Partia premiera nielegalna


Tajlandzki Sąd Konstytucyjny uznał, że rządząca Partia Władzy Ludu (PPP) jest winna oszustw wyborczych i tym samym jest nielegalna. Oznacza to koniec gabinetu Somchaia Wongsawata, przeciwko któremu od tygodnia protestuje opozycja.

Tajlandzcy sędziowe uznali, że jedyną możliwą karą dla PPP jest jej delegalizacja, ponieważ zgodnie z przyjętą w sierpniu 2007 r. konstytucją cała partia może zostać rozwiązana, jeśli choć jeden jej przedstawiciel zostanie uznany za winnego oszustw wyborczych. Dodatkowo kierownictwo partii, w tym premier, przez pięć następnych lat nie może zajmować żadnych stanowisk państwowych.

Prezes Trybunału Chat Chalavorn powiedział, że "trybunał postanowił rozwiązać partie, by ustanowić standard polityczny i dać przykład". Jak dodał, "nieuczciwe partie polityczne nadszarpują demokratyczny system Tajlandii".

Partia pod inną władzą zostanie u władzy

Chociaż decyzja sądu kończy urzędowanie gabinetu Wongsawata, to jednak PPP władzy nie utraci. Jej członkowie, których wyrok sądu nie skazał na polityczną banicję, już zapowiedzieli, że stworzą nowe ugrupowanie pod zmienioną nazwą i tym samym zachowają kontrolę nad krajem.

- Wyrok sądu nas nie zaskoczył - mówi jeden z aktywistów PPP. - Nasi członkowie są zdeterminowani, by iść dalej i stworzyć nowy rząd z większości, którą, jak wierzymy, wciąż mamy - dodał.

Protesty antyrządowe trwały od miesięcy

Decyzja sądu osiągnęła to, czego protestująca opozycja domagała się od miesięcy. Ludowy Sojusz na rzecz Demokracji domagał się dymisji zaprzysiężonego 25 września premiera, oskarżając go o to, że jest sterowany przez byłego szefa rządu, a prywatnie swojego szwagra Thaksina Shinawatrę, obalonego w 2006 roku w rezultacie wojskowego zamachu stanu.

W gwałtownych protestach opozycji kilka osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych. PWL jest partią, w której skupili się wszyscy współpracownicy Shinawatry, którego partię również rozwiązał sąd w maju 2007 r.

Źródło: PAP