Wir niżowy Daniel wkroczył nad Morze Śródziemne i stał się medikanem, czyli groźnym cyklonem śródziemnomorskim. Przynosi on Grecji ulewne opady deszczu, a to dopiero początek. Synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek prognozuje, że w kilka dni może spaść nawet 1000 litrów wody na metr kwadratowy.
W czasie powodzi tysiąclecia w 1997 roku na polsko-czeskie pogranicze spadło w kilka dni około 500 litrów wody na metr kwadratowy. Setki kilometrów kwadratowych południowo-zachodniej Polski zostało zalanych przez występujące z brzegów rzeki. Tymczasem w Grecji padający od kilku dni deszcz przyniósł miejscami w środkowo-wschodniej części kraju opady rzędu 700 litrów wody i wciąż tam pada - przekazała synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek.
To, co dzieje się teraz między innymi w mieście Zagora na półwyspie Pelion w Tesalii, przypomina znane nam sceny. I w roku 1997, i teraz, wiadra wody zostały zrzucone przez niże śródziemnomorskie. "Nasz" przywędrował z rejonu Genui i zatrzymał się nad Sudetami. Obecnie stacjonujący nad Grecją wir niżowy Daniel uformował się nad Turcją, po czym wkroczył nad wody wschodniej części Morza Śródziemnego. Zachował się niczym atlantycki cyklon tropikalny wkraczający nad wody Zatoki Meksykańskiej. Dzięki parze wodnej nabrał sił i stał się groźnym cyklonem śródziemnomorskim - tak zwanym medikanem.
Powodzie błotne w Grecji
Przez miasta takie jak Wolos w regionie Tesalia przewala się właśnie masa nie tyle wody, ile błota, czyli powódź błotna. Siła wody w tym regionie nie tylko burzy mosty, ale po drodze ku niżej położonym terenom zabiera wszystko, co spotka na drodze.
W przybrzeżnych wodach rudego koloru, gdzie jeszcze niedawno falowały lazurowe wody Morza Egejskiego, pływają samochody. Ilości deszczu, jakie spadły w ostatnich kilkudziesięciu godzinach nad Grecją, są rzadkością w Europie, a stacja meteorologiczna w mieście Zagora skończyła nadawanie i prawdopodobnie uległa awarii.
Czym są medikany?
Podobnie zresztą dzieje się, kiedy nad Karaibami czy południem Stanów Zjednoczonych przetacza się cyklon tropikalny. Stacje meteorologiczne osiągają moment krytyczny w czasie mierzenia wiatru czy sum opadów i milkną. Niż nad Grecją możemy zresztą porównać do cyklonu tropikalnego. Jest bowiem wirem powietrza, który rozwinął się nad wyjątkowo ciepłymi wodami powierzchniowymi - ich temperatura osiąga teraz około 30 stopni Celsjusza w okolicy Cypru, 28 st. C w rejonie Rodos, 26 st. C w rejonie Krety. Do uformowania się cyklonu tropikalnego, uruchomienia całej machiny w atmosferze, potrzebna jest temperatura wody rzędu 26,5 st. C. Warunki były więc idealne, choć oczywiście medikan nie osiąga rozmiarów tropikalnego wiru.
Medikany to głębokie niże, które przeważnie tworzą się nad środkową częścią Morza Śródziemnego. Medikan, w odróżnieniu od cyklonu tropikalnego, może tworzyć się przy temperaturze wody poniżej 26 st. C, zwykle późnym latem i jesienią, gdy woda jest najcieplejsza. Powstają w wyniku napływu zimnego powietrza, na ogół arktycznego, nad nagrzane wody morskie. A właśnie w ostatnich dniach można było zaobserwować silne wtargnięcie chłodnego powietrza prosto znad rosyjskiej strefy subarktycznej nad wschodnią część Morza Śródziemnego. Kropla chłodu nad Grecją dolała oliwy do ognia i spowodowała silne wypiętrzenie się chmur nad greckimi górami i wzgórzami.
Przy zderzeniu się zimnego powietrza z północy z ciepłym i wilgotnym, zalegającym nad wodami morskimi, uformowało się najpierw zgrupowanie chmur burzowych, które z czasem zaczęło wolno wirować. W procesie rodzenia się medikanu niekiedy daje się wyróżnić bezchmurne i bezwietrzne centrum wiru, oko cyklonu. Tego typu zjawisko w regionie Morza Śródziemnego zdarza się średnio raz, dwa razy do roku. Ale w związku z postępującym ocieplaniem się regionu, pożarami dostarczającymi dodatkowych jąder kondensacji do tworzenia się deszczonośnych chmur, wzrasta ryzyko pogodowe.
Cyklony śródziemnomorskie nie tylko mogą pojawiać się częściej, ale przybierać na sile i stać się równie groźne jak cyklony tropikalne. Zbadano, że dotychczas wiatr ciągły wokół centrum wiru może osiągnąć siłę równą huraganowi kategorii pierwszej w pięciostopniowej, rosnącej skali Saffira-Simpsona (czyli do około 150 kilometrów na godzinę). Ale medikany przynoszą nie tylko silny wiatr, lecz również ulewy, co w górzystym regionie pociąga za sobą ryzyko osuwisk ziemi i lawiny błotne. Grecja to w końcu teren od tysięcy lat zmieniany, eksploatowany przez człowieka, z cienką warstwą gleby. Osuwiska jesienno-zimowe są tam niestety normą.
Niż zrzuca "wiadra wody"
Prognozy dla środkowo-wschodniej Grecji są katastrofalne. Stacjonujący niż wciąż zrzuca "wiadra wody". W świetle wyliczeń modelu globalnego GFS spaść może jeszcze około 500 l/mkw. To oznacza, że w ciągu najbliższych kilku dni w regionie Tesalii spaść ma w sumie ponad 1000 l/mkw. To są sumy przekraczające roczne sumy opadów deszczu w tym regionie.
Od tygodni przyglądamy się Grecji nie tylko z sentymentu, którym Polacy darzą Grecję i Greków. Pożary, upały, a teraz powodzie sprawiają, że mimowolnie stawiamy pytanie - czy tak wygląda początek końca raju? Bo Grecja, jej wyspy, były do tej pory miejscem wyjątkowo przyjemnym do życia, choć niepozbawionym wyzwań.
Wędrując pod koniec sierpnia po Krecie, oglądając starożytny pałac kultury minojskiej w Knossos i artefakty w imponującym muzeum archeologicznym w Iraklionie, wysłuchałam opowieści polskiej przewodniczki o końcu tamtego świata. Kolebka europejskiej cywilizacji, imponujący dobrobyt i sztuka trwały długo, a zgasły w mgnieniu oka - w wyniku działań sił natury, wybuchu wulkanu i potężnego tsunami. Ówcześni ludzie zmuszeni byli opuścić swoje ziemie. Wszystko wskazuje na to, że teraz jednak zaczyna się nowy rozdział w historii Grecji.
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: eumetsat