Kreml walczy o dusze i poparcie Niemców. Uruchamia tubę propagandową po niemiecku

Kreml walczy o dusze i poparcie Niemców. Uruchamia tubę propagandową po niemiecku
Kreml walczy o dusze i poparcie Niemców. Uruchamia tubę propagandową po niemiecku
Russia Today
Russia Today będzie nadawać w NiemczechRussia Today

Niemcy są głównym graczem w konflikcie Zachodu z Rosją o Ukrainę. Machina propagandowa Kremla rzuciła do walki o sympatię Niemców nową stację telewizyjną - RT Deutsch. W Niemczech już teraz nie brak jest fanów prezydenta Rosji Władimira Putina.

Kusa spódniczka to główny atut Jasmin Kosubek - głównej prezenterki nadającej od listopada w języku niemieckim propagandowej rosyjskiej stacji telewizyjnej RT (Russia Today) Deutsch. "Młoda i ładna lecz najwidoczniej pozbawiona intelektualnych zdolności" - pisze dziennik "Sueddeutsche Zeitung" o zacinającej się przy trudniejszych słowach dziennikarce.

Jasny przekaz

Przekaz proponowany przez Kosubek i jej kolegów - na razie w materiałach wideo "Brakujący element" rozpowszechnianych w internecie - jest jasny, prosty i nie wymaga finezji. Według RT Deutsch świat składa się ze złych ukraińskich faszystów, przygotowujących wojnę jeszcze gorszych Amerykanów i ogłupionych zachodnią propagandą Niemców, którym dopiero trzeba uświadomić, kto jest prawdziwym wrogiem, a kto przyjacielem. To właśnie zadanie dla nowej stacji, która od 2015 roku ma emitować pełny program telewizyjny.

Niemieckie media przekazują nieprawdziwy, jednostronny obraz wydarzeń na Ukrainie - mówi redaktor naczelny RT Deutsch Iwan Rodionow. My oferujemy "inną perspektywę" - tłumaczy rosyjski dziennikarz, zapewniając, że stacja nie jest "tubą Putina".

Poparcie dla Putina

Na czym ma polegać "nowa perspektywa" dowiadujemy się już z pierwszej sondy ulicznej przeprowadzonej na inaugurację programu. Pytani przechodnie są zachwyceni informacją o powstaniu rosyjskiej telewizji w języku niemieckim. "Wspaniale", "nareszcie", "dziękujemy ci Putinie" - padają spontaniczne odpowiedzi.

Zapraszani do studia eksperci zgodnie piętnują amerykańskie przygotowania do wojny z Rosją, snują teorie spiskowe, nie oszczędzają Polski. Publicysta Juergen Elsaesser ujawnia sensacyjną wiadomość o udziale "brygady syjonistów" w wydarzeniach w Kijowie. - To Zachód strzelał na Majdanie - mówi Elsaesser występując na tle napisu: "Zachód prowadzi wojnę przeciwko Putinowi. Kto zatrzyma NATO?".

Były agent Stasi Rainer Rupp (pseudonim "Topas") sugeruje powiązania prezydenta Niemiec Joachima Gaucka i kanclerz Angeli Merkel z tajną policją NRD i obarcza ukraiński wywiad winą za strącenie w lipcu malezyjskiego samolotu pasażerskiego i śmierć 298 osób. "Skala kłamstw rozpowszechnianych przez stację jest przerażająca" - pisze "Die Zeit".

Poza mainstreamem

"Zapraszamy gości, których inne media nie zapraszają, gdyż są poza mainstreamem" - tłumaczy Rodionow. Do negatywnych bohaterów jego stacji należy znany w Polsce amerykański historyk Timothy Snyder, który ośmielił się publicznie skrytykować RT Deutsch. Donald Tusk przedstawiany jest jako "najlepszy przyjaciel Waszyngtonu", i nie jest to w ustach rosyjskich dziennikarzy komplementem. Ukraina to z kolei "51. stan USA".

Skargi Rodionowa na antyrosyjskie media niemieckie, w których nota bene jest częstym gościem, przedstawiając stanowisko Kremla, są absurdalne. Szczególnie w telewizji publicznej frakcja "Putin-Versteher" (dosłownie - rozumiejący Putina, a w rzeczywistości broniący bezkrytycznie jego polityki) jest bardzo silna, a i łamy prasy są dla nich szeroko otwarte.

Ważny podział

Dziennikarz tygodnika "Die Zeit" Josef Joffe dzieli niemieckich przyjaciół "Władimira Wielkiego" na trzy kategorie. Do pierwszej zalicza osoby pokroju byłego kanclerza Gerharda Schroedera, będące płatnymi lobbystami Kremla. - Trudno wymagać od pracującego dla Gazpromu Schroedera, żeby źle mówił o swoim szefie - tłumaczy Joffe. Drugą grupę stanowią przeciwnicy Ameryki, którym "rosyjska dusza" jest bliższa od zachodniego materializmu i kapitalizmu. Trzecia grupa to osoby myślące w kategoriach XIX wieku i Otto Bismarcka, który był przekonany, że nie wolno dopuścić do zerwania kontaktów z Petersburgiem, ówczesną stolicą Rosji. Twórca Ostpolitik Egon Bahr i jego socjaldemokratyczny towarzysz Erhard Eppler, osoby związane z instytucjami dialogu niemiecko-rosyjskiego (Dialog Petersburski i Forum Rosyjsko-Niemieckie) Matthias Platzek i Lothar de Maiziere, ale i byli kanclerze Helmut Schmidt i Helmut Kohl wytykają Zachodowi brak wrażliwości w kontaktach z "okrążaną przez NATO" Rosją i powtarzają, że bez niej niemożliwe jest bezpieczeństwo w Europie. Ale i wielu dziennikarzy podziela te poglądy. "Zachód zlekceważył rosyjskie interesy" - pisze w najnowszym "Spieglu" Jakob Augstein. Mówienie o "aneksji" Krymu jest błędem - twierdzi wieloletnia korespondentka telewizji ARD w Moskwie Gabriele Krone-Schmalz.

Jakie błędy?

Nie dalej jak w piątek media poinformowały o apelu ponad 60 polityków, przedstawicieli biznesu i intelektualistów wytykających Zachodowi błędy w polityce wobec Rosji i wzywających do odwołania sankcji oraz do wdrożenia nowej polityki odprężenia. Oprócz znanych prorosyjskich lobbystów apel podpisali tak znani politycy jak były prezydent Niemiec Roman Herzog.

Wpływ Bahra na aktualną politykę jest "równy zeru" - zapewnił PAP rzecznik MSZ Martin Schaefer. Jednak źródła w SPD twierdzą, że Bahr cieszy się nadal ogromnym autorytetem i ma wpływ na szefa MSZ Franka-Waltera Steinmeiera.

Zdaniem "Die Zeit" działalność zwolenników Putina w Niemczech nie jest bez znaczenia. Cel "Putin-Versteher" jest prosty - podzielić Niemców, a jeśli to się uda, to rozpadnie się cały europejski front. Jednak Merkel pozostaje nieustępliwa. - Putin usiłuje zdestabilizować Europę Wschodnią - ostrzegła w niedzielę kanclerz, wymieniając wśród krajów zagrożonych, oprócz Ukrainy, także Mołdawię i Gruzję.

Autor: msz/kka / Źródło: PAP