Węgry bez prezydenta. Dymisja Schmitta przyjęta

Aktualizacja:

Węgierski parlament przyjął dymisję prezydenta Pal Schmitta. Polityk zapowiedział złożenie urzędu w poniedziałek rano po tym, jak do opinii publicznej dotarła informacja o pozbawieniu go tytułu doktorskiego za plagiat dysertacji. Za przyjęciem dymisji głosowało 338 parlamentarzystów, pięciu było przeciw, a sześciu wstrzymało się od głosu.

Węgierski prezydent, oskarżany o plagiat swojej pracy doktorskiej z 1992 r. i w końcu pozbawiony tytułu naukowego, po wielu dniach uległ presji opozycji i podał się do dymisji, choć jeszcze w piątek mówił, że nie ustąpi. - Moje sumienie jest czyste - dodawał.

W poniedziałek węgierska agencja MTI zacytowała jednak oświadczenie Schmitta, który stwierdził: - W obecnej sytuacji osoba prezydenta dzieli naród z powodu sprawy plagiatu i dlatego kończę służbę. Pisemna deklaracja prezydenta wymagała jeszcze aprobaty parlamentu i tę zyskała jeszcze tego samego dnia.

W obecnej sytuacji osoba prezydenta dzieli naród z powodu sprawy plagiatu i dlatego kończę służbę (jako prezydent). Pal Schmitt

Parlament ma 30 dni na wybór nowego prezydenta

Do czasu wyboru nowego prezydenta obowiązki głowy państwa przejmuje przewodniczący parlamentu. Nowego prezydenta parlament musi wybrać w ciągu 30 dni od oficjalnego odejścia dotychczasowego prezydenta z urzędu. Termin wyborów określa szef parlamentu. Parlament dokonuje wyboru w tajnym głosowaniu spośród kandydatów, oficjalnie zgłoszonych przez co najmniej jedną piątą z 386 deputowanych.

Jeśli w pierwszej turze żaden z kandydatów nie otrzyma wymaganych dwóch trzecich głosów, w drugiej turze prezydent zostaje wyłoniony zwykłą większością głosów. Rządząca partia Fidesz ma w parlamencie 263 mandaty.

Poparcie premiera nie starczyło

Dymisji węgierskiego prezydenta domagały się partie opozycyjne podkreślając, że ktoś, kto dopuścił się plagiatu, nie jest godzien sprawowania najwyższego urzędu w państwie. Zwolennicy liberałów i skrajnej prawicy demonstrowali w stolicy Węgier przeciwko Schmittowi.

W poniedziałek poparcia prezydentowi udzielił premier Węgier Viktor Orban. - Jeżeli (Schmitt) zdecydował się na to, by walczyć o prawdę, to nikt nie może mu odmówić tego prawa - powiedział Orban w Budapeszcie na nadzwyczajnym posiedzeniu klubu parlamentarnego swej partii Fidesz.

Ale jak twierdzą media, w szeregach rządzącego na Węgrzech centroprawicowego ugrupowania zaobserwować można było ostatnio silny opór przeciwko pozostaniu prezydenta na stanowisku.

Nie widzi związku

Sam Schmitt w piątkowym wywiadzie dla telewizji publicznej powiedział, że nie ustąpi z urzędu, ponieważ nie widzi związku między swoją pracą doktorską, którą napisał w 1992 r. "zgodnie ze swą najlepszą wiedzą", a wyborem na prezydenta. - Moje sumienie jest czyste - podkreślił.

Uniwersytet Medyczny im. Semmelweisa (SOTE) w Budapeszcie odebrał w czwartek Schmttowi tytuł doktorski. Dysertacja Schmitta nie spełnia "kryteriów pracy napisanej zgodnie z metodą naukową" - oświadczył rektor SOTE Tivadar Tulassay.

Trzy dni po tej decyzji Tulassay podał się do dymisji, uzasadniając swój krok "odczuwalnym spadkiem zaufania" do jego osoby ze strony ministerstwa.

Tylko tłumaczenie

Na początku stycznia węgierskie media informowały, że większość swej pracy doktorskiej na temat igrzysk olimpijskich węgierski prezydent "zapożyczył" od bułgarskiego naukowca Nikołaja Georgiewa. Schmitt zaprzeczał zarzutom, jego kancelaria wskazywała, że znał Georgiewa osobiście i że współpracowali, prowadząc badania naukowe.

Według niemieckiej agencji dpa 197 z 215 stron swej pracy z 1992 roku Schmitt przetłumaczył dosłownie z francuskojęzycznego opracowania Bułgara oraz z pracy niemieckiego socjologa Klausa Heinemanna.

Źródło: PAP