Rekordowa oglądalność, najdroższy czas reklamowy na świecie i największe wydarzenie sportowe roku - tak w USA wygląda finałowy mecz rozgrywek futbolu amerykańskiego. W Polsce jest skromniej. Spotkania ogląda zwykle kilkuset widzów. W lipcu może być jednak inaczej. Bo finał polskich rozgrywek ma być rozegrany na Stadionie Narodowym.
20 tysięcy widzów - na taką publiczność liczy Jędrzej Stęszewski, prezes Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. W środę oficjalnie zapowiedziano, że tegoroczny finał polskich rozgrywek tej dyscypliny zostanie rozegrany 15 lipca na Stadionie Narodowym. Będzie to pierwsza impreza po mistrzostwach Europy w piłce nożnej.
Przełom w biało-czerwonym koszyku
Dziś na mecze tej niszowej w Polsce dyscypliny przychodzi najwyżej kilkaset osób. Działacze i sportowcy liczą jednak na sprzężenie zwrotne - sam fakt, że mecz odbędzie się na Narodowym, ma podnieść zainteresowanie dyscypliną. A to ma się przełożyć na frekwencję. - Pomysł pojawił się po zeszłorocznym finale. To sposób na promocję dyscypliny w Polsce. Ten finał, tak jak poprzedni, będzie transmitowany w telewizji, więc na pewno przyciągnie nową publiczność - przekonuje Jacek Śledziński, menadżer drużyny Warsaw Eagles.
- To fantastyczny obiekt. Nie wszyscy mają szansę zobaczyć go w czasie Euro, więc pewnie chętnie wybiorą się zobaczyć nie tylko futbol, ale też stadion. No ale przede wszystkim to pierwszy od kilku lat finał w Warszawie i szansa na grę przed własną publicznością - przekonują zawodnicy stołecznej drużyny, która ma szansę na grę w finale.
- To byłoby wielkie ukoronowanie naszej pracy. To ogromna mobilizacja - mówią o perspektywie gry na Narodowym.
Warsaw Eagles wygrywali rywalizację już dwa razy - w 2006 i 2008 roku.
Siła promocji
W USA finał to przede wszystkim gigantyczne wydarzenie medialne. Firmy, które wykupią najdroższy czas reklamowy, realizują specjalne klipy, emitowane tylko ten jeden raz. W Polsce to sama impreza wymaga promocji. I to intensywnej. Działacze chcą do niej namówić gracza Oakland Raiders Sebastiana Janikowskiego. - Prowadzimy rozmowy z Sebastianem, który ma wziąć udział w działaniach promocyjnych w kontekście finału, ale i długofalowego rozwoju naszej dyscypliny. Dodatkowo pomoc obiecali znani polscy sportowcy, którzy mieli okazję obejrzeć rozgrywki w Stanach Zjednoczonych - poinformował prezes PLFA.
Frekwencję ma też zapewnić ciekawość futbolu amerykańskiego, który nie jest na razie zbyt znany w naszym kraju. Atrakcyjne będą też ceny biletów, które zaczną się już od 30 złotych. Pakiet rodzinny 2+2 ma kosztować około 100 złotych.
Rusza sezon
Tymczasem już 24 marca rozpocznie się siódmy sezon rozgrywek PLFA. W tym roku powołana została najwyższa klasa rozgrywkowa - Topliga, w której rywalizować będzie sześć drużyn. O przynależności do tego grona decydowały czynniki sportowe, finansowe i organizacyjne. Oprócz tego przeprowadzone zostaną spotkania w trzech innych grupach - PLFA I, PLFA II oraz PLFA 8. Łącznie rywalizować będzie 38 zespołów. - O szybkim rozwoju futbolu amerykańskiego w Polsce może świadczyć chociażby szybki przyrost liczby zawodników. W ubiegłym roku zgłoszonych zostało 1420 graczy, a w sezonie 2012 - ponad 1800. Dodatkowo do polskiej ligi trafia coraz więcej obcokrajowców, w tym Amerykanów - wyliczał Stęszewski.
PAP/roody