W wyniku potężnego tsunami, które uderzyło w indonezyjskie wyspy Jawa i Sumatra, zginęło ponad 370 osób. Zjawisko zostało najprawdopodobniej wywołane wybuchem wulkanu Anak Krakatau. Zdaniem profesora Jerzego Żaby z Uniwersytetu Śląskiego, erupcji może być więcej.
Żywioł pochłonął w Indonezji 373 ofiary, ponad 1400 osób zostało rannych, a 128 uważa się za zaginione. Erupcję wulkanu Anak Krakatau zanotowano o godzinie 21.03 lokalnego czasu - podała Indonezyjska Agencja Meteorologiczna, Klimatologiczna i Geofizyczna (BMKG). To właśnie obsunięcie się podwodnych skał, wywołane erupcją wulkanu, mogło spowodować powstanie tsunami. Czytaj więcej o jego przyczynach.
- Zwykle tsunami kojarzy nam się z trzęsieniami ziemi, ale stosunkowo często fale tsunami wywoływane są przez obsunięcia wielkich mas ziemi, gruntów o objętości kilku kilometrów sześciennych - mówił w "Faktach po Południu" na antenie TVN24 profesor Jerzy Żaba, sejsmolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Przebudził się wulkan
To nie pierwszy wybuch tego indonezyjskiego wulkanu.
- Na tej niewielkiej wysepce, leżącej obok miejsca, gdzie w 1883 roku doszło do potężnej, jednej z najsilniejszych w ostatnich dziejach Ziemi eksplozji, wybuchł wulkan Krakatau, który całkowicie wyleciał w powietrze, a w jego miejscu pozostała głębia pod wodą - opowiadał sejsmolog. - W jej wyniku powstała niewielka wysepka, na której w październiku uaktywnił się wulkan, który wybuchł wczoraj. Tam obsunęły się masy ziemi, wywołując wielki ruch wód oceanu - dodał sejsmolog.
Jak mówił, do obsunięć mas gruntu dochodzi też na stokach Hawajów, Wysp Zielonego Przylądka, a także Wysp Kanaryjskich. Odnotowano je również w czasach prehistorycznych. - Za pomocą programów komputerowych obliczono, że fala tsunami która powstawała na przykład podczas obsunięcia się ziemi na Wyspach Kanaryjskich, mogła mieć wysokość nawet 300 metrów, co jest wręcz niewyobrażalne - przekonywał profesor.
Uszkodzone urządzenia sejsmologiczne
Służby nie wydały wcześniejszego ostrzeżenia przed zbliżającym się kataklizmem. Fale tsunami zeszły 24 minuty od chwili erupcji wulkanu, w sobotę o godzinie 21.27 lokalnego czasu. Jedną z przyczyn, dlaczego nie zostały wydane alerty, może być uszkodzenie radarów sejsmologicznych. Przeczytaj, jak trudna może być ewakuacja terenów zagrożonych tsunami.
- Podobno te urządzenia zostały zniszczone. To jest bardzo krótki czas na podjęcie radykalnych działań – mówił sejsmolog. Jak opisywał, bezpośrednim objawem, który sygnalizuje nadejście fali tsunami, jest cofnięcie się wód morza lub oceanu. - Wody te cofając się, odsłaniają większy obszar plaży, a dopiero później przychodzi zasadnicze uderzenie - tłumaczył gość "Faktów po Południu".
Region aktywny sejsmicznie
Indonezja położona jest w regionie szczególnie narażonym na śmiercionośne trzęsienia ziemi i fale tsunami.
- W tej strefie granicznej, zwanej strefą subdukcji (czyli wpychania jednej płyty litosferycznej pod drugą - przyp. red.), między płytą indoaustralijską, a płytą kontynentalną euroazjatycką, doszło do jeszcze groźniejszego trzęsienia ziemi, które wywołało fale tsunami w 2004 roku - mówił profesor. Miało miejsce w podobnym okresie, w okolicy świąt Bożego Narodzenia, kiedy zginęło około 225 tysięcy ludzi.
Ciągle stanowi zagrożenie
Zdaniem sejsmologa, wulkan Anak Krakatau nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
- Wydaje mi się, że należy spodziewać się dalszych erupcji. Tym razem ludzie będą na to przygotowani - przekonywał sejsmolog.
Autor: dd / Źródło: TVN24, Reuters