Berlusconi przegrał w Sądzie Konstytucyjnym. Jeszcze jedna instancja i pójdzie siedzieć


Włoski Sąd Konstytucyjny odrzucił apelację byłego premiera Silvio Berlusconiego od wyroku skazującego go na cztery lata więzienia za oszustwa podatkowe. Pod koniec maja Sąd Apelacyjny utrzymał werdykt wydany w 2012 r. Obrońcy Berlusconiego wnosili o ponowne rozpatrzenie sprawy z powodu rzekomego "złego nastawienia" sędziów do oskarżonego. Argument upadł. Teraz Berlusconiego może uratować już tylko Sąd Najwyższy.

Na początku maja sąd apelacyjny w Mediolanie utrzymał wyrok czterech lat więzienia dla Berlusconiego, wydany w październiku 2012 r. w procesie w sprawie oszustw podatkowych przy zakupie praw do emisji zagranicznych filmów w jego telewizji Mediaset.

Linia obrony Berlusconiego "dziurawa"

Obrońcy Berlusconego złożyli wtedy apelację od wyroku, twierdząc, że sędziowie orzekający w sprawie rzucali byłemu premierowi "kłody pod nogi", nie zgadzając się na przeniesienie terminu jednej z rozpraw, gdy Berlusconi miał się bronić. Ówczesny premier twierdził wtedy, że nie może się pojawić w sądzie, bo musi uczestniczyć w pracach rządu.

Sędziowie Sądu Konstytucyjnego stwierdzili w środę, że sprawy miały się inaczej i przypomnieli, że byłemu premierowi i potentatowi medialnemu proponowano kilka innych terminów stawienia się w Mediolanie. Ten nie zgodził się na żaden inny.

Dlatego - uznali sędziowie - postępowanie przebiegło zgodnie z literą prawa i Berlusconi nie może oczekiwać ponownego rozpatrzenia sprawy.

Teraz już tylko jedna decyzja dzieli Silvio Berlusconiego od rozpoczęcia odsiadki. Najpóźniej jesienią oczekuje się wyroku Sądu Najwyższego w jego sprawie. Jeżeli były premier usłyszy, że jest winny - czekają go cztery lata za kratkami.

"Ogromne oszustwa" byłego premiera

Sąd apelacyjny w maju uzasadniał wyrok wydany na polityku, stwierdzając, że Berlusconiemu należy przypisać "wymyślenie, utworzenie i rozwój systemu finansowego", umożliwiającego przeprowadzanie nielegalnych transakcji za granicą. Sąd zaznaczył, że były szef rządu był zamieszany w oszukańczy system "przez wiele lat" i "kontynuował tę działalność mimo piastowania najwyższych publicznych urzędów".

W sądowym dokumencie podanym do publicznej wiadomości 23 maja mowa jest o "olbrzymich oszustwach podatkowych".

Poplecznicy Berlusconiego napisali ustawę

Sprawa dotyczy lat 2001-2004, gdy Berlusconi po raz drugi stał na czele rządu. Skazany został za oszustwa podatkowe przy zakupie praw do emisji filmów i seriali w trzech ogólnokrajowych kanałach swojej telewizji. Transakcje te odbywały się przy udziale amerykańskiego pośrednika. Według sądu w rezultacie tych operacji finansowych, przeprowadzanych w rajach podatkowych, przed włoskim fiskusem ukryto około 20 milionów euro.

Obrona Berlusconiego zapowiedziała wcześniej, że zaskarży wyrok sądu apelacyjnego w Sądzie Najwyższym. Sam były premier uważa wyrok za absurdalny i twierdzi, że jest to kolejna próba wyeliminowania go z polityki, podejmowana przez wrogi mu wymiar sprawiedliwości.

To m.in. dlatego z końcem maja do włoskiego senatu trafił projekt ustawy przygotowany przez partię Berlusconiego, Lud Wolności.

Zakłada on, że "jeśli prokurator kieruje się pobudkami politycznymi, proces z jego udziałem zostaje zawieszony, a on sam przeniesiony".

Projekt autorstwa senatora Nitto Palmy, przewodniczącego komisji sprawiedliwości z centroprawicowego ugrupowania byłego premiera, interpretowany jest we Włoszech jako kolejna ustawodawcza próba "uratowania" Berlusconiego.

Po środowej decyzji Sądu Najwyższego wydaje się, że ustawa w parlamencie będzie miała poważne problemy z zyskaniem akceptacji współrządzącej krajem Partii Demokratycznej, która została zmuszona do zawarcia sojuszu z Berlusconim po niższym niż oczekiwano zwycięstwie wyborczym w lutym tego roku.

Autor: adso//gak / Źródło: reuters, pap

Raporty: