Ogień pojawił się w sobotę na przedmieściach Sydney - w Wattle Grove i w kompleksie wojskowym Holsworthy. Do tej pory strawił 2430 hektarów australijskiego buszu.
Pożar rozprzestrzeniał się na południowy zachód od Sydney. Według informacji przekazanych przez Straż Pożarną Nowej Południowej Walii walczyło z nim nawet 500 strażaków. Dużym utrudnieniem był wiatr wiejący z prędkością 35 kilometrów na godzinę.
Miejscowi pomagali strażakom
- Wysoka temperatura wyssała całą wilgoć z roślinności, czyniąc ją podatną na zapłon - powiedział komisarz straży pożarnej. - To będzie trudny tydzień dla strażaków - dodał. I podkreślił, że to, czego obecnie potrzeba najbardziej, to deszcz.
Australijski premier Malcolm Turnbull pochwalił w mediach wysiłki strażaków i wolontariuszy, dodając, że wyjątkowo upalna pogoda sprzyjała rozprzestrzenianiu się pożaru. Na szczęście nie ma ofiar śmiertelnych. Ogień nie zniszczył także żadnych budynków. Nadal nieznane są przyczyny powstania pożaru. Policja w Nowej Południowej Walii rozpoczęła dochodzenie w tej sprawie.
Pożar trawił australijski busz (PAP/EPA/BRENDAN ESPOSITO)
Autor: anw/map / Źródło: Reuters