Należy odbudować siły USA w Europie, by zapewnić pokój i uspokoić naszych sojuszników w Europie Wschodniej - apelował w środę były dowódca sił NATO w Europie James Stavridis. Prawdopodobieństwo dalszej agresji Rosji wobec Ukrainy określił jako "jeden do trzech". Dodał, że pomoc taktyczna i logistyczna Sojuszu w Kijowie sprawiłaby, że "rachunek" za interwencję okazałby się być może dla Władimira Putina zbyt wysoki.
- Podzielam obawy generała Philipa Breedlove'a (dowódcy sił NATO w Europie - red.), że nie ma powodów, dla których tak dużo rosyjskich sił stacjonuje przy granicy innego suwerennego kraju, zwłaszcza po tym, jak byliśmy świadkami rosyjskiego ataku na Krym. To naturalnie podwaja, a nawet potraja ryzyko konfrontacji - powiedział podczas briefingu zorganizowanego w środę przez Radę Stosunków Zagranicznych (CFR) emerytowany admirał James Stavridis, były Naczelny Dowódca Sojuszniczych Sił Europy.
Putin nie chciałby widzieć w telewizji, jak Rosjanom stawia się opór
Stavridis wysoko ocenił zdolności rosyjskich sił. Ale jego zdaniem szanse, by prezydent Rosji Władimir Putin zdecydował się ich użyć, by zaatakować kolejne regiony Ukrainy są niskie: "może jedna na trzy". - Z wojskowej perspektywy pokonanie Ukraińców poszłoby im łatwo, ale nie obyłoby się to bez kosztów - powiedział, przewidując opór ze strony wojsk ukraińskich i ofiary. - Nie myślę, by Putin chciał, żeby takie sceny były pokazywane w telewizjach na całym świecie - dodał Stavridis.
Niemniej, jego zdaniem, należy przynajmniej częściowo odbudować obecność amerykańską w Europie, znacznie ograniczoną od czasu zakończenia zimnej wojny. - Nie uważam, że gdybyśmy utrzymali ten sam poziom (wojsk), to znacząco wpłynęłoby to na kalkulację (Putina ws. Krymu). Ale uważam, że powinniśmy teraz odbudować cześć naszych sił w Europie. Należy to zrobić, by zapewnić pokój. Myślę, że uspokojenie sojuszników jest bardzo, bardzo ważne - powiedział Stavridis.
Po drugie, dodał, "mając więcej sił przeprowadzilibyśmy - mam nadzieję - wiele szkoleń i ćwiczeń nie tylko z członkami NATO, ale też z partnerami NATO, jak Ukraina". - Mielibyśmy znacznie więcej elastyczności, mając więcej sił - powiedział.
Amerykanie w Polsce. Problem? Koszty
Zgodził się z nim były ambasador USA przy NATO - Ivo Daalder, który także uczestniczył w briefingu CFR. Jego zdaniem "najlepszą metodą", by uspokoić sojuszników w Europie Wschodniej, jest zapewnienie trwałej obecności wojskowej NATO i USA na ich terenie. - Tak, by zwiększyć nasze możliwości, by wzmocnić obronę krajów bałtyckich i Polski poprzez większą liczbę ćwiczeń i stałą, a nie tylko tymczasową obecność - wyjaśnił.
- Premier Polski ocenił, że dotychczasowa odpowiedź jest niewystarczająca. To, czego chcą, to dużej obecności, zwłaszcza amerykańskich sił, na swym terytorium; chcą tego od dawna - podkreślił Daalder.
Były ambasador USA przy NATO zauważył jednak, że podejmując decyzję w tej sprawie, Sojusz musi brać pod uwagę wysokie koszty. - By wysłać znaczną liczbę żołnierzy NATO czy USA trzeba mieć podstawowe struktury. Mamy je w Europie, m.in. w Niemczech i we Włoszech, ale nie mamy ich w Polsce. Musimy więc odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy te środki wydać - powiedział.
NATO w Kijowie to o wiele wyższy rachunek dla Putina
Przypomniał, że istnieje "jednostronna obietnica NATO wobec Rosji" z 1997 roku o tym, że NATO nie potrzebuje znaczącej i trwałej wojskowej obecności w krajach członkowskich Europy Wschodniej.
- Moim zdaniem okoliczności się zmieniły, kiedy Rosja nie tylko zaatakowała, ale też dokonała aneksji fragmentu innego kraju wbrew rożnym międzynarodowym zobowiązaniom - powiedział Daalder.
Zdaniem Stavridisa oprócz zapewnienia krajów członkowskich NATO, należy też poważnie rozważyć wzmocnienie zdolności wojskowych Ukraińców np. poprzez dzielenie z nimi informacji wywiadowczych, dostarczenie broni, amunicji, środków łączności i innego sprzętu wojskowego, a także wysłanie doradców wojskowych i udzielenie pomocy logistycznej. - To to by służyło nakreśleniu Putinowi pełnego obrazu kosztów, które byłyby wyższe (gdyby zdecydował się zaatakował Ukrainę) - wyjaśnił admirał.
Autor: adso//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: US Army