Federalne władze ds. transportu rozpoczęły śledztwo w sprawie piątkowego wypadku dwóch pociągów pod Fairfield, na północny wschód od Nowego Jorku. W wyniku zderzenia rannych zostało około 70 osób.
Do kolizji doszło na jednej z najbardziej uczęszczanych tras w kraju, między Nowym Jorkiem a Bostonem. Ruch został na niej wstrzymany i najpewniej zostanie wznowiony dopiero w poniedziałek.
Staranowany skład
W piątek ok. godz. 18.10 lokalnego czasu (godz. 00.10 czasu polskiego) pociąg jadący z Nowego Jorku w kierunku New Haven wykoleił się, po czym uderzył w niego drugi, przejeżdżający torem obok. W rezultacie z torów wypadła część wagonów drugiego składu.
Według najnowszych danych rannych zostało ok. 70 osób. - Trzy osoby są w stanie krytycznym - poinformowali przedstawiciele dwóch szpitali w Bridgeport w stanie Connecticut.
"Znalazłam się w powietrzu"
Jak pisze agencja AP, w obu składach było w sumie ok. 700 pasażerów. - Wiem tylko, że nagle znalazłam się w powietrzu, zaczęłam uderzać w siedzenia, odbijałam się od nich, leciałam wzdłuż przejścia i w końcu zatrzymałam się na jednym z foteli - relacjonowała agencji AP 49-letnia Lola Oliver.
Dochodzenie w sprawie przyczyn piątkowego zderzenia rozpoczęły federalne władze ds. transportu. Na miejsce wypadku w sobotę rano udała się ekipa Krajowego Zarządu Bezpieczeństwa Transportu (NTSB). Przybył też gubernator stanu Connecticut Dannel P. Malloy.
Autor: MAC\mtom / Źródło: PAP