- Jesteśmy w takim momencie, w którym prezydent USA mówi przekazem kremlowskim - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 politolożka Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, odnosząc się do słów Donalda Trumpa o Wołodymyrze Zełenskim i Ukrainie. Oceniła, że wypowiedzi i działania Trumpa zwiastują "zgodę na pauzę operacyjną". Dodała, że "zamrożony konflikt nie jest i nie będzie pokojem".
"Pomyślcie, komik z umiarkowanymi sukcesami, Wołodymyr Zełenski, namówił Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 miliardów dolarów, aby rozpocząć wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć, ale wojny, której on, bez USA i 'Trumpa', nigdy nie będzie w stanie zakończyć" - napisał amerykański prezydent Donald Trump na platformie Truth Social.
Określił Zełenskiego "dyktatorem bez wyborów", nawiązując do tego, że z powodu wojny w Ukrainie nie przeprowadzono planowanych na zeszły rok wyborów prezydenckich.
Wybory prezydenckie w Ukrainie planowo powinny odbyć się w 2024 roku, ale z powodu trwającej wojny nie zostały przeprowadzone. Ukraińskie prawo zabrania organizacji wyborów prezydenckich, parlamentarnych, referendów czy dokonywania zmian w konstytucji w czasie trwania stanu wojennego. To rosyjska propaganda od maja 2024 roku forsuje dezinformacyjną narrację, że Zełenski jest nielegalnym prezydentem i "zabronił" przeprowadzenia wyborów.
CZYTAJ TEŻ NA KONKRET24: Trump mówi o Ukrainie. To samo głosi propaganda Kremla
Prezydent USA "mówi przekazem kremlowskim"
Do tych słów odniosła się w "Faktach po Faktach" w TVN24 politolożka dr Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Jesteśmy w takim momencie, w którym prezydent Stanów Zjednoczonych mówi przekazem kremlowskim, powtarza narrację Kremla, i to nie jest jedyna wypowiedź, która jest absolutnym cytatem rosyjskiej propagandy - powiedziała.
Dodała, że o "nieudanym komiku mówiła propaganda rosyjska od samego początku, próbując oczerniać i deprecjonować znaczenie Zełenskiego". - O tym, że to Ukraina wywołała wojnę, mówiła rosyjska propaganda od napaści Rosji na Ukrainę. O tym, że Zełenski jest dyktatorem, też słyszeliśmy od samego początku, wtedy, kiedy Kreml próbował i robi to do dzisiaj, okazuje się coraz bardziej skutecznie, zmienić obraz Zełenskiego z prezydenta rządzącego państwem w stanie wojny wywołanej przez Rosję na przywódcę bez legitymizacji wyborczej, czyli z przedłużającymi się wyborami - wskazała.
- Ale to jest to, co wybucha nam w twarz po wyborach rosyjskich. Wtedy, kiedy prezydent Putin został wybrany ponownie na prezydenta, wybory nie były ani demokratyczne, ani przeprowadzone na podstawie legalnych przesłanek, (...) my przyjęliśmy to z dobrodziejstwem inwentarza i dzisiaj ten inwentarz wybucha nam w twarz - oceniła.
"Te rozmowy nie są o pokoju"
Agnieszka Bryc została zapytana, czy biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi prezydenta USA, jego rozmowę telefoniczną z Putinem i zapowiedź spotkania z nim, to zwiastuje pokój czy coś dużo bardziej złego dla Polski, dla Europy i dla Ukrainy. - To zwiastuje jedną rzecz, a mianowicie zgodę Donalda Trumpa na pauzę operacyjną, czyli na taką pauzę, która nie jest pokojem. To nawet nie będzie zamrożenie linii frontu, może na jakiś czas, ale de facto to jest jedynie, można powiedzieć, daleko idąca strategiczna przysługa. Ja nie mówię, że Trump robi to z premedytacją, ale w rzeczywistości pokoju nie będzie - oceniła Bryc. Powtórzyła, że "zamrożony konflikt nie jest i nie będzie pokojem".
- Jeżeli Putin mówił w ubiegłym tygodniu w rozmowie telefonicznej z Donaldem Trumpem, że pokój możliwy jest tylko wtedy, kiedy zostaną wyeliminowane, cytuję prezydenta Putina, pierwotne przyczyny problemu, to tą pierwotną przyczyną problemu jest państwo ukraińskie. To znaczy póki Ukraina nie zostanie nie tylko podzielona, ale także bardzo osłabiona, w zasadzie dopóki jej państwowość nie zostanie ograniczona albo wręcz terminowana, to dla Putina nie będzie to rozwiązaniem pierwotnych przyczyn tego konfliktu - zaznaczyła.
- Więc nie łudźmy się. Te rozmowy nie są o pokoju i pokoju nie będzie, dopóki nie będą wyhamowane ambicje imperialne Rosji - oceniła politolożka.
- Jeżeli prezydent Trump - i on to potwierdził - widzi w Rosji i w prezydencie Putinie nie zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego, nie państwo wrogie, tylko partnera, co najwyżej konkurenta, to zupełnie tworzy inną optykę. Tutaj powinniśmy zrozumieć, dlaczego prezydent Trump, tak oceniając Putina, nie stosuje metod odstraszania, metod powstrzymywania Rosji, ale zachęty i chce szybkiego dealu na daleko idących warunkach rosyjskich - mówiła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Chris Ratcliffe/Bloomberg via Getty Images