Ma być symbolem ukraińskiego oporu i niezłomności, chociaż cierpi z powodu braku niektórych klubów i odejścia dziesiątek zawodników. Na przywróceniu rywalizacji zależało samemu prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu. Pierwszy mecz ma rozpocząć się dziś w południe na Stadionie Olimpijskim w Kijowie.
12 grudnia 2021 roku w niewielkiej Kowaliwce, 70 kilometrów od Kijowa, ostatni raz przed przerwą zimową rozbrzmiał gwizdek sędziego ukraińskiej ekstraklasy. Miejscowy Kołos, po bramkach w samej końcówce meczu, pokonał okupujący doły tabeli FC Mynaj. Wiosną Kołos miał zaatakować miejsce premiowane grą w europejskich pucharach. Mynaj - bić się o utrzymanie w lidze.
Ale wiosną gry w piłkę nie było. W przeddzień powrotu piłkarzy na boiska Ukrainę napadli Rosjanie. Wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy ze skali i konsekwencji tej agresji. Liga ukraińska tylko zawiesiła swoje rozgrywki. I tylko na 30 dni.
Liga przyjmowała ciosy ze wschodu od ośmiu lat. Rosjanie wyrwali jej kluby z Krymu (w tym pochodzącą z Symferopola Tawriję - pierwszego mistrza niepodległej Ukrainy), grające teraz we własnych, finansowanych przez Kreml rozgrywkach. Donbascy separatyści przegnali z Doniecka Szachtara, Olimpik i Metalurga, a z Ługańska - tamtejszą Zorię. Tym zespołom udało się pozostać w ukraińskim systemie ligowym, ale ich związek z miastami pochodzenia pozostawał czysto formalny.
- Tak jak nasze domy, miasta czy mosty, nasz futbol jest bombardowany od 2014 roku - mówi ukraiński dziennikarz Igor Cyganik.
Ukraińscy działacze do kwietnia zwlekali z decyzją o niewznawianiu rozgrywek. Ostatecznie mistrzostwa kraju nie przyznano. Tabela po rundzie jesiennej posłużyła jedynie jako wyznacznik tego, kto będzie reprezentował kraj w europejskich pucharach. Było jasne, że pucharowicze będą musieli grać poza granicami kraju.
Porzucenie poprzedniego sezonu nie oznaczało rozstania się z planami powrotu do grania. Nawet w czasie, gdy rakiety co noc spadały na większą część terytorium Ukrainy, piłkarscy decydenci zastanawiali się, jak doprowadzić do startu ligi w kolejnym sezonie. Wśród scenariuszy było rozgrywanie meczów w Polsce, Turcji albo w obu krajach jednocześnie. Gdy Ukraina złapała głębszy oddech na froncie, a Rosjanie zostali wypchnięci spod rogatek Kijowa i Charkowa, dominować zaczął pomysł grania u siebie.
Adwokatem gry na własnej ziemi szybko stał się prezydent Wołodymyr Zełenski.
We wtorek, w południe czasu polskiego, ma rozlec się pierwszy gwizdek. Na murawie Stadionu Olimpijskiego w Kijowie zmierzą się Szachtar Donieck i Metalist 1925 Charków. Mecze pierwszej kolejki zostaną rozegrane też we Lwowie i w Użhorodzie.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam