- Nie ma żadnego śladu nietypowej aktywności militarnej Północy, czy czegokolwiek sugerującego realne zagrożenie - oświadczyło ministerstwo obrony Korei Południowej. To reakcja na rządowy dekret Korei Północnej wydany w nocy z piątku na sobotę. Phenian ogłosił, że od teraz znajduje się w "stanie wojny" ze swoim południowym sąsiadem.
Rząd Korei Południowej zbagatelizował północnokoreańskie oświadczenie stwierdzając, że nie ma w nim niczego, co mogłoby wywołać alarm. - Południowi Koreańczycy zaczęli zwyczajny dzień, jak to robili przez cały marzec będąc pod ciągłą groźbą ataku - donosi Reuters. - Północnokoreańskie oświadczenie nie jest nową groźbą. Jest kontynuacją dotychczasowych prowokacji - oceniło południowokoreańskie ministerstwo obrony. Wezwało jednak Północ to zaprzestania takiego działania. Resort zaznaczył, że trwające manewry wojskowe prowadzone ze Stanami Zjednoczonymi mają jedynie charakter obronny.
- Nasze wojsko jest w pełnej gotowości, aby nie pozostawić najmniejszej przestrzeni dla zagrożenia bezpieczeństwa ochrony życia i bezpieczeństwa - podało ministerstwo obrony w komunikacie.
Biały Dom: groźby traktujemy poważnie
Do komunikatu Korei Północnej odniósł się także Biały Dom. - Widzieliśmy doniesienia o groźnym i niekonstruktywnym oświadczeniu Korei Północnej - powiedziała Caitlin Hayden, rzeczniczka Narodowej Rady Bezpieczeństwa. - Traktujemy te zagrożenia poważnie i pozostajemy w ścisłym kontakcie z naszymi sojusznikami w Korei Północnej - dodała.
Hayden stwierdziła również, że zagrożenie płynące ze strony Północy to groźby znane już od wielu lat.
- Nadal będziemy podejmować środki przeciwko groźbom Korei Północnej, włączając w to plan rozmieszczenia baz dla myśliwskich samolotów przechwytujących, systemów wczesnego ostrzegania oraz radarów namierzających - powiedziała.
W "stanie wojny"
W nocy z piątku na sobotę Korea Północna ogłosiła, że wchodzi w "stan wojny" z Koreą Południową. O decyzji komunistycznych władz w Phenianie poinformowała w sobotę północnokoreańska agencja KCNA. Armia, jak głosi komunikat agencji KCNA, czeka na kolejne rozkazy przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Władze w Phenianie ostrzegły, że każda prowokacja w pobliżu lądowej i morskiej granicy z Koreą Południową doprowadzi do "konfliktu na szeroką skalę i wojny jądrowej". Ponownie zagroziły atakami na cele na kontynentalnym terytorium USA oraz na Hawajach i wyspie Guam, a także na amerykańskie bazy wojskowe w Korei Południowej.
60 lat konfliktu
Zachodnie agencje przypominają, że formalnie oba państwa koreańskie znajdują się w stanie wojny od 60 lat, gdyż po zakończenia konfliktu zbrojnego na Półwyspie Koreańskim w 1953 roku nie zawarły układu pokojowego. Ogłoszenie w sobotę "stanu wojny" z Koreą Południową oznacza jednak przejście Phenianu do kolejnej fazy eskalacji napięcia.
Autor: ktom, abs/tr / Źródło: Reuters, Yonhap, PAP