"Tysiącom Ukraińców potrzebna jest pomoc psychologiczna"

"Tysiącom Ukraińców potrzeba jest pomoc psychologiczna"
"Tysiącom Ukraińców potrzeba jest pomoc psychologiczna"
tvn24
Dwie ekipy polskich ratowników medycznych i lekarzy niosą pomoc w Kijowietvn24

Tysiącom Ukraińców, którzy mieli kontakt z tragicznymi wydarzeniami, potrzebna jest pomoc psychologiczna, a także humanitarna - powiedział we "Wstajesz i wiesz" Przemysław Guła, jeden z lekarzy którzy pojechali na Ukrainę pomagać poszkodowanym. Poza grupą Guły, w skład której wchodzi trzech lekarzy i pięciu ratowników, w Kijowie od soboty pracuje zespół ratowników medycznych z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM).

Gula wyjaśnił, że Ukraińcy ciągle jeszcze zgłaszają się po pomoc, gdyż nie wszystkich udało się opatrzyć. Jednak już teraz - jak zaznaczył - można mówić o kolejnej fazie pomocy - pomocy psychologiczniej.

- To praktycznie dotyczy już tysięcy ludzi, którzy mieli do czynienia z traumą tego tragicznego wydarzenia (krwawe stłumienie klika dni temu demonstrantów przez milicję, kiedy zginęło kilkadziesiąt osób - red.) - powiedział Guła. Dodając, że w grę wchodzi już teraz także pomoc humanitarna.

Guła podkreślał, że Ukraińcom realna pomoc będzie potrzebna tak długo, jak długo będzie istniał Majdan.

- Niezbędne są koce i ciepła odzież. To, w tym momencie jest najbardziej właściwe. Leków i sprzętu medycznego wystarczająca ilość jest na miejscu - powiedział Guła.

"Oddolna inicjatywa"

Lekarz zwrócił też uwagę, że w Kijowie brakuje ponad 30 karetek.

- Działania służb doprowadziły do tego, że karetki były niszczone w sposób celowy i rzeczywiście teraz ich brakuje. W parę minut po tym, jak pojawiły się dwie załogi z Polski, zostały przekazane do działań - opowiadał Guła.

Według jego relacji, w poniedziałek po porannej odprawie w centrum koordynacji w Kijowie znane będą bardziej dokładne potrzeby dotyczące zaopatrzenia medycznego stolicy Ukrainy.

Jedna z karetek została wypożyczona z Centrum Szkoleń Ratowniczych z Limanowej (woj. małopolskie), a druga z Polskiej Misji Medycznej z Krakowa. Ratownicy i wolontariusze nie działają w ramach jakiejś konkretnej instytucji. - To oddolna inicjatywa - tłumaczy Guła. Jak podkreślał, obecnie na miejscu w Kijowie jest dużo sprzętu medycznego.

Największym problemem, w jego ocenie, jest leczenie specjalistyczne. Guła mówił, że programy leczenia specjalistycznego w Polsce mają bardzo duże znaczenie dla rannych Ukraińców. - Zaskoczyło nas, że całkiem duża liczba osób ma obrażenia, które jeszcze nie były opatrywane. One cały czas zjawiają się w punktach medycznych. Rzeczywiście pracy jest dużo - zaznaczył.

Ciepłe przyjęcie Polaków

Lekarz relacjonował, że większość z niosących wraz z nim pomoc - pracowała 10 lat temu na Majdanie podczas pomarańczowej rewolucji.

Jak mówił, teraz już wjeżdżając na Ukrainę byli pilotowani przez służby i bardzo ciepło witani. Na stacji benzynowej nie pozwolono im nawet zapłacić za paliwo. - To są bardzo ujmujące gesty - mówił.

Z doraźną pomocą

W pobliżu Majdanu pomoc niosą także ratownicy medyczni z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. W niedzielę koordynatorzy zabezpieczania medycznego poprosili trzyosobową grupę ratowników o poprowadzenie punktu medycznego przy magazynie leków – nieopodal Majdanu.

Wcześniej, w sobotę, ratownicy z mobilnym sprzętem chodzili tam w patrolu pomocy doraźnej między stałymi punktami medycznymi. - To dlatego, że mamy mobilny sprzęt – plecaki, wygodne torby reanimacyjne, kamizelki medyczne, co pozwala nam działać ze stosunkowo dużą ilością sprzętu w terenie - powiedział jeden z ratowników PCPM Michał Wieczorek.

Groźny stres pourazowy

Na razie do polskich ratowników zgłaszali się pojedynczy poszkodowani. - Są to drobne obrażenia, częściej bóle związane z obrażeniami poniesionymi wcześniej. Coraz częściej obserwujemy też syndromy stresu pourazowego - wskazał Wieczorek. Jak wyjaśnił, silny stres działa destrukcyjnie – po pewnym czasie powoduje ogólne wycieńczenie i niekorzystne objawy układu nerwowego, układu pokarmowego czy układu krążenia. Leczenie stresu pourazowego prowadzą przede wszystkim psychologowie (na Majdanie pojawili się już tacy specjaliści). Ratownicy medyczni mogą przy pierwszym kontakcie podać leki uspokajające, porozmawiać lub też pomóc poprzez opatrzenie ran czy zmianę opatrunków. W nocy z niedzieli na poniedziałek i w kolejnych dniach polscy ratownicy mają pracować w punkcie medycznym – obok podobnego punktu prowadzonego przez ratowników z Czech. Jak zaznaczył Wieczorek, możliwy jest jednak ich wyjazd w inne miejsce, gdzie potencjalnie mogą pojawić się poszkodowani. W takiej sytuacji w pół godziny będą gotowi do wyjazdu. Ratownicy PCPM dotarli na miejsce w sobotę rano. Jechali samochodem, wioząc ze sobą sprzęt i materiały. Na miejscu zastali dobrze zorganizowaną pomoc medyczną. Pracujące tam służby przez weekend przede wszystkim udzielały pomocy rannym w poprzednich dniach, próbowały też docierać do poszkodowanych, którzy w obawie przed represjami ukrywali się i leczyli na własną rękę.

Leków na razie jest dość

Na razie nie ma problemu z brakiem leków i środków opatrunkowych, jednak – jak zaznaczył Wieczorek – trudno prognozować dalsze potrzeby. - Nawet gdyby było tak, że tych leków i sprzętu zostałoby wysłanych tu więcej, niż wynika to z bieżących potrzeb, mamy od miejscowych lekarzy informacje, że zostaną dobrze spożytkowane w pobliskich szpitalach, które na co dzień nie dysponują pełnym wyposażeniem - wskazał Wieczorek. - Na tym etapie chyba dobrym pomysłem jest kontynuacja zbiórki i wysyłki takiego sprzętu - ocenił. Wysłaną przez PCPM grupę tworzą, obok Wieczorka, Tomasz Lemm i Jacek Wawrzynek. Wszyscy na co dzień pracują w pogotowiu ratunkowym na Śląsku. To ratownicy doświadczeni w niesieniu pomocy w trudnych sytuacjach – byli już wysyłani przez Centrum m.in. do Gruzji i Południowego Sudanu.

Autor: ktom/mieś / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: