U wybrzeża Florydy zaroiło się od rekinów. W ostatnich dniach w przybrzeżnych wodach można było obserwować tysiące żarłaczy czarnopłetwych. Chociaż według specjalistów zwierzęta nie stwarzają zagrożenia dla ludzi, lokalne władze ze względów bezpieczeństwa zdecydowały o zamknięciu niektórych kąpielisk.
Władze hrabstw Broward i Palm Beach na południowo-wschodnim wybrzeżu Florydy zamknęły dla pływaków kilka plaż po tym, jak pojawiły się w ich rejonie duże ilości żarłaczy czarnopłetwych.
Według morskich biologów jednak te rekiny stwarzają niewielkie zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Ich widok w rejonie wybrzeży nie jest też niczym niezwykłym, bo o tej porze roku odbywają migrację na północ.
Mogą się pomylić w mętnej wodzie
Według Shari Tellman, specjalistki z Florida Atlantic University's Elasmobranch Research Laboratory, zwierzęta te nie są agresywne w stosunku do ludzi i w czystej wodzie zwykle są skłonne odpłynąć.
- Jedyny prawdziwy problem pojawi się, jeśli woda będzie mętna, bo wtedy rekin może się pomylić przy identyfikacji albo wpaść na ciebie. Kiedy są w dużej grupie, istnieje możliwość, że w pobliżu pojawi się większy rekin, ale prawdopodobieństwo problemów jest niewielkie - powiedziała Shari Tellman.
Migrują do ciepłych wód
Według badaczy z Florida Atlantic University's Elasmobranch Research Laboratory, którzy śledzili migracje żarłaczy, zwierzęta oddalą się od wybrzeży Florydy do przyszłego miesiąca i spędzą lato w ciepłych atlantyckich wodach w rejonie Georgii oraz Karoliny Południowej i Północnej.
Autor: js/tr / Źródło: Reuters TV, guardian.co.uk