Cameron w Kazachstanie. Powiało chłodem, gdy w grę weszły prawa człowieka


Nikt nie ma prawa pouczać jego kraju - oznajmił prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew po wypowiedzi przebywającego w Astanie brytyjskiego premiera Davida Camerona.

Cameron poinformował po rozmowach, że omawiał szczegółowo zarzuty dotyczące represji ze strony rządu tego kraju wobec tutejszej opozycji. Obrońcy praw człowieka zarzucali Cameronowi, który przybył do Kazachstanu, aby omawiać współpracę ekonomiczną, że stawia sprawy gospodarcze ponad prawami człowieka.

- Omawiałem na przykład list od Human Rights Watch (HRW) i zawarte w nim niepokoje - powiedział Cameron na konferencji prasowej w pałacu prezydenta Kazachstanu. Zaznaczył, że rozmowa była szczera.

W liście z piątku obrońcy praw człowieka z organizacji HRW wyrazili zaniepokojenie wiarygodnymi doniesieniami o torturach, więzieniu krytyków władz i ścisłej kontroli mediów w Kazachstanie. HRW chciała, by Cameron poruszył ten temat.

Twardy Nazarbajew

Prezydent Nazarbajew, który rządzi Kazachstanem od ponad 20 lat, chłodno odpowiedział na uwagi Camerona. - Dziękujemy bardzo za rekomendacje i rady, lecz nikt nie ma prawa pouczać nas, jak mamy żyć - powiedział Nazarbajew, który w tym tygodniu kończy 73 lata i rządzi twardą ręką 16-milionowym Kazachstanem, potęgą naftową.

Nazarbajew powiedział Cameronowi, że Zachód widzi Kazachstan w krzywym zwierciadle. - Ludzie z pana wyspy patrzą na przestrzeń poradziecką jak na obszar tkwiący w wiekach średnich, którego mieszkańcy jeżdżą na wielbłądach i koniach - oświadczył. Przyznał przy tym, że Kazachstan potrzebuje czasu na rozwój demokracji. - Brytyjska demokracja parlamentarna ma 600 lat. Nam, oczywiście, aż tyle czasu to nie zabierze. Robimy postępy - powiedział Nazarbajew

Autor: mtom / Źródło: PAP