Brytyjce w Indonezji puściły nerwy. Uderzyła oficera, została skazana


Auj-e Taqaddas, 42-letnia obywatelka Wielkiej Brytanii, została skazana przez sąd w Indonezji na sześć miesięcy więzienia za spoliczkowanie oficera imigracyjnego na wyspie Bali. Do sytuacji doszło w lipcu 2018 roku. Kobieta twierdzi, że wyrok to "niesprawiedliwa decyzja".

Kobieta przyjechała do azjatyckiego kraju, dostając wizę na pobyt do 18 lutego ub. roku. Kiedy w końcu chciała wyjechać z Indonezji i przedstawiła służbom granicznym swój paszport, okazało się, że przekroczyła dozwolony czas pobytu aż o 160 dni. Wtedy nakazano jej zapłatę kary w wysokości 300 tysięcy rupii, a więc około 3500 funtów.

Kobieta odmówiła. Na nagraniu z telefonu wykonanym 28 lipca ub. roku przez indonezyjskiego urzędnika, w czasie rozmowy dotyczącej warunków jej wyjazdu, wyraźnie zdenerwowana krzyczała na oficera imigracyjnego i w pewnym momencie go spoliczkowała.

Nagranie nie wyjaśnia, jak wyglądały wydarzenia poprzedzające incydent, ale Brytyjka pakistańskiego pochodzenia wykrzykuje na nim kilka razy w stronę urzędnika, że dała mu "wszystkie pieniądze", a teraz przez służby spóźniła się na samolot. Wydaje się też mówić, że w zaistniałej sytuacji żąda zwrotu całości kwoty i zrefundowania utraconego biletu. Media informowały latem ub. roku, że kobietę zatrzymano na lotnisku, gdy chciała wylecieć do Singapuru. Wskazywano wtedy, że indonezyjskie służby zrobiły to, bo wymagały od niej nie tylko wpłacenia grzywny, ale również stawienia się wcześniej w urzędzie, by rozwiązała swoją sprawę formalnie.

Po uderzeniu urzędnika imigracyjnego policja otworzyła śledztwo, a prokuratura zażądała dla kobiety roku więzienia. Taqaddas skazana 6 lutego na dwukrotnie niższy wyrok, twierdzi, że to "niesprawiedliwa decyzja". Kobieta przekonuje, że kilka razy w trakcie trwania śledztwa była torturowana i siłą przetrzymywana w kraju - pisze Reuters. Narzekała też, że do sądu doprowadzono ją wbrew jej woli, a wyrok usłyszała, nie mając adwokata.

Jak zaznacza agencja Reutera - koniec tej sprawy był przewidziany na 30 stycznia, tego dnia jednak indonezyjskie władze zorientowały się, że 42-letnia Brytyjka zniknęła z hotelu, w którym do tamtego momentu mieszkała. Przez kilka dni nie potrafiono jej odnaleźć. Do sądu doprowadzono ją dopiero 6 lutego.

Indonezyjska wyspa Bali ściąga rokrocznie setki tysięcy turystów z całego świata. Jest ona niezmienne bardzo popularnym kierunkiem wśród Brytyjczyków. Co roku odnotowuje się kilka przypadków złamania prawa przez przyjezdnych, choć łamią oni głównie bardzo restrykcyjne przepisy antynarkotykowe - zaznacza agencja Reutera.

Autor: adso / Źródło: Reuters, Sky News