Mężczyzna w białej czapce prowadzi na smyczy niewielkiego pieska. Przez nikogo nie zatrzymywani wychodzą ze bramę schroniska na spacer. Do placówki jednak już nie wracają – tak wyglądało uprowadzenie Duracella, mieszkańca schroniska Na Paluchu. Całe zdarzenie nagrała kamera monitoringu.
Od tygodnia pracownicy schroniska poszukują uprowadzonego kundelka. O sprawie poinformowano także policję i straż miejską.
W sobotę placówka udostępniła nam nagranie z kamery monitoringu, na którym widać całe zdarzenie.
Na filmie widać, jak mężczyzna w białej czapce wyprowadza Duracella. Pies jest na smyczy, cieszy się i merda ogonem. Obok bramy pracuje grupa mężczyzn. Prawdopodobny porywacz przez nikogo nie zatrzymywany spokojnie wychodzi z psem za bramę schroniska, nie wydaje się być zdenerwowany. Jak to możliwe, że zdarzenie przebiega aż tak spokojnie?
Jak informował w rozmowie z tvnwarszawa.pl Grzegorz Sandomierski, kierownik biura adopcji w schronisku, mężczyzna, który porwał psa, wcześniej prawdopodobnie pokazał pracownikom placówki fałszywy dokument, że jest upoważniony do wyprowadzania Duracella na spacer. - Uśpił czujność pracowników. Nie udała nam się ustalić tożsamości tej osoby – tłumaczył Sandomierski.
"Nie należy do ufnych psów"
Duracell został skradziony 28 listopada. To około 6-letni nieduży mieszaniec. Pracownicy schroniska podkreślają, że Duracell nie należy do ufnych psów, ale jest bardzo energiczny. – Jeśli zajmie się nim nieodpowiedzialny opiekun, to może mieć poważny problem – zaznaczył Sandomierski.
Kilka dni temu straż miejska dostała zgłoszenie, że podobnie wyglądający pies biega po Gocławiu. Strażnikom i pracownikom schroniska nie udało się go jednak dotąd zlokalizować.
Tak wygląda skradziony pies:
jk