"Oczekuje się, że będziesz mieć dziecko. Więc co robisz? Kradniesz dziecko"

Źródło:
PAP

Setki dzieci znikają z ulic miast Kenii – wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez BBC. Z opublikowanego w internecie filmu dokumentalnego wynika, że dzieci są porywane na zamówienie, a następnie sprzedawane na czarnym rynku.

W trakcie trwającego rok śledztwa dziennikarze BBC znaleźli dowody na to, że dzieci bezdomnych matek były porywane i sprzedawane z ogromnym zyskiem. Ustalili także, że handel dziećmi odbywa się w nielegalnych małych klinikach i w dużym państwowym szpitalu. Złodzieje dzieci to zarówno drobni, jak i zorganizowani przestępcy.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Wśród drobnych handlarzy jest Anita, która mieszka na ulicy i zarabia na kradzieży dzieci w wieku do trzech lat. Według rozmówczyni BBC Anita ma wiele sposobów na porwanie dziecka - czasami daje matce narkotyki, tabletki nasenne czy klej, czasami bawi się z dzieckiem i je zabiera.

W rozmowie z BBC Anita powiedziała, że pracuje dla lokalnej przedsiębiorczyni, która kupuje dzieci od drobnych przestępców i sprzedaje je z zyskiem. Jej klientkami są "kobiety bezpłodne, więc dla nich to jest coś w rodzaju adopcji". Dodała, że część dzieci jest przeznaczana na ofiary rytualne. BBC podkreśla jednak, że Anita nie zna losu dzieci po dokonaniu transakcji. Sprzedaje swojej szefowej dziewczynki za 50 tysięcy (ok. 1,7 tysiąca złotych), a chłopców za 80 tysięcy szylingów kenijskich (ok. 2,7 tysiąca złotych).

Setki dzieci znikają z kenijskich ulicReuters Archive

Handel prowadzony również w szpitalach

Według BBC w niektórych z największych szpitali w Nairobi działają grupy zajmujące się handlem dziećmi. W nagranej rozmowie Fred Leparan, jeden z pracowników kliniki Mama Lucy Kibaki, zgodził się sprzedać za 300 tysięcy szylingów kenijskich (ok. 10 tysięcy złotych) chłopca pozostawionego przez rodziców w szpitalu.

W filmie dokumentalnym pokazano także nielegalne kliniki działające w slumsach w Nairobi. W nich przychodzą na świat dzieci, które tuż po narodzeniu trafiają na czarny rynek. Jedno z nich sprzedawane jest za 45 tys. szylingów kenijskich (ok. 1,5 tys. zł).

Jak podaje BBC, kenijskie władze nie prowadzą statystyk dotyczących handlu ludźmi, a agencje zajmujące się odnajdywaniem zaginionych dzieci i śledzeniem czarnego rynku są niedofinansowane. Pozarządowa agencja Missing Child Kenya, założona i prowadzona przez Maryanę Munyendo, w ciągu czterech lat działalności badała ok. 600 przypadków.

"Oczekuje się, że będziesz mieć dziecko. Więc co robisz? Kradniesz dziecko"

- To bardzo duży problem w Kenii, a nie wszystkie przypadki są zgłaszane - powiedziała Munyendo. Dzieje się tak częściowo dlatego, że ofiarami przestępstwa padają pozbawione ochrony kobiety, które nie mają środków i kapitału społecznego, by przyciągnąć uwagę mediów lub skłonić władze do działania.

Siłą napędową czarnego rynku jest piętno kulturowe związane z bezpłodnością. - Bezpłodność nie jest dobrą rzeczą dla kobiety w afrykańskim małżeństwie - stwierdziła Munyendo. - Oczekuje się, że będziesz mieć dziecko i powinien to być chłopiec. Jeśli nie możesz, możesz zostać wyrzucona z domu. Więc co robisz? Kradniesz dziecko - dodała.

Autorka/Autor:asty\mtom

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters Archive