiącym o tym, że idziemy po Polskę jutra, po Polskę przyszłości, Polskę wartości, Polskę godności, Polskę praw kobiet, szacunku dla munduru i taki bardzo pozytywny przekaz - mówiła.
- Platforma, Koalicja Obywatelska przestała być tą siłą, która ma jako oręż bycie tylko "anty-PiS-em". I to jest strasznie istotne, dlatego że ma jakiś nowy przekaz dla swoich wyborców - dodała.
- I jednocześnie mamy to wydarzenie, (...), gdzie wpędzono partię rządzącą w buty właśnie tego, który może się bronić tylko będąc "anty-Tuskiem", bo tak naprawdę od długiego czasu przekaz PiS-u jest taki, że tym głównym wrogiem Polski jest Tusk i wszystko jest nakierowane na taką opowieść o walce z Tuskiem - mówiła dalej dziennikarka "Newsweeka", nawiązując do niedzielnej konwencji partii rządzącej w Katowicach.
Prof. Rychard: mimo tak wysoko ustawionej poprzeczki, jednak udało się
Profesor Andrzej Rychard powiedział, że dla niego ten marsz był zaskoczeniem. - Ponieważ po 4 czerwca, które też było zaskoczeniem - bo Platforma pokazała już wtedy, że nie jest wcale partią ciepłej wody w kranie, tylko że jest partią dosyć rwącego strumienia, jeśli tak można powiedzieć - ta poprzeczka została zawieszona bardzo, bardzo wysoko - powiedział.
- Jak się mówi "marsz miliona ludzi", to wtedy, kiedy przyjdzie ludzi, niekoniecznie mniej niż milion, (...), kiedy przyjdzie ludzi niewystarczająco dużo, to nie ma sukcesu. A tu przyszedł tłum. Więc to było dla mnie zaskoczenie, że mimo tej tak wysoko ustawionej poprzeczki, jednak udało się - dodał socjolog.
- Tusk ma to, co ma właśnie każdy wielki - nie boję się użyć tego słowa - poważny, prawdziwy lider - to znaczy potrafi powiązać świat idei, historii, wielkich wartości z życiem zwykłego człowieka gdzieś tam na dole. On potrafi pokazać temu zwykłemu człowiekowi, że takie rzeczy jak naród, historia, patriotyzm to są rzeczy ważne - stwierdził.
Źródło: TVN24