"NYT" ostrzega administrację Obamy: USA nie powinny angażować się zbrojnie w iracki konflikt


"New York Times" przestrzega, że administracja prezydenta Baracka Obamy nie może pozwolić na zaangażowanie zbrojne w konflikt na terytorium Iraku, mimo iż Stany Zjednoczone mają strategiczne interesy w tym kraju. "Washington Post" argumentuje z kolei, że ofensywa irackich rebeliantów sunnickich pokazuje, że szyicki premier Nuri al-Maliki stracił nie tylko poparcie armii, ale też narodu. Dziennik ocenia, że sytuacji nie poprawią nawet kolejne dostawy amerykańskiej broni.

W piątkowym komentarzu redakcyjnym dziennik "New York Times" podkreśla, że nieskuteczna i sekciarska polityka szyickiego premiera Iraku Nuriego al-Malikiego doprowadziła do wzrostu potęgi dżihadystów sunnickich. Mimo to rząd w Bagdadzie otrzymywał od Waszyngtonu poważną pomoc finansową i militarną, która miała doprowadzić do zwiększenia poziomu obronności tamtejszych sił zbrojnych. "NYT" przypomina, że w ramach wsparcia Irakijczycy otrzymali m.in. śmigłowce bojowe Apache i wykorzystywane w nich pociski rakietowe powietrze-ziemia Hellfire.

USA powinny wystrzegać się angażowania zbrojnego

Jednak ofensywa Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL) pokazała, że mimo uzbrojenia w nowoczesny sprzęt, iracka armia nie przedstawia sobą wysokiej wartości bojowej.

Od wtorku dżihadyści zdobyli m.in. drugie co do wielkości miasto w tym kraju, Mosul - wchodząc m.in. w posiadanie funduszy zgromadzonych w tamtejszych bankach, które szacuje się na 425 milionów dolarów. Dodatkowo rebelianci zdobyli duże ilości amerykańskiej broni, która była na wyposażeniu irackich wojsk.

W związku z tymi wydarzeniami i nieudolnością irackiego rządu administracja Obamy powinna wystrzegać się angażowania zbrojnego w tamten konflikt - pisze "NYT". W obecnej sytuacji to władze w Bagdadzie muszą pokazać, że mają mandat do rządzenia. Dodatkowo powinny nastąpić zmiany na stanowisku premiera, którego pierwszym zadaniem powinno być włączenie do gabinetu przedstawicieli mniejszości sunnickiej - podsumowuje dziennik.

Do konfliktu "musiało dojść"?

"Washington Post" podkreśla z kolei, że klęskę premiera Malikiego można było już przewidzieć w 2010 roku, kiedy w kraju odbyły się wybory parlamentarne. Koalicja premiera otrzymała wtedy tylko 89 miejsc w 325-osobowym parlamencie. Większym poparciem cieszyła się sunnicka Irakija byłego premiera Ijada Alawiego, zdobywając 91 miejsc. "WP" zwraca uwagę, że administracja amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy "dziwacznie" współpracując z Iranem udzieliła wtedy poparcia przywódcy szyickiej koalicji, co musiało w ostateczności doprowadzić do konfliktu. Dziennik podkreśla, że autorytarny i sekciarski styl sprawowania rządów Malikiego szybko doprowadził do pogłębiania konfliktów wewnątrz kraju. Opierając swoje rządy na większości szyickiej nie brał pod uwagę realiów panujących w kraju i na Bliskim Wschodzie. Dlatego dziwić powinna postawa administracji Obamy, która wspierała go miliardami dolarów pomocy wojskowej - pisze "WP". "Wydaje mi się, że Maliki nigdy nie miał zamiaru i chęci do zjednoczenia Iraku. (...) Od początku był złym wyborem, a nasze (amerykańskie) poparcie dla niego było błędem" - ocenił w rozmowie z "WP" profesor Derek Harvey z Uniwersytetu Południowej Florydy.

Amerykańskie wsparcie było na darmo?

Gazeta zwraca uwagę, że mimo znacznego wsparcia militarnego ze strony Waszyngtonu Maliki nie był w stanie stworzyć sprawnych struktur bezpieczeństwa państwa. W trakcie swych rządów dokonał istotnych zmian na szczytach władzy w armii, zastępując doświadczonych oficerów szyitami, których jedynym atutem była wierność dla Malikiego - pisze "WP".

Efekty tej polityki widać obecnie, kiedy armia wyposażona w nowoczesny sprzęt przegrywa kolejne starcia z dżihadystami z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL), w których szeregach walczą doświadczeni radykałowie sunniccy z całego świata. Co ważne, rebelianci z każdym zwycięstwem zdobywają na irackiej armii nowy sprzęt, rosnąc dalej w siłę - podkreśla "WP".

Dziennik podsumowuje, że w związku z klęską polityki premiera Malikiego administracja Obamy staje przed fundamentalnym pytaniem - czy wraz z innymi państwami Zachodu będzie w stanie zorganizować konferencję pokojową, która doprowadzi do zbliżenia sił sunnickich i szyickich oraz ich głównych sponsorów: Arabii Saudyjskiej i Iranu. Tylko dzięki temu będzie możliwe stworzenie nowego układu bezpieczeństwa, który powstrzyma dalszą ofensywę ekstremistów.

[object Object]
ONZ: w Iraku natrafiono na ponad 200 zbiorowych grobów ofiar ISReuters
wideo 2/20

Autor: kg/kka / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: