Wicepremier Turcji: Możemy użyć wojska przeciwko demonstrantom


Turecki wicepremier Bulent Arinc stwierdził, że władze użyją "elementów sił zbrojnych" do tłumienia antyrządowych protestów, jeśli zajdzie taka potrzeba. W poniedziałek w Turcji trwa strajk pracowników sektora publicznego. To gest solidarności z uczestnikami antyrządowych wystąpień, które trwają w głównych tureckich miastach od dwóch tygodni.

- Nasza policja, nasze siły bezpieczeństwa wykonują swoje zadania. Jeśli tego nie wystarczy, żandarmeria wykona swoją robotę. Jeśli i to nie wystarczy... możemy nawet użyć elementów Tureckich Sił Zbrojnych - powiedział Bulent Arinc w państwowej telewizji TRT.

Oświadczenie wicepremiera świadczy o dalszym zaostrzaniu kryzysu w Turcji.

Strajk

Około tysiąca członków związków zawodowych próbowało maszerować w kierunku dzielnicy Kizilay, znajdującej się w centrum Ankary. Wymachując flagami i skandując hasła wyrażali swoją solidarność z uczestnikami narodowych protestów. Oddziały policji wyposażone w armatki wodne wezwały maszerujących do zaprzestania blokowania głównej alei w Ankarze. W przeciwnym razie protestujący muszą przygotować się na konfrontację z policją - podał agencji Reuters świadek zdarzeń. - Przestańcie blokować ulicę. Nie prowokujcie, bo policja użyje siły - krzyczał oficer policji przez megafon. Kilkaset metrów dalej czekały już armatki wodne.

W godzinach popołudniowych ma się odbyć manifestacja w pobliżu placu Taksim.

Związki wzywają do zaprzestania przemocy

Udział w strajku zapowiedziały Konfederacja Związków Zawodowych Pracowników Publicznych (KESK) zrzeszająca około 240 tys. członków oraz Konfederacja Rewolucyjnych Związków Zawodowych (DISK) obejmująca 420 tys. pracowników, wydając wspólne oświadczenie i wzywając do zaprzestania przemocy ze strony policji. Według nich w strajku wezmą również związki lekarzy, inżynierów, architektów i dentystów.

"Nielegalne działania"

Szef tureckiego MSW Muammer Guler uznał w poniedziałek wezwanie do strajku powszechnego w kraju za nielegalne i zapowiedział stłumienie wszelkich manifestacji. - Ktoś pragnie, by ludzie wyszli na ulice i podjęli nielegalne działania, takie jak zaprzestanie pracy i strajki - powiedział Guler dziennikarzom w Ankarze. Dodał, że siły bezpieczeństwa "na to nie pozwolą". - Wzywam pracowników sektora publicznego i robotników, by nie brali udziału w bezprawnych demonstracjach - powiedział Guler.

Niemal sześciuset aresztowanych

W niedzielę w Stambule policja po raz kolejny użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego przeciwko tysiącom protestujących, próbujących dostać się na plac Taksim. Aresztowano około 460 osób - podali w poniedziałek przedstawiciele stambułskiej palestry. - Do zamieszek doszło głównie na drogach dolotowych do placu i parku Gezi - mówił na antenie TVN24 Adam Halup, operator RTL w Stambule. Tureccy prawnicy podali ponadto, że w Ankarze, gdzie w nocy również trwały protesty, zostało zatrzymanych od 100 do 130 osób. Wszystkie aresztowane osoby po przesłuchaniu zostaną zwolnione lub postawione w stan oskarżenia. Zgodnie z tureckim prawem mogą one przebywać w areszcie do czterech dni. - Policja dolewa chemikaliów do armatek wodnych, które wywołują podrażnienia naskórka. Wygląda to jak poparzenia - poinformował Halup. Dodał, że niedzielne wystąpienie premiera Erdogana, w którym uczestników antyrządowych protestów nazwał "terrorystami" i "motłochem", jedynie zaogniło sytuację.

Kolejna gorąca noc w Stambule. Ponad czterystu zatrzymanych
Kolejna gorąca noc w Stambule. Ponad czterystu zatrzymanychtvn24

Taksim znów otwarty

Po starciach między antyrządowymi demonstrantami a policją w poniedziałek stambulski plac Taksim został otwarty dla pieszych. Według świadków na placu i sąsiednich ulicach widać wzmocnione siły policyjne. W dalszym ciągu nie są tam wpuszczane pojazdy. W niedzielę policja nie tylko przejęła kontrolę nad Taksim i przylegającym do niego parkiem Gezi, lecz również skutecznie rozproszyła demonstrantów, którzy do tej pory wracali na plac natychmiast po interwencji policji. W nocy z niedzieli na poniedziałek wielu protestujących rozeszło się do domów.

Autor: mś//bgr,gak/k / Źródło: reuters, pap

Źródło zdjęcia głównego: US Army

Tagi:
Raporty: